Jak odzyskać narzeczoną? POMOCY

napisał/a: tobajas 2010-10-29 19:18
nie wiem po co jeszcze raz to zrobilem moze po złości ona zlamala mi hasła do nk do poczty meilowej itp.miala dostep do wszystkiego a ja nie moze dlatego ja nie wiedzialem czy moze ona pisze do kogos??zapewniala mnie ze nie ale moze było na odwrot??czemu sprawa stracona jak bardzo sie czegos pragnie to trzeba chyba walczyc??co mam odpóścić zdolowac sie zamknac w sobie??
napisał/a: ~gość 2010-10-29 19:35
Trzeba było nie pisać z innymi laskami a nie teraz pisać czy walczyć.
napisał/a: daffodil1 2010-10-29 21:24
a według mnie powienien walczyć
napisał/a: ~gość 2010-10-29 22:45
tobajas napisal(a):przez to zerwala ze mna a ja glupi znow to zrobilem
wytlumacz mi po co to robisz? wiesz ze kobieta dala Ci ostatnią szanse a mimo to...

nie tlumacz tego swoją glupotą tylko zastanow sie co Ci daje pisanie z innymi, bo po cos musisz to robic..

tobajas napisal(a):zapewniala mnie ze nie ale moze było na odwrot??
nie mierz innych swoją miarą, to ze Ty wchodziles w jaekies relacje z innymi pannami nie znaczy ze ona robila tak samo, takie myslenie na pewno nie moze byc usprawiedliwieniem dla Ciebie
napisał/a: ~gość 2010-10-30 10:05
Izaczek napisal(a):nie mierz innych swoją miarą, to ze Ty wchodziles w jaekies relacje z innymi pannami nie znaczy ze ona robila tak samo, takie myslenie na pewno nie moze byc usprawiedliwieniem dla Ciebie
projekcja :) znam ten ból, takie przekonanie, ze jak się było nie fair to i wszyscy są...
napisał/a: tobajas 2010-10-30 13:15
nie wiem po co to zrobilem (robilem)ale juz nie chce i nie bede!! dzis w nocy kochalismy sie ale ona iktak odchodzi co jest grane to dlatego ze juz ma mieszkanie ze znajomymi zarezerwowane??czy co
napisał/a: ~gość 2010-10-30 18:38
tobajas napisal(a):nie wiem po co to zrobilem (robilem
to się dowiedz, bo bez tego Twoje
tobajas napisal(a):ale juz nie chce
na niewiele się zda, bo nie wiesz czego nie chcesz tak naprawde...
ciezko zlikwidowac pewne zachowania jesli nie wie sie czym są powodowane, a Ty nadal nie wiesz..
tobajas napisal(a):to dlatego ze juz ma mieszkanie ze znajomymi zarezerwowane??czy co
dlaczego pytasz nas zamiast zapytac ją?
napisał/a: tobajas 2010-11-02 11:35
postanowilem sie zmienic nie chc e juz tak robic i nie bede zrozumialem swoj blad.dzis mam imieniny jak myslicie napisze mi cos??
napisał/a: duszek1 2010-11-02 13:45
tobajas napisal(a):postanowilem sie zmienic nie chc e juz tak robic i nie bede zrozumialem swoj blad.dzis mam imieniny jak myslicie napisze mi cos??


przerobiłam identyczną historię, słuchałam identycznych tłumaczeń... po kolejnym "nie wiem po co to robiłem, nie wiem co mi odbiło, nie wiem po co..." (pisałem z małolatami o tym , że jestem sam o seksie itd...) zerwałam zaręczyny wyprowadziłam się w środku nocy...

Płakał, błagał, przepraszał, siedział pod domem nocami w samochodzie, wychodziła do niego moja mama która o wszystkim wiedziała... Bała się, że coś sobie zrobi, w takim był stanie...

Wybaczyłam raz i zapomniałam. Po tym jak się wszystko znowu powtórzyło, powiedziałam że więcej już nie będę wybaczać ani słuchać przeprosin, dodałam, że jeżeli chce o mnie walczyć to musi być tego świadom, że to nie będzie walka na kilka dni czy miesiąc...
Będę sprawdzać laptopa, telefon i wszelkie inne tego typu gadżety kiedy tylko mi się spodoba, nawet jak on będzie święcie przekonany, że sprawa umarła już dawno śmiercią naturalną... Żeby było tego mało, powiedziałam jego rodzicom co się dzieje i co on robi, żeby wiedzieli dla czego zerwałam zaręczyny i że nie jest tak słodko jak się wydaje... A jeżeli odejdę to nie dlatego, że coś mi odbiło - tylko dla tego, że nie dałam rady podołać temu co robi ich syn i jak mnie traktuje.

