Czy mieszkać razem przed ślubem?

napisał/a: kotek4 2006-09-11 14:01
ja tez nie mam nic przeciwko. Dobrze robi poznanie sie na codzien. Chociaz my nie mieszkamy razem chcialabym sprobowac
napisał/a: Anetka1 2006-09-11 17:14
Dziewczyny - WIELKIE DZIĘKI...to takie fajne planowanie i marzenie jak to wszystko będzie wyglądać
napisał/a: Belay 2006-09-15 13:26
My mieszkamy razem od roku. To nie była przeprowadzka z dnia na dzień. Mieszkaliśmy bardzo blisko siebie, zaledwie przez podwórko, więc każdego ranka przychodziłam do Niego na kawę. Później dał mi klucze do mieszkania. Gdy znalazła się Jego ukochana bernardynka, a On musiał wracać na statek, nocowałam u Niego w mieszkaniu. Aż w końcu kiedyś przestałam wracać tak często do domu. Rodzicom łatwiej było to zaakceptować.

Później bardzo mocno zaangażowali się, gdy remontowaliśmy mieszkanko. I teraz, kiedy już remont mamy z głowy, zaręczyliśmy się i myślimy o ślubie. Wcześniej dużo o tym rozmawialiśmy, ale nie tak często jak ostatnio.

Uważam, że to wspólne mieszkanie dało mi wiele więcej niż bycie ze sobą, ale spanie w oddzielnych łóżkach. Czuję się dużo bezpieczniej. Dużo rzeczy robimy razem. Podział domowych obowiązków dokonał się samoistnie i wiemy, że możemy ze sobą być. Nie zabijamy się, nie kłócimy.

Nie jesteśmy rozczarowani sobą - gdy widzimy się tuż po przebudzeniu z potarganymi włosami.

Z mieszkaniem przed ślubem jest trochę tak, jak z seksem. Jedni pragną z tym czekać do ślubu, a ja nie chciałam kupować kota w worku. Niby seks nie jest najważniejszy, ale na dłuższą metę nie dałabym rady być z kimś, z kim nie mogę się zgrać w sypialni. Już raz byłam w takim związku i choć próbowałam, wiecznie chodziłam sfrustrowana. Teraz wiem, że może być inaczej. Podobnie może być, gdy po ślubie się okaże, że młodzi nie potrafią się zgrać i w życiu codziennym bardziej sobie przeszkadzają niż pomagają.

Ona lubi spać do południa, On jest rannym ptaszkiem. On nie jada porannych posiłków, Ona ma ochotę na wspólne śniadanie... itd..

