co robić?

napisał/a: afacet1981 2008-07-28 17:59
I tak trzymać - dobre podejście do całej sprawy. Dobrze to określiłeś - czas jest najlepszym kumplem. Pozdro i wszystkiego najlepszego.
napisał/a: mitsu1 2008-07-30 21:37
tak trzymalem, prawie dwa dni i znowu wszystko wrocilo...
dobrze ze to nie rozpacz i ze efekty fizyczne w postaci palpitacji, drzenia konczyn, i wiotkich miesni nie wracaja w calej okazalosci, ale wracaja.
ale wrocil smutek, zal i rozczarowanie, ale tego chyba nie powstrzymam i tak.
a wrocilo tak nawet nie wiem dlaczego, pewnie dlatego ze glupek bylem i mialem juz dobry humor i napisalem do niej... ze duzo pracy dostalem wlasnie, i czy ona tez dorabia dzisiaj i co tam slychac u niej i ze pozdrawiam, oczywiscie nie odpisala, juz ponad dwa dni, wiec wnioskuje, ze z przyjazni ktorej niby chciala, z kolezenstwa ktore ja zaakaceptowalem, nie zostalo juz nic. nie chce mnie znac i miec kontaktu. smieszne to chore i pop..... nie dziwilbym sie jej gdybym to ja zrobil to wszystko co ona, ale to przeciez nie tak...
dzieki wszystkim za wsparcie, dzieki Wam przynajniej czasem jest lepiej :)

[ Dodano: 2008-08-04, 20:40 ]
no i dalej, juz takiego czegos bym sie nie spodziewal... po tym wszystkim, od 3 tygodni 0 kontaktu... i nagle znajomi moi wrocili zza granicy, a to tez jej znajomi, bo ich z nia poznalem i przez 6 lat nawet sie zaprzyjaznili. i bylismy wszyscy w innym miescie, na dzialce u jednego znajomego. ona tez byla, czasem wesola, czasem zamyslona, patrzylem na nia czesto i duzo, nigdy nasze oczy nie spotkaly sie - ani razu, ani razu nic do mnie nie powiedziala, ja raz, cos milego na jej temat - nie zareagowala. traktowala mnie jakby mnie tam nie bylo - po prostu nie bylo. bylo mi przykro z poczatku, nawet chcialem odejsc z tamtad, ale nie... zostalem, bawilem sie z kumplami. ona - zauwazylem ze robi rzeczy, ktore zawsze uwazala za zle. ze nawet sie z tego smieje, cala pomalowana na czerwono... znowu, od kiedy zaczelo sie psuc bardzo sie stroi, maluje wlasnie na czerwono. i caly czas z 2 telefonami, i wciaz sms'y rozmowy po kilkanascie minut...
czy z milosci mozna przejsc tylko do nienawisci? nie wiem czy to nienawisc czy obojętność... w kazdym badz razie: sa 3 typy problemow na forum, takie glowne: jak odzyskac zaufanie? zdradzila mnie/zdradzil mnie, odeszla/odszedl... zaczynajac tu wpadac myslalem ze mam tylko jeden z nich, a tu prosze - wszystkie trzy.
straszne to jak kobieta nie chce mnie znac... nie zna mnie, po tym wszystkim co dla niej zrobilem, nawet po tym cholernym rozstaniu to u mnie znalazla pocieszenie, a teraz juz nie istnieje dla niej...
chlopak jej siostry mowi, ze caly czas chodzi na imprezy, tanczy z kazdym, poznaje non stop nowych facetow, pelno... ze nikt jej nie poznaje, on, siostra, rodzice... twierdza ze z nia po prostu nie ma co gadac, bo nie da sie z nia rozmawiac, ze jest po prostu glupia...
napisał/a: ~gość 2008-08-05 18:56
Ona ma problem. Zastanawiam się co jest tego przyczyną.
Wiesz to jest tak - głęboko skrywane intensywne emocje lęki, gniew powoli narastają, zbierają się aż w końcu taka osoba zaczyna się kotłować wewnętrznie. Od dziecka uczy się nas żeby się odcinać od własnych uczuć bo one sa niebezpieczne - spadek po kulturze greckiej.
Paradoksalnie im bardziej je tłumimy tym łatwiej one przejmują nad nami kontrolę, a rozum zaczyna kalkulować pod ich wpływem - stąd się rodzą zdrady ,uzależnienia ,chaos wewnątrz.

Co ty możesz zrobić? odciąć się. Ona sama musi dojść do jakiejś granicy bólu żeby się zatrzymać. Nie kontaktuj sie z nią, nie mów o niej, każdą myśl staraj sie czymś zastąpić, nawet czynnoscią.
Ty musisz pomyśleć o sobie - podejrzewam, wyszedłeś z tego mocno poturbowany. Wycisz sie ,zdystansuj ,poobserwuj swoje emocje. I nie trać nadziei. Życz jej wyjścia z tego chaosu i uwierz że będzie dobrze. Miłość nas odnajduje kiedy my sie tego niespodziewamy.
napisał/a: ~gość 2008-10-27 18:44
napisal(a): chlopak jej siostry mowi, ze caly czas chodzi na imprezy, tanczy z kazdym, poznaje non stop nowych facetow, pelno... ze nikt jej nie poznaje, on, siostra, rodzice... twierdza ze z nia po prostu nie ma co gadac, bo nie da sie z nia rozmawiac, ze jest po prostu glupia...


Powiem Ci coś optymistycznego.
Ciesz się, że odbiło jej zanim ożeniłeś się, zanim założyłeś z nią rodzinę, zanim miałeś z nią dziecko ( lub zanim urodziła innemu dziecko twierdząc , że ono Twoje ).