Jak się potoczyły nasze losy... ??
Zamieszkaliśmy razem (jego propozycja), bierzemy ślub (kościelny - choć dla mnie to było w sio ryba, chyba nawet wolałam cywilny bardziej, ale on ślub będzie brał raz w życiu i będzie go brał ze mną), staramy się o dziecko (nasza wspólna świadoma decyzja), a ja jestem zarówno wyrozumiałą, szczerą do bólu (nie robię grand o piwo, czy o wyjście z kolegami) ale i nad podziw kontrolującą przyszłą Panią Młodą (jeżeli idzie się bawić to wiem gdzie, z kim, jeżeli ma zamiar wrócić później to pisze nawet w środku nocy smsa tak żebym się nie martwiła jak się obudzę. Nie ma u nas dziwnych tajemnic i zatajania czegoś przed sobą...)

Bardzo kocham narzeczonego, i codziennie uczymy się siebie na nowo, codziennie się poznajemy i docieramy. Ale aby tak było to nie dość, że musi tego chcieć zarówno jedna jak i druga strona to jeszcze trzeba umieć sprostać tkz. gorszym dniom - bardzo często do mnie wszystko wracało, niepewność, zwątpienie, brak wiary, zauafania które nadal jest i będzie odbudowywane (pewnie jeszcze długo)... Skaza pozostaje, czasami wyolbrzymiam, coś sobie dodaję, coś koloryzuję albo ubarwiam - robię to bo się boję.
Nauczyłam się o tym mówić, nauczyłam się mówić mu o każdej wątpliwości, o tym, że coś mi nie pasuje. Nauczyłam się zadawać pytania szczere do bólu i nie zawsze łatwe.
On uczy się na nie odpowiadać.

Czasami los jest bardzo przewrotny bo nie doceniamy to co mamy, mężczyźni nie doceniają swoich kobiet, kobiety swoich mężczyzn... i zaczynają się problemy...
Kiedy naprawdę rozumie się to kim jest dla nas druga osoba...???
Wtedy kiedy po przeżyciu wszystkich uniesień, miłostek, pieszczot i tego co miłe, musimy zmierzyć się z problemami i kłopotami różnej maści...
Nagła ciężka choroba, przy której trzeba się wspierać, nie przesypiać nocy, wydać krocie na leki... nie patrząc się na to, że to były moje oszczędności... mój nowy laptop... moje nowe futerko itd...
Utrata pracy jednego z nas, i trzeba sobie radzić z jednego źródła utrzymania...
Różne sytuacje rodzinne w których trzeba umieć pomagać nie tylko sobie, ale i swojej starej i nowej rodzinie...
Takich prawdziwych życiowych problemów jest wiele...

Nie będę się tutaj rozprawiać nad tym czy coś jest dobre czy złe, czy odejść czy zostać, wybaczyć czy nie wybaczyć, walczyć czy się poddać...
Na każdą opowiedzianą tutaj historię, zapewne jest jedna konkretna odpowiedź ale ją znają tylko sami zainteresowani, my stawiamy hipotezę, najczęściej dla osoby piszącej "co by było dobre dla ciebie" natomiast nigdy nie zaglądamy na drugą stronę medalu - na tą drugą osobę, bo nie znamy, jej zdania, poglądów i odczuć - nie wiemy nic... A może jej nie jest w tym wszystkim tak dobrze i szczęśliwie jak nam samym i jak nam się wydaje??

