Fantazje erotyczne: Niebieskie kajdanki na Walentynki

Z życia wzięte fot. Fotolia
Spodziewała się kolejnych banalnych walentynek. Tajemnicze pudełeczko z seksowną zawartością nie pozostawiło złudzeń, że tym razem będzie inaczej
/ 08.06.2017 13:21
Z życia wzięte fot. Fotolia

Brrr... Zima. Mroźna, śnieżna i samotna. Nie znoszę tego wieczornego chłodu i pustego łóżka. Jeszcze te okropne Walentynki, wszędzie zakochani grzeją się wzajemnie tuląc. I te serduszka i gorąca czerwień. Chyba nie bez powodu patronem zakochanych został patron wariatów. Ci co prawdziwie kochają są jak szaleńcy, nieobliczalni. A w taki dzień objawia się to jeszcze bardziej.

Przecież wiedziałam na co się decyduje zmieniając całe swoje życie. Właśnie tak to miało wyglądać, cisza, spokój, żadnych awantur, brudnych skarpetek. Tylko czy o to w tym wszystkim chodzi? Ile wart jest samotny człowiek? Bycie singielką przeszkadzało mi coraz bardziej. Może za bardzo zamknęłam swoje serce na innych. Zdegustowana tym dniem dotarłam do pracy w podłym nastroju. Tak bardzo mi się nie chciało, wolałabym zostać w ciepłym łóżku. Ku mojemu zdziwieniu na biurku znalazłam małe pudełeczko zaadresowane do mnie. Opakowane w lśniący błękitny papier.  Ach... niebieski... Żadnej czerwieni! „Pewnie dziewczyny z pracy chcą mi umilić samotny dzień zakochanych”- pomyślałam.

Delikatnie i ostrożnie otworzyłam pudełeczko i aż westchnęłam ze zdziwiona. Błękitne, futrzane kajdanki. Poczułam jak robię się czerwona. Szybko przebiegłam wzrokiem po sali czy nikt na mnie patrzy. Było mi głupio. Na samą myśl co można zrobić z takim gadżetem poczułam podniecenie. Koronkowe stringi zaczęły mnie delikatnie drażnić i pojawiło się pragnienie aby ktoś je dzisiaj ze mnie zdjął. Już tak dawno tego nie czułam... Pod uroczymi kajdankami leżał liścik. Myślałam, że ktoś robi sobie ze mnie żarty. Wydawało mi się, że mało kto mnie lubi w tej firmie. O co właściwie chodzi?
Ze strachem w oczach, ukradkiem