Czy sława jest uzależnieniem?
Jake Halpern w Fame Junkies zadaje pytanie nawiązujące do tytułu jego książki: czy jest możliwe, że nasze społeczeństwo jest uzależnione od sławy – podobnie jak można być uzależnionym od alkoholu, narkotyków albo hazardu? Czy zachowania, takie jak zdobywanie popularności, przebywanie w pobliżu znanych osób, a nawet czytanie o nich, wywołują pewien rodzaj uzależniającej ekscytacji?
Halpern w poszukiwaniu odpowiedzi udał się do Głównego Szpitala Stanu Massachusetts w Bostonie, gdzie odbył rozmowę z Hansem Breiterem, jednym z topowych północnoamerykańskich ekspertów do spraw neurologicznych fundamentów uzależnień. Badacz ten wykazał, że zarówno gry hazardowe, jak i zażywanie kokainy oddziałują na ten sam obszar mózgu – „system nagrody i awersji”. To mechanizm, który pojawiał się w opisywanych wcześniej teoriach, nagradzający nas przyjemnym uczuciem, gdy robimy coś na korzyść organizmu, a karcący nieprzyjemnym, gdy robimy sobie krzywdę.
Zobacz także: Wszystko o nałogach
W przypadku uzależnienia – nadmiernego wykorzystywania tego systemu lub jego sztucznego podsycania (narkotykiem) – doprowadzamy do sytuacji, w której potrzebujemy coraz więcej danego bodźca, żeby osiągnąć pewien poziom zadowolenia, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Prawdopodobnie obojętnie, czy zażywamy kokainę, uprawiamy hazard, jemy czekoladę, oglądamy pornografię czy gramy w gry wideo – wszystkie te zachowania pobudzają naszą „wielką fabrykę farmaceutyczną” do wyzwalania określonych substancji, takich jak dopamina i opioidy endogenne, które najzwyczajniej wprawiają nas w dobre samopoczucie. Dlaczego ze sławą miałoby być inaczej?
Sława wokół nas…
Uważa się, że jedną z głównych przyczyn ogromnej skali występowania problemu uzależnienia od alkoholu czy hazardu stanowi łatwość dostępu do nich. Im bardziej rozpowszechniony jest uzależniający środek, tym, naturalnie, więcej osób jest na niego narażonych. Czy podobnie jest ze sławą, z którą dziś mamy do czynienia na każdym kroku?
Zobacz także: Co to jest uzależnienie?
Jak przekonuje Robert Thompson z Uniwersytetu Syracuse, jeszcze przed drugą wojną światową w małym amerykańskim miasteczku można było żyć wiele dni i nie zobaczyć wizerunku ani jednego celebryty. Dzisiaj w podobnym miasteczku ciężko byłoby uniknąć natknięcia się na Paris Hilton tylko w ciągu doby. „[...] czy to możliwe, że wielu z nas cierpi na rozpowszechnione i zdradliwe uzależnienie, którego nikt nawet nie trudził się zdiagnozować?” – pyta z niepokojem Halpern.
Fragment pochodzi z książki „CeWEBryci – sława w sieci” Michała Janczewskiego (wydawnictwo Impuls, 2011). Publikacja za zgodą wydawcy.