jak zapomniec-jak odnalezc

napisał/a: ~gość 2007-02-21 18:14
Kinia napisal(a):
garyoldman napisal(a):moja obecna dziewczyna naprawde mnie kocha

A czy Ty ja naprawde kochasz czy szkoda Ci jej ze tak sie zaangazowala i nie chcesz jej zranic


na pewno nie chce jej zranic. to pewnie i zrozumialem.sam sobie zadaje pytanie na ile jest silne to co do niej czuje...sam nie wiem.gdyby bylo silne nie mialbym jakich glupich dylematow.ale wiem,ze wlasnie z kims takim jak ona chcialbym byc...tylko jakos nie wychodzi...jejku...dlaczego....!!!???
napisał/a: ~gość 2007-02-25 14:19
a jednak wierze,ze warto walczyc.bo przychodza chwile, kiedy wiem,ze naprawde duzo nas laczy,ze bardzo dobrze sie czujemy ze soba.ze sie rozumiemy.wiem, ze warto. strach przed samotnoscia?? byc moze,ale swiadomosc,ze straci sie kogos bardzo waznego tylko dlatego,ze mamy ochote na jakas zmiane,ze chcialoby sie czegos nowszego, swierzszego - dodaje sil. najwartosciowsze jest to w co wklada sie duzo wysilku
napisał/a: ami1 2007-02-26 22:29
To prawda stracić kogoś bardzo ważnego jest smutne. Ale napisałeś kilka postów wcześniej, ze denerwują cię szczegóły. Być może jest ich dużo. Może warto popracować nad wyeliminowaniem tych szczegółów, a może po prostu to tylko chwilowe oziębienie uczuć.
napisał/a: ~gość 2007-02-28 13:09
Znam to wszystko... jejku jak ja to znam.. od 3 lat nic innego tylko oglądam sie za siebie... najgorsze jest to że on też... a oboje jestesmy w "nowych" chyba dosyć udanych związkach...
napisał/a: ~gość 2007-03-02 17:39
a myslicie,ze mozna pokochac od nowa.jeszcze raz. jakby odnalezc cos co gdzies zginelo?
napisał/a: ~gość 2007-03-03 09:26
a czy mozna pokochac jeszcze raz.od nowa.jakby zaczac wszystko jeszcze raz.laczy nas krotka znajomosc,ale przez ten czas przezylem najpiekniejsze chwile jakie mialem w zyciu.a potem cos nagle, tak bardzo nagle zniknelo...tylko nie piszcie mi,ze to zauroczenie, prosze
napisał/a: sylvik1 2007-03-30 23:03
witajcie. czarny i garyoldman ...
rozumiem Was. mam tak samo. albo podobnie? nie wiem jak to tlumaczyc. moja historia w skrocie wyglada tak - bylismy razem 8 lat. bywalo roznie, jak to w zwiazkach. rozstalismy sie rok temu w styczniu (byl powod, a nie nasze widzimisie, albo wlasciwie moje...) przez ostatni rok nie moglam znalezc sobie miejsca, bliskiej mi osoby, kazdy wydawal mi sie nieodpowiedni.. mimo ze wiedzialam ze moja decyzja o rozstaniu jest prawidlowa... minal rok. poznalam chlopaka ktory ma dla mnie serce na dloni. niebo mi uchyli i gwiazdy z nieba pozrywa... jest cudowny. po roku samotnosci ten zwiazek (jestesmy razem od poczatku stycznia tego roku)... wydawal mi sie byc wspanialy. no wlasnie. wydawal. teraz, jest juz koniec marca... zdaje sobie sprawe z tego, ze chyba jeszcze nie czas na mnie.. ciagle chyba jest `za wczesnie` na nowy zwiazek... terazkiedy mam jego (wybaczcie za forme), wiec nawet! i tochyba najgorsze mysle o moim poprzednim i jedymym chlopaku... to straszne. zauwazam w sobie nawet ostatnio niechec do obecnego partnera, unikam go, nie wiem. jest dla mnie dobry. taki jeszcze nikt nie byl, nawet moj byly chlopak przez caly nasz zwiazek. nie rozumiem siebie i nie wiem w czym lezy probem. poczatkowo czulam sie najszczesliwsza. chlopak moglby mnie na rekach nosic... ale powiedzcie mi dlaczego, dlaczego... tak sie dzieje? ze ja jednak odpycham jego uczucie. mimo, ze chyba tego uczucia potrzebuje, to sama je odpycham. myslali wracam to tego co bylo stare, nieidealne, wadliwe, ale bylo takie moje, czasem podle i pelne bolu, czasem wspaniale.. jak z tym zyc?
