Dojrzewanie do podjęcia decyzji o ślubie niektórym parom zajmuje wyjątkowo dużo czasu. Ciągle nie mogą znaleźć właściwego momentu, uważają, że jeszcze „nie przyszedł na nich czas”. Taka postawa ma uzasadnione przyczyny i wbrew pozorom nie jest to niedojrzałość uczuciowa czy niepewność partnera. Jak się okazuje młodzi, choć wydawać by się mogło w swoim obyciu romantyczni, w ważnych kwestiach życiowych są bardziej rozważni niż kiedyś.
Chcemy być osobno
Kochamy się i chcemy być razem. Najlepiej żebyśmy mieszkali bez rodziców. Oczywiście są wspaniali, ale momentami bardzo uprzykrzają się. Nie rozumieją naszych potrzeb i analizują każdy nasz ruch. A my przecież potrzebujemy tak bardzo swobody podejmowania decyzji, wspólnych, ale tylko naszych decyzji. Mój Adam jest wspaniałym mężczyzną, ale moja mama wiecznie ma do niego jakieś „ale”. Przy każdej okazji szuka tylko momentu na wrzucenie swoich trzech groszy, wchodzi do naszego pokoju bez pukania. Jego rodzice łypią na mnie trochę okiem i chyba ciągle nie dowierzają, że zostanę ich synową. I ja miałabym z nimi mieszkać? Tak dzieje się teraz. A co będzie po ślubie? Chyba niewiele się zmieni. Dlatego ustaliliśmy, że po ślubie zamieszkany osobno. Nie będziemy pomieszkiwać w pokoju przy rodzicach. Wolimy się pomęczyć finansowo, ale jednak być tylko we dwoje. Tylko czy damy radę?
Historii o takim zabarwieniu jest wiele. Ale to nie historia jest ważna, a młodzi ludzie, którzy chcą układać swoje życie, bez ingerencji starszego pokolenia. Po prostu „po swojemu”.
Jakie opcje?
Jeśli nie wyobrażamy sobie mieszkania z teściami lub własnymi rodzicami, to co tak naprawdę nam pozostaje? Jakie są opcje zamieszkania oddzielnie, na początku naszej wspólnej drogi, kiedy jesteśmy jeszcze na przysłowiowym „dorobku”?
Wynajem
Pierwszym wyjściem, jakie pojawia się na horyzoncie, chyba najprostszym i wydawać by się mogło najbardziej korzystnym dla młodego małżeństwa jest wynajęcie własnego mieszkania. Zdecydowane atuty takiej możliwości? Przede wszystkim jest to chyba najkrótsza droga do wspólnego zamieszkania całkiem osobno. Rodzina tylko w odwiedziny, wyczekiwane ciągłe „tylko we dwoje” i spacery do łazienki na golasa, bez stresu, że po drodze można spotkać teściową. To wystarczy, żeby wynajem okazał się atrakcyjną opcją. Ale niestety, jak w wielu sytuacjach najczęściej wybory uzależnione są także od aktualnej sytuacji finansowej, a w tym wypadku odgrywa ona spore znaczenie. Dlatego właśnie, czasem wynajmowanie mieszkania okazuje się być niekorzystne. Comiesięczne opłaty związane z wynajmowanym mieszkaniem w wielu przypadkach są porażające, względem wysokości stawek. Wykonanie prostego rachunku, który da w wyniku sumę rocznych wydatków związanych z wynajmem, czyli tych, które są nie do odzyskania, robi wrażenie. Przytłaczające wrażenie. Jednak niekiedy zwyczajnie nie ma wyjścia i wynajem po prostu staje się faktem.
Nie ma, jak na swoim własnym (czyli historia zadłużenia)
Ci, którzy z pewnością nie będą chcieli płacić pieniędzy za wynajem i marzą o swoim własnym lokum wiedzą, że jest tylko jedno wyjście. Kredyt. Oczywiście słowo to nie dotyczy „szczęśliwców”, którzy ocierając się o prawo spadkowe lub darowizny dostają mieszkanie po lub od któregoś członka rodziny. Ale tych jest naprawdę niewielu. Tak więc kredyt jest niemalże wyrocznią. Nie ma od niego żadnej ucieczki. Zło konieczne - jak mówią niektórzy. To zło pozwala na rozwinięcie skrzydeł niezależności, choć tylko powierzchownie, ale daje spore możliwości. Bo jeśli ma się odpowiednią zdolność kredytową można poszerzać horyzonty, niekoniecznie celem musi być mieszkanie w bloku lub szeregowcu, a może tak niewielki dom za miastem? Potrzeby finansowe sięgają najwyższych szczytów górskich i dobijają swoim ciężarem. Bo wyższa kwota kredytu i dłuższy czas jego spłaty jest wielkim obciążeniem psychicznym, który niekoniecznie jest do zdzierżenia przez młodych ludzi u progu swojego wspólnego życia. Ale czy mają jakieś wyjście? Cena wolności okazuje się być bardzo wysoka.
A może jednak przeczekać?
Nie zawsze chęci mogą iść w parze z możliwościami. Obciążenie dotychczasowymi kredytami nie pozwala na zaciągnięcie nowego, wynajem okazuje się dla wielu marnowaniem pieniędzy, na spadek nikt nie liczy i pozostaje wolny pokój w mieszkaniu teściów. Jak naprawdę wygląda takie wspólne życie, na co dzień? Czy zawsze jest porównywalne z koszmarem? Czy można to jakoś znieść?
Plusy, których pominąć nie można
Jak się okazuje, nie w każdym przypadku mieszkanie z teściami okazuje się być zgubne dla młodych. Zdarza się, choć trzeba przyznać, jest to duża rzadkość, że teściowie zupełnie nie mieszają się w życie swoich dorosłych dzieci, a wtedy mieszkanie z nimi okazuje się być nawet przyjemne.
- odciążają od części domowych obowiązków
- koszty utrzymania mieszkania dzielone są na połowę, czyli jedną regulują teściowe drugą młodzi - oczywiście wszystko jest kwestią umowną
- w sytuacji posiadania potomstwa młodzi rodzice mają wsparcie i doświadczoną pomoc pod ręką
- dziadkowie chętnie pilnują wnuków, żeby rodzice mogli „odetchnąć”
- atmosfera w domu zawsze jest ciepła, gwarna i wiele się dzieje
Oczywiście, jak wiemy, sporo przypadków z życia wziętych pokazuje, że niestety takie sytuacje się nie zdarzają. Co więcej, mieszkanie z teściami okazuje się być nie do wytrzymania.
- nie szanują prywatności młodych
- nie traktują ich jako samodzielnej jednostki społecznej, córcia jest córcią na tych samych zasadach, synuś synkiem, jak przed ślubem
- ingerują w decyzje młodych i podejmowane przez nich kroki, związane z opieką i wychowaniem własnych dzieci
- teściowie kwestionują także pozostałe decyzje i te związane z życiem osobistym i z zawodowym
- teściowie korzystając z okazji, szukają gratisów u młodego małżeństwa. I tak większość kosztów związanych z codziennym życiem i utrzymaniem całego mieszkania spada na mieszczących się w jednym małym pokoiku młodych małżonków
- pojawia się problem gustów kulinarnych i doboru odpowiedniej kuchni, która zadowoli wszystkich
- teściowie „buntują” do siebie nawzajem młodych, korzystając z okazji ich drobnych sprzeczek lub kłótni
- analizują zakupy młodych i planują nie swoje wydatki
źródło: mwmedia