Wybaczyć zdradę?

napisał/a: ~gość 2007-01-03 14:35
moj moz prowadzila po dwojne zycie gdy urodzila nam sie coreczka on sypial z inna na dzien dzisiejszy modle sie o to by takie uczucie nigdy wiecej mnie nie dopadlo bol cierpienie
napisał/a: samsam 2007-01-03 14:50
To współczuję. Nie wiem, jak ja zachowałabym sie w takiej sytuacji...
napisał/a: ami1 2007-01-04 10:38
Kicia musisz mu powiedzieć. Bo będziesz o tym myśleć zawsze. Ale czy ci wybaczy Tego nie wiem.

Joanno współczuję, podziwiam, że mu wybaczyłaś. Mam nadzieję, że już tego nigdy nie zrobi, bo to naprawdę musi być straszne i okropnie bolesne.
napisał/a: ~gość 2007-01-15 12:54
A ja kilka dni temu dowiedziałem się ze moja ukochana żona i matka naszego 8-letniego syna od kilku miesięcy zdradzała mnie ze starszym o 14 lat żonatym facetem. "Wpadła" czystym przypadkiem. Na moje pytanie: dlaczego mi to zrobiła, odpowiedziała, że dlatego że byłem dla niej ZA DOBRY. Szok !! Teraz mogę odpowiedzieć na pytanie w temacie: NIE !!! Kto zdradza powinien ponieść konsekwencje swojej zabawy czyimś kosztem !!
napisał/a: Patka2 2007-01-15 13:03
kurcze zastanawiam sie jak facet może byc za dobry??
napisał/a: dark_salve 2007-01-15 13:06
Patka napisal(a):kurcze zastanawiam sie jak facet może byc za dobry??


Facet może być za dobry... choć kiedyś tego nie rozumiałem, to w momencie kiedy moje ex odchodziła ode mnie i rzucała argumentami jak dobry czy nawet za dobry dla niej byłem... widocznie można w czyiś oczach takim właśnie być.
napisał/a: Patka2 2007-01-15 13:28
to chyba musi zależeć od kobiety. każda chyba inaczej rozumuje to.

[ Dodano: 2007-01-15, 13:31 ]
ale ciekawa jestem jeżeli kobieta mówi że "za dobry jesteś" , bo co nie chodzi nigdzie z kumplami, kupuje jej czesto kwaity, pomaga jej ciekawe jak kobiety to odbierają
napisał/a: mala1 2007-01-15 14:27
Ja takiego czegos nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem!!!!!!!!!!! Jak mozna kogos zostawic lub zdradzic bo byl za dobry!!!!! Przeciez kazda kobieta chce zeby jej ukochany byl dobry i wedlug mnie dzieki tamu tez bardziej go kocha wiec ...NIE ROZUMIEM!!! Ale wlasnie tak jak napisala Patka to chyba musi zalezec od kobiety, moze niektore uwazaja ze jak mezczyzna potrafi okazac swoja zlosc to jest to dla nich w jakis sposob "meskie". Dla mnie to idiotyczne bo jak sie kogos kocha to sie chce szczescia drugiej osoby a zlym zachowaniem mozna tylko zranic.
napisał/a: samsam 2007-01-15 15:26
mala napisal(a):moze niektore uwazaja ze jak mezczyzna potrafi okazac swoja zlosc to jest to dla nich w jakis sposob "meskie".

Chyba tak. Dlaczego niektóre kobiety wybierają zawsze tylko tzw. chamów?? Moze właśnie dla nich, to męskie. Może, gdy czuja odrobinę niepweności, to je to ekscytuje? Nie wiem.
Ale szczerze mówiąc, to też nie chciałabym mieć faceta "pantoflarza". Co ja powiem, to on zrobi, co zechcę, będę miała itd. Nie, to zdecydowanie nie dla mnie. Za nudne.
napisał/a: Patka2 2007-01-15 15:29
sylwia napisal(a): "pantoflarza".