Przykłady można mnożyć, ale to jest kwestia indywidualna. Jak sobie pościelimy tak się wyśpimy. :)
napisał/a: ami1 2006-09-15 13:28
Dobrze to napisalaś Belay.
napisał/a: iza19821 2006-09-15 13:29
potwierdzam!
napisał/a: samsam 2006-09-15 21:54
Zgadzam się
napisał/a: kotek4 2006-09-15 22:17
zgadzam sie w 100000 % i zycze szczescia.A co do sexu to mma identyczne zdanie. Trzeba dobrac temeperamenty
napisał/a: ~gość 2006-09-24 22:53
hej! w tym roku poszlam na studia i mieszkam z moim (od 2 lat) chlopakiem. wczesniej (w liceum) codziennie wiele godzin spedzalam w samotnosci, uczac sie, robiac cos dla siebie. teraz wszystko sie zmienilo. mieszkam z chlopakiem w jednym pokoju i wlasciwie nigdy nie jestem sama. troche mnie to irytuje. czesto zle sie czuje z tym faktem. Kocham chlopaka ale przez ten tydzien od kiedy mieszkamy razem jakos mniej to odczuwam. nie jestem juz tak pewna, ze moje zycie z nim bedzie zawsze szczesliwe i ze tego pragne najbardziej na swiecie. prosze powiedzcie ze to takie przejsciowe stany... kocham go naprawde, tylko trudno mi jest sie przestawic na wspolne mieszkanie. mozecie cos poradzic? za tydzien zaczynaja sie zajecia.. mam nadzieje ze jakos dojde do siebie, kiedy bedzie wiecej do roboty.
napisał/a: ami1 2006-09-24 23:00
Monika nie wiem czy to przejściowy stan. Ale prawdopodobnie tak, skoro spędzaliście dużo czasu jednak osobno, a teraz cały czas jesteście razem, to możesz czuć się trochę zniewolona. Daj sobie trochę więcej czasu, pozwól sobie na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji. Myślę, że jak zajęcia się rozpoczną to będzie inaczej, w końcu w czasie zajęć nie będziecie razem i dojdą inne obowiązki. Zaczekaj, na pewno przyzwyczaisz się do nowej sytuacji. No chyba, ze stwierdzisz któregoś dnia, że do siebie nie pasujecie. Ale myślę, że na to za wcześnie. Po prostu dotychczas wasze życie wyglądało inaczej a teraz inaczej, a do każdej nowej sytuacji trzeba się przyzwyczaić.
napisał/a: ~gość 2006-09-25 15:59
Mój narzeczony i ja chcielibysmy razem zamieszkać, ale moja mama jest temu przeciwna. Twierdzi że będzie sie tego wstydziła i za wszelką cenę próbuje mnie przekonać do zmiany decyzji. A najbardziej chciałaby zebyśmy po ślubie zamieszkali w moim rodzinnym domu. Powiedzcie co robić i jak ją przekonać bo nie chciałabym odchodzić z domu będąc w stanie kłótni z mamą.
napisał/a: ~gość 2006-09-25 17:25
nora napisal(a):Mój narzeczony i ja chcielibysmy razem zamieszkać, ale moja mama jest temu przeciwna. Twierdzi że będzie sie tego wstydziła i za wszelką cenę próbuje mnie przekonać do zmiany decyzji. A najbardziej chciałaby zebyśmy po ślubie zamieszkali w moim rodzinnym domu. Powiedzcie co robić i jak ją przekonać bo nie chciałabym odchodzić z domu będąc w stanie kłótni z mamą.


Oj, naprawde nie zazdroszcze sytuacji. Niestety w Polsce jest wiele stereotypow, to juz naprawde nie chodzi o to co my myslimy, tylko co powiedza sasiedzi, znajomi, itd. A to przeciez chodzi o nasze szczescie. Ja osobiscie jestem 100% zwolenniczka mieszkania ze soba przed slubem. Obecnie mieszkam, poza granicami Polski, wiec jestem z dala od tego wszystkiego. Od ponad 2 lat mieszkam z moim chlopakiem, w przyszlym roku sie pobieramy. Moi rodzice na poczatku tez byli temu bardzo przeciwni. Mialam lekkie starcia z nimi, no bo jak to razem przed slubem to nie wypada . Ale z czasem sie przyzwyczili. Jak to sie mowi czas leczy rany. Co do mieszkania z rodzicami, to maja mama, tez miala ciche marzenia, ze z nimi zamieszkamy, ale to to jej z glowy wybilam, juz dawno temu. Chce byc calkowicie samodzielna. Jak na razie to mi sie to udaje z czego jestem bardzo zadowolona.
Tak naprawde to nie wiem co moglabym Ci doradzic, kazda sytuacja jest inna. Ty najlepiej znasz swoja mame. Nie wiem czego twoja mama miala by sie wstydzic. Przeciez nie popelniasz zadnego przestepstwa. Uwazam, ze kazdy ma prawo do podejmowania wlasnych decyzji. A rodzice sa po to, aby nas wspierac w razie gdyby nasza decyzja nie okazala sie najlepsza.

Zycze powodzenia
napisał/a: samsam 2006-09-25 18:29
Myślę, że Twoja mama musi do tego "dojrzeć". "Dojrzeć" do sytuacji, że już nie jesteś jej małą córeczką i ju ż wkrótce (dla niej pewnie niestety) wyfruniesz z rodzinnego gniazdka.
Moja mama też to bardzo przeżywała, choć nigdy mi tego wprost nie powiedziała. Musiało upłynąć trochę czasu, aż się przekonała, że młodzi muszą byc na swoim. Mimo, że wiedziała, co jest dla nas najlepsze, to strasznie przeżyła moją wyprowadzkę. Ja zresztą też, choć bardzo chciałam być na swoim.
Myslę, że powodem tego jest bliska więź między matką a córką.
Nora, nie wiem, jak jest u Was, ale ja z moją mama jesteśmy bardzo mocno związane. I choć nie mieszkam już w domu ponad trzy miesiące, to i tak czasami łezka mi sie zakręci w oku.