czy można kochać dwóch facetów jednocześnie?

napisał/a: hemiliou 2011-05-22 17:12
Mam nadzieję, że jeszcze tu Teea zaglądnie, tez chciałabym wiedziec jak wybrnęła z tej sytuacji:)
Właśnie w moim życiu porobiło się podobnie... Opowiem Wam moja historię:)


Jest pan A i jest pan T.
Z panem A jestem ponad 2 lata w związku. Nie będę pisac szczegółowo ale zdarzyło się tak niefortunnie temu panu A, że jego ojciec wplątał go w straszne długi i kłopoty w sprawie ich działalności gospodarczej. Ciągło się to wszystko przez cały nasz związek. Pan A jest dosyć skryty w sobie, długo trwało puki się tak kompletnie otworzył. Dlatego ponad stu tysięczne długi powstałe nie z jego winy w pewnym momencie uderzyły go na tyle, że popadł w straszną depresję. Tylko spał, srał i jadł, nie wazne czy byłam przy nim, czy nie, opuszczał prace i nic nie sprawiało mu radości. Nie płakał, nie krzyczał po prostu otępiał. Nigdy nie zapomne tej jego twarzy bez wyrazu. I przy tym ja, wariująca bez pomysłu jak mu pomóc. Z jednej strony czułam bezradność, z drugiej czułam się niepotrzebna, a jeszcze z innej byłam na niego wściekła i chciałam tylko potrzepać nim żeby się obudził. I przy tym kochałam go tak mocno… Ale rozstaliśmy się. On tego chciał.
Ale nie odpuściłam z misja samarytańską. Pewnego razu przychodzę do jego mieszkania. Tłukę się nachalnie w drzwi mysląc, że ma mnie gdzieś, że patrzy się w ścianę i nie otwiera nikomu. Kupiłam obiad, chciałam z nim posiedzieć, pokazać, że mi na nim zależy. Ale w końcu otwiera mi jego najlepszy przyjaciel, pan T , który z nim mieszka. Mówi mi, że pan A jest w szpitalu psychiatrycznym. Z początku myslę, że robi sobie ze mnie jaja (to było w prima aprilis jakby było jeszcze mało). Szok.
Odwiedziłam go tam kilka razy. Było to dla mnie okropnie ciężkie. Potrzebowałam wsparcia. I tak wyszło, że znalazłam to wsparcie w jego najlepszym przyjacielu panu T…
Nigdy go nie lubiłam tak naprawdę. Zawsze był dziwny, czasami egoistyczny. Nie wiem dlaczego ale strasznie się do siebie zbliżyliśmy. Pan T był tym zaskoczony tak samo jak ja. Kiedy pan A układał sobie życie w szpitalu ja romansowałam z jego najlepszym przyjacielem… Straszne!

Pan A wrócił ze szpitala po miesiącu. Prawie jak nowy. Ale nie taki jak wczesniej. Dziwnie odmieniony. Dalej przygaszony. Patrzyłam na niego przez pryzmat starego pana A. Myślałam, że będzie jak dawniej. A tak naprawdę po powrocie do siebie czuje, że ten związek jest jak odgrzewany obiad. Nie smakuje tak jak dawniej…
A pan T? Dalej zawraca w głowie. Jest niesamowicie inteligentny, pewny siebie, uczuciowy, romantyczny, dobry w łóżku, tajemniczy. I jest kotem… Nie udałoby nam się stworzyć związku. Jesteśmy złym połączeniem, mieszanką wybuchową.