też bym nie chciała mieć. Ale dobry facet to nie od razu pantoflarz.
napisał/a: jente8 2007-01-15 16:11
Ze stwierdzeniem, że ktoś jest "za dobry" miałam problem na samym początku związku... Bo też kiedyś to powiedziałam dark_salve, a po jego doświadczeniach z ex, wywołało to burzę... Zresztą teraz się nie dziwię i dużo więcej rozumiem. A przede wszystkim już o tym w ten sposób nie myślę, bo lepiej się znamy, a i ja leczę się z kompleksów. Skąd się bierze u kobiety stwierdzenie, że facet jest "za dobry"? Z kompleksów. Jeśli kobieta jest zakompleksiona, a później nagle spotyka mężczyznę, który jest dla niej jak gwiazdka z nieba... to rodzi się poczucie "czym sobie zasłużyłam na kogoś takiego jak on? przecież jestem taka okropna, a on jest taki cudowny... nie zasługuję na kogoś takiego". I problem gotowy. Bo on jest jak spełnienie marzeń - i nie chodzi o to, że jest pantoflarzem i ciągle tylko "tak, kochanie", "masz rację, kochanie" i wszystko zrobi co zechcesz... tylko o to, że ma wszystko to, czego szukasz w mężczyźnie. I czyni Cię tak nieziemsko szczęśliwą, że masz poczucie, że Ty nie potrafisz zrobić tego samego dla niego. I w ten sposób on jest "za dobry" - bo Ty nie jesteś w stanie być równie dobra dla niego. To wszystko kompleksy... Nie wiem, czy ktoś coś zrozumiał z mojego tłumaczenia, ale ja to tak rozumiem i przez to przechodziłam. I nie twierdzę, że całkiem mi przeszło, ale już nie uważam, że mój mężczyzna jest dla mnie "za dobry" - po prostu motywuje mnie to do większych starań o to, żeby i on był dzięki mnie szczęśliwy.

I też uważam, że dobry (czy "za dobry") facet to nie pantoflarz, tylko po prostu taki facet, który - jak już wyżej pisałam - ma w sobie wszystko to, czego oczekujesz po mężczyźnie. Dla jednej dobry facet to taki, który będzie gotował, dla innej taki, który będzie ją nosił na rękach, a dla innej jakikolwiek "byle był". Różnych rzeczy oczekujemy od naszych mężczyzn i ten, który dla jednej jest wręcz "za dobry", dla innej jest chamem. Wynika to z naszych charakterów i różnych doświadczeń życiowych.

Ale wracając do właściwego tematu i do wypowiedzi Roberta - nie wyobrażam sobie, żeby kogoś zdradzić dlatego, że jest "za dobry". Możliwe, że niektóre kobiety w ten sposób sobie z tym radzą - mają kompleksy, bo mają cudownego faceta, któremu nie są w stanie dorównać, więc szukają sobie innego, "gorszego", ale przy którym one same czują się lepsze. Jestem w stanie to zrozumieć, ale nigdy, przenigdy bym czegoś takiego nie zrobiła... Bo w ogóle nie uznaję zdrady. Nie wybaczyłabym ani sobie, ani partnerowi czegoś takiego. Miłość to wierność i oddanie. I dlatego, jeśli się kocha, to nawet jeśli się ma poczucie, że partner jest "za dobry", trzeba sobie z tym poradzić inaczej, nie w taki sposób. Chcesz zdradzić? To znaczy, że nie kochasz, więc odejdź i wtedy rób co chcesz... Koniec, kropka.
napisał/a: ~gość 2007-01-16 00:53
Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie byłem nigdy pantoflarzem.

Właśnie jestem po poważnej rozmowie z moją niewierną żoną. Próbowała przeprosić, przebłagać mnie abym dał jej szansę na naprawienie zła jakie wyrządziła mi i naszemu dziecku. Moja odpowiedź brzmiała: NIE.
Zadałem jej pytanie: Czy ty wybaczyłabyś mi taką zdradę i przeszła jakby nigdy nic do porządku dziennego ? Odpowiedziała że nie potrafiłaby. Więc ....
Teraz jest właśnie na etapie .... pakowania się i płaczu, czemu ja przyglądam się z podniesionym czołem. Jestem tym bardziej dumny ze swojej decyzji że nasz syn nie wyobraża sobie rozstania ze mną i pójścia z matką. A przecież ....
Byliśmy naprawdę zgranym duetem, mieliśmy do siebie zaufanie (chyba niepotrzenie). Wiadomo, jak w każdym domu bywały zgrzyty, ale nie jakieś "ciche dni" czy "szarpanina". Wiedziała, że może liczyć na moją pomoc, wsparcie. Teraz wiem ,że na nic nie zasługiwała, na nic !!!