mam nadzieje, ze zrozumieliscie przeslanie mojego listu..
pozdrawiam
napisał/a: garyoldman 2007-03-31 12:21
jasne,ze rozumiem.mam dokladnie to samo.wraca cos,czego nie chce,cos co bylo dalekie od tego jak chcialbym,zeby wogole bylo.wraca i za cholere nie moge sie od tego uwolnic.sylvik, nie moge tego zrozumiec.oddalbym wszystko,zeby zapomniec i byc z moja obecna Jedyna.zeby byla prawdziwie jedyna...jezu...co ja bym dlal.jest o wsokroc lepsza od tej, o ktorej nie umiem zapomniec
napisał/a: zycie_monia 2007-03-31 14:31
hmm ja to nie mam takich problemow jak na razie.. tzn tak mi sie wydaje tzn mialam je kiedys czasem sie odzywaja wspomnienia..co bedzie potem to jeszcze nie iwem ale hmm rozumiem was w sumie bo to takie ludzkie (sorki ale nie iwem jak to mam napisac) czasem czuje sie zagubiona w swoim zyciu.. po jakims czasie odzywa sie przeszlosc wspomnienia niedoskonalosci itp eh.. zycie pozdro
napisał/a: garyoldman 2007-04-01 11:32
ja walcze.choc to trudne, czasem bardzo.cholernie.kosztowalo mnie to juz wizyte u lekarza,bo stres bral gore.ale bede walczyl nadal. Kobieta ktora jest teraz ze mna jest naprawqde tego warta.nie pozwole sobie na jej strate
napisał/a: sylvik1 2007-04-01 18:46
ja jakos nie daje rady.. nie wiem nawet czy jeszcze walcze czy juz gdzies tam we mnie wsyztsko sie poddalo... ale chyba raczej juz to drugie. chcailabym zeby bylo dobrze, ale to jest silniejsze ode mnie. nie chce byc z moim bylym to pewne. ale tez ciezko mi byc terazz obecnym...paranoja... jedyna mysla jaka sie pocieszam jest to, ze moze jeszscze tonie ta osoba. ze nawet jesli moj byly chlopak nie byl tym wlasciwym, to moze dlatego `nie pasuje` (nie wiem jak to nazwac) mi obecny chlopak bo TO NIE ON?? nie mam pojecia. wierze w to, ze przeznaczenie znajdzie swoja droge. nie chce robic nic na sile. nie chce walczyc ze soba, wymuszac w sobie uczucia do niego. wole zeby to co ma sie narodzic we mnie bylo prawdziwe. i szczere. nie chce nikogo oszukiwac. siebie tym bardziej. uczucia tonie zabawka. nie chce tez jego traktowac przedmiotowo... nie chce byc z nim, tylko dlatego, ze wiem ze on jest najcudowniejszy dla mnie i zadna krzywda z jego strony mi sie nie stanie. ze on mnie nie zrani. owszem to tez jakis powod. bardzo wazny. potrafie to docenic, zauwazyc i odwdzieczyc sie tym samym. ale tu rodzi sie pytanie, czy aby na pewno ta osoba - czyli on - bedzie w pelni szczelsiwy? mi sie wydaje ze nie potrafie jednak dac mu tego wszystkiego, co dalam wczesniej komus innemu! nie potrafie takze wlac w siebie uczuc, pozywtywnych uczuc do niego... a skasowac tamte. to nie takie proste jak kopiuj wytnij wklej... to uczucia. ... i to jeste problem. :/
napisał/a: garyoldman 2007-04-02 20:43
kazy wybiera wlasna droge.ja, poki co chce walczyc,bo wiem,ze jest o kogo.czy sie uda?nie raz mam watpliwosci.moze przegram.nie wiem.ale jesli przegram, to chce miec poczucie,ze zrobilem co moglem