Każdy z nas jest kowalem swojego losu... A do tanga z reguły trzeba dwojga...
Na miłość, szczęście i związek nie ma recepty, to pusta biała księga którą codziennie zapisujemy storna po stronie i nigdy nie wiemy jak ta historia się naparwdę zakończy.
napisał/a: tobajas 2010-11-02 16:34
To podobna sytuacja; natomiast Ja nie pisalem o sexie nie spotkalem sie z inna piszac z inna o hobby zainteresowaniach pogladach itp.niemoglbym zdradzic Mojej Sylwi zawsze o niej myslalem i bym tego nie zrobil jak pomysle ze mialbym przytulic inna czy cokolwiek to mnie przeraza nie zrobilbym tego.Potrafilbym odbudowac jej zaufanie nasz zwiazek nadrobilbym stracony czas wiem ze troche by to potrwalo. ogolnie to staralem sie zeby nam sie dobrze ukladalo moze troche za malo?? W dodatku spiepszylem tym pisaniem z inna choc zalezalo Mi tylko na Sylwi. Nie mam slow do siebie co ze mnie za facet czemu to spieprzylem!!!

Dam sobie spokoj pozwole jej by odeszla na zawsze Kocham Ja i wiele bym dal by wrocila ale moze bezemnie jej lepiej? Jest szczesliwsza? Moze bylem dla niej ciezarem. Ciezko mi bez niej wszystko mi ja przypomina robie wstaje szukam jej reka po lozku by sie przytulic a tu pustka buziaczek jak wracala z pracy czy na dobranoc wspolne kapiele obiady. Ciagle slysze jej smiech widze sliczne oczka usta roczki wlosy.Jak zapomniec??nie wiem czy chce zapomniec i przestac kochac.....

Juz nie bede wam zawracal glowy dzieki za wszystko
napisał/a: duszek1 2010-11-03 08:22
tobajas napisal(a):To podobna sytuacja; natomiast Ja nie pisalem o sexie nie spotkalem sie z inna piszac z inna o hobby zainteresowaniach pogladach itp.niemoglbym zdradzic Mojej Sylwi zawsze o niej myslalem i bym tego nie zrobil jak pomysle ze mialbym przytulic inna czy cokolwiek to mnie przeraza nie zrobilbym tego.Potrafilbym odbudowac jej zaufanie nasz zwiazek nadrobilbym stracony czas wiem ze troche by to potrwalo. ogolnie to staralem sie zeby nam sie dobrze ukladalo moze troche za malo?? W dodatku spiepszylem tym pisaniem z inna choc zalezalo Mi tylko na Sylwi. Nie mam slow do siebie co ze mnie za facet czemu to spieprzylem!!!


Zrozum, że z naszego kobiecego punktu widzenia sam fakt że pisałeś z inną - innymi jest już wystarczający aby dopowiedzieć sobie do niego całą resztę opowiadania... Ty powiesz, że nie pisałeś o żadnym seksie, nie było żadnych fantazji, umawiania się... a my się zapytamy to po co nią pisałeś w ogóle??

I to jest pytanie na które ty za chiny ludowe nie znasz odpowiedzi, więc my na nie odpowiemy... " no właśnie nie wiesz po co... po jajco zapewne..."

Jeżeli chcesz próbować i bardzo ją kochasz to walcz, walka będzie bardzo ciężka i może trwać długo, nikt nie da ci gwarancji że się uda, ja mogę życzyć ci tylko powodzenia i być dla ciebie przykładem że się udaje. Ja dałam życiową szansę swojej połówce i teraz szykujemy się do ślubu.

PS. Jak się wam uda to zacznij rozmawiać ze swoją dziewczyną częściej zamiast urządzać pogadanki przez neta... Prawdopodobnie tego też będziecie musieli nauczyć się od nowa. I pamiętaj że z niej wiele razy może wypłynąć gorycz, żal, może mieć gorsze dni w których wszystko będzie do niej wracać i będzie chciała uciec, pomimo tego, że ty będziesz robił wszystko na medal i będzie idealnie.
Na mnie działało wtedy bardzo mocne przytulenie mnie, mój narzeczony trzymał mnie mocno w ramionach wręcz mnie w nich chował, i mówił do mnie... np." Malutka kocham cię mocno...nie myśl już głuptasku tyle o tym..."
napisał/a: tobajas 2010-11-03 13:58
DO DUSZEK:
Ty konkretnie piszesz przynajmniej cos doradzasz a nie jak inni tylko doluja czlowieka bardziej.Pomijajac to metafora To tak jakbys Ty byla moja byla czego bys oczekiwala??co mialbym teraz zrobic zebysmy byli znow razem by mi wybaczyla??