Teraz jesteś poharatanym przez życie człowiekiem, ale podniesiesz się, znajdziesz sobie nową dziewczynę, Ciesz się z tego, że nieodwracalnie nie zniszczyła Twojego życia.
Są tacy, którzy mają o wiele gorzej ( Witam wszystkich. Mam bardzo duży problem, to jest strasznie skomplikowane, wiem że to moja wina i chcę to wszystko wyprostować. ale może od początku...........
miałam 16 lat (teraz 26) i spotykałam się z moim obecnym mężem, poznałam kogoś i się zakochałam i zaliczyłam wpadkę, on był starszy, żonaty, rozstaliśmy się a w dziecko wrobiłam mojego męża, szybki ślub itd ale zawsze był ten drugi..................
teraz chcemy być razem dojrzeliśmy do tego, on mieszka za granicą i nie może wrócić do polski, w moim małżeństwie bywało różnie, nie powiem że byłam nieszczęśliwa ale zawsze mi czegoś brakowało.............. jego............. spotykaliśmy się co jakiś czas i nie chodziło tutaj tylko o sex.............. chcę odejść od męża i powiedzieć mu o wszystkim ale potrzebuję jego zgodę na wyjazd córki za granice bo to on jest jej oficjalnym ojcem (jak to okropnie brzmi) co robić?? błagam może któraś przechodziła coś podobnego...pomocy )

Zatem głowa do góry i zachoruj na amnezję.
napisał/a: mitsu1 2008-12-27 13:35
Dzień dobry.
Opis tematu dlatego taki, że aby wypowiedzieć się całościowo, należy przeczytać moją historię.
Oczywiście Ci, którzy ją znają są zwolnieni :)

Zatem do rzeczy.

Po dwóch miesiącach bez kontaktu, ze strony mej EX, nagle początkiem września zaczęła szukać szukać kontaktu ze mną. Trwa to już 4 miesiące. Spotykamy się, sypiamy razem jeśli tylko jest możliwosć, ja u niej, ona u mnie. Na zmianę. Wszelkie kontakty z osobami "z wakacji" są wciąż utrzymane, choć od sierpnia jest tego coraz to mniej i mniej. Ja, jak mówiłem, niewiele o to pytam. Choć ostatnio przeprowadziliśmy dość ciekawą rozmowę, przy której dowiedziałem się, że moja EX jest w pełni świadoma tego jak bardzo mnie skrzywdziła i nie chce mnie zranić ponownie. Dlatego też, nic nie chce mi obiecywać (ja też nie chcę, wiem, że obiecanki swoje, a życie to co innego). Ponoć obiecała sobie, że nie skrzywdzi mnie ponownie, bo wie jak cierpiałem.
Jak wyglądają nasze relacje? Spotykamy się prawie jak para. Sami i ze znajomymi. Oglądamy filmy, chodziny na specery, baseny, do kin, na zakupy, na wycieczki. Leżąc obok, tak czy siak wyjdzie, że i tak się przytuli. Potrafię obudzić się w nocy będąc opleciony jak przez nią jak muszka w sieci pająka... czyżby analogia? Może dzieki wszsytkim przygodom wiemy jak powinien wygladać zdrowy związek? bez zakazów, nakazów i niepotrzebnych pretensji o "kolegów"... przecież to nic nie zmieni, a jeśli chcieli byśmy być razem, to pretensje tylko zabijają namiętność. Oczywiście zaproszenia na spotkania zaraz po wigilii, w Jej domu, z niedoszlymi teściami... normalka... bo jak sama powiedziała, nie wyobraża sobie Świąt beze mnie. Wiem i zdaję sobię sprawę z tego, że decyzja należy w dużej mierze do mnie. Jak obiorę jeden azymut, to będę się go trzymał. Jest nam razem dobrze, tak myśle... przeszłość w sumie została gdzieś oddzielona grubą kreską. Kochamy się też, chyba bardziej namiętnie niż to było kiedyś... czasem mam takie wrażenie.
Jednak jest jedno "ale", a może kolejne "ale". Ten okres pokazał jak baardzo się różnimy. Gdzieś ktoś powiedział, że można do siebie pasować przez jakiś czas, jednak poźniej już nie... może ten okres "pasowania" się ewidentnie zakończył?
Ja - jestem raczej domownikiem, cenię sobię stabilność, moi najbliżsi znajomi to ludzie których znam od dziecka, nie ma "nowych", "nowi" są z przypadku i tylko na jakiś czas... uważam, że będąc z kimś wychodzenie sobie na pifko sam na sam z koleżnką, bez konkretnego powodu, nie jest do końca fair.
Ona? - często nie może usiedzieć na tyłku, lubi puby, ludzi, poznaje co rusz kogoś nowego. Ma więcej kolegów niż ja wszystkich znajomych razem wziętych... koleżanek ma tylko kilka. Chodząc sobie na "damskie wieczory" siłą rzeczy poznaje kolejnych zagadujących i przysiadających się facetów. Idzie na "psełdo damski wieczór" gdzie po jakimś czasie towarzystwo i tak już jest mieszane. Wiadomo, że poznawanie wielu osób zwiększa szansę na kolejny chemiczny kop dopaminowo - serotoninowy czy jakiś tam jeszcze pomieszany. A jak pokazało mi pare ostatnich miesięcy... Jej po prostu łatwo w głowie zawrócić, choć przez 6 lat nikomu się to nie udało, może nikt nie probował? Nie mówi, że kocha, choć widać to o wiele bardziej niż jak jeszcze mówiła. Ale to dobrze, nie słowa lecz czyny - wiadomo.

Zastanawiam się czy podjąć jakieś działanie, czy jeszcze obserowować...

Sorrow - przyjacielu, weź Ty to wszystko przeczytaj, proszę.
Ciekawi mnie Twoja opinia...