Więc jestem w związku z mężczyzną, który mnie kocha, przeszedł depresję, jego życie jest odwrócone do góry nogami, możliwe, że trafi za kratki bo nie ma jak spłacić tych długów. I ogólnie bywa nijaki. Nie dyskutujemy wiele, wszystko robimy jakbyśmy byli zaprogramowani. Trzymaja mnie przy nim wspomnienia i jego ciepła osobowość. Jest czuły i potrzebuje czułości. Tak jak ja. Jesteśmy długo ze sobą, znamy się jak nikt, rozumiemy się bez słów. Jak stare dobre małżeństwo.
I jednocześnie spotykam się z panem T. Nie brakuje mi go tylko do seksu. Chcę z nim rozmawiać, chcę na niego patrzeć. Wszystko z nim jest ciekawsze i jakieś. Fascynuje mnie i dobrze wiem, że on tez fascynuje się mną, jesteśmy w sobie zauroczeni. Ale na dłuższą metę nie wytrzymamy ze sobą, mamy dwie różne wizje związku.
Co o tym myslicie dziewczęta? Bo jak dla mnie to idealny scenariusz na film… Tylko na taki jakis kiepski.
napisał/a: errr 2011-05-22 22:06
ja myślę że Twoje zachowanie to zachowanie zimnej suki bawiącej się uczuciami jednego i drugiego. Ot, takie zabaweczki, mam dość jednej idę do drugiej i tak w kółko.
Zachowujesz się bardzo egoistycznie i MEGA! bezczelnie.
napisał/a: alicja221 2011-05-22 23:11
Biedny ten pan A...nie tyle ze ma dlugi, to jeszcze dziewczyne i "przyjaciela", ktorzy go zdradzaja. Ale czytajac Twoj wywod, to chyba najlepszym, co bys mogla dla niego zrobic, to go zostawic, bo rady, zebys stala sie wierna i zaczela go wspierac raczej sa zbedne. Masz w ogole cos takiego, jak sumienie?
napisał/a: Magdalena32 2011-05-23 09:03
asuka napisal(a):Kiedy pan A układał sobie życie w szpitalu ja romansowałam z jego najlepszym przyjacielem… Straszne!


i dlatego zostaw go, bo to że był w szpitalu i wyszedł to pikuś w porównaniu z tym co będzie kiedy dowie się że jego partnerka miała go w dupie i zdradzała z kumplem. wtedy Ty i kolega będziecie mogli pójść jako para na jego pogrzeb, bo facet w jego stanie sobie coś zrobi to pewne gdy dowie się o tym że gdy on dochodził do siebie (przy jakimś tam Twoim "wsparciu") Ty go zdradzałaś w najlepsze.

i nie zgadzam się że z T macie dwie różne wizje związku, bo macie tą samą wizję czyli niewierność wobec partnerów on zdradza znajomego a Ty zdradzasz swojego faceta.
napisał/a: niceone 2011-05-24 11:05
Jakoś nie potrafię uwierzyć w tą historyjkę... Mimo wszystko chciałbym myśleć że kobiety to takie stworzenia co nie potrafią jednego dnia mówić "kocham" a następnego zdradzać Cię z Twoim przyjacielem kiedy Ty przeżywasz życiową traumę, tak wielką że aż kończy się to w szpitalu...
napisał/a: alicja221 2011-05-24 13:32
niceone napisal(a):Jakoś nie potrafię uwierzyć w tą historyjkę... Mimo wszystko chciałbym myśleć że kobiety to takie stworzenia co nie potrafią jednego dnia mówić "kocham" a następnego zdradzać Cię z Twoim przyjacielem kiedy Ty przeżywasz życiową traumę, tak wielką że aż kończy się to w szpitalu...


W podobny sposob tez postepuja mezczyzni wobec kobiet... W obu przypadkach pozostaje dziekowac losowi, ze sie takiej osoby nie spotkalo lub liczyc, ze sie nie spotka.
napisał/a: KokosowaNutka 2011-05-24 16:17
lordmm napisal(a):jeśli się kobitki nie ogarniecie wreszcie i nie zrozumiecie, że w życiu liczy się coś innego niż to co WY czujecie w stosunku do faceta, tylko to, jakie podejście do was ma facet - to tak w nieskończoność będziecie kochać kolejnego za kolejnym...

rozumiem 14 letnią dziewczynkę, która może tak kochać każdego, ale dorosłe babsko? Ludzie...

Uczucia maja to do siebie, ze czasem rodza sie powoli, czasem spadaja na nas jak grom z jasnego nieba, czasem sa spokojne, delikatne, czyste i niewinne, czasem sprawiaja bol i zzeraja od srodka, czasem sa logicznym nastepstwem jakichs wydarzen, czasem dopadaja nas w najmniej oczekiwanym momencie, wbrew rozsadkowi, ludzkiej logice, wywracaja nasze zycie do gory nogami.. I nie jest wazne czy ma sie lat 14 czy 40.. Nie mamy kontroli nad swoimi uczuciami, nie potrafimy na zawolanie kogos pokochac albo znienawidzic. Dlatego wierze, ze dorosla, racjonalnie myslaca, 'normalna' osoba potrafi pod wplywem uczuc stracic glowe.
Kochac dwie osoby? A to jeden czlowiek tego doswiadczyl?
napisał/a: lordmm 2011-05-24 16:50
Do tego mamy jeszcze coś takiego jak "DOŚWIADCZENIE". Dzięki niemu wiemy, że podążanie za głosem serca może się okazać złudne.

A skoro jest KOKOSOWANUTKO tak jak mówisz, to powiedz mi jaki sens ma pakowanie się w związek, skoro wiesz, że i tak sama nie wiesz kiedy i jak ale pokochasz następnego, następnego, następnego, następnego...

Ja w wieku 14 lat zorientowałem się, że z każdą dziewczyną jest dokładnie tak samo przez pierwszy okres czasu, potem wszystko blednie i nie ma już tego szału... Na tej podstawie nie kieruję się tym "szałem" tylko tym, co jest po tym "szale". Bo to się liczy najbardziej... Dla was liczy się to, co tak naprawdę jest wirtualne, wymyślone, jakieś miłości, uczucia, ochy achy... Ludzie...

Powtarzam więc moje słowa : "dopóki się kobitki nie ogarniecie, będziecie tak kochać tego, potem tego, potem tego i tak... właśnie... czy w takim razie istnieje dla Ciebie coś takiego jak "ten jedyny", czy zawsze zakładasz, że jeszcze nie jednego w życiu pokochasz?

Oj kobitki kobitki kobitki...
napisał/a: KokosowaNutka 2011-05-24 17:01
Niczego nie mozna zalozyc, niczego nie mozna byc pewnym. Nie wiem ilu pokocham, nie wiem czy kogokolwiek pokocham. Skad mam to wiedziec? Wazne jest to co czujemy TU I TERAZ. Kazdy chce byc szczesliwy, dlatego mimo doswiadczenia i setek kopow w tylek dalej ufamy, ze moze tym razem nam sie uda.. A ze sytuacja wyglada beznadziejnie? Wytlumacz zakochanej osobie, ze nie ma szans.. Bedzie i tak walczyc.
napisał/a: errr 2011-05-24 17:16
...i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cie nie opuszczę aż do śmierci.
Powiedz mi KokosowaNutko jakie znaczenie mają te słowa w konkekscie tego co napisałaś?

KokosowaNutka napisal(a):Wazne jest to co czujemy TU I TERAZ.
ważniejsze jest to co doprowadza do tych uczuć, jakie mogą być konsekwencje, jak odpowiedzialni jesteśmy, czy potrafimy w trudnych chwilach myśleć racjonalnie.
Twoje podejście do tematu jest słuszne ale w odpowiedniej grupie wiekowej. Takiej - 18.
napisał/a: ~gość 2011-05-24 17:50
Marmuzia napisal(a):ja myślę że Twoje zachowanie to zachowanie zimnej suki bawiącej się uczuciami jednego i drugiego. Ot, takie zabaweczki, mam dość jednej idę do drugiej i tak w kółko.
Zachowujesz się bardzo egoistycznie i MEGA! bezczelnie.
i to baaaaaaaaardzo dyplomatycznie ujmując
napisał/a: KokosowaNutka 2011-05-25 21:11
Marmuzia napisal(a):...i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cie nie opuszczę aż do śmierci.
Powiedz mi KokosowaNutko jakie znaczenie mają te słowa w konkekscie tego co napisałaś?

KokosowaNutka napisal(a):Wazne jest to co czujemy TU I TERAZ.
ważniejsze jest to co doprowadza do tych uczuć, jakie mogą być konsekwencje, jak odpowiedzialni jesteśmy, czy potrafimy w trudnych chwilach myśleć racjonalnie.
Twoje podejście do tematu jest słuszne ale w odpowiedniej grupie wiekowej. Takiej - 18.

Bo to tylko ludzie do 18 roku zycia zakochuja sie bez pamieci i bez sensu? A czy Ty umiesz kontrolowac to co czujesz? Umiesz powiedziec sercu zeby przestalo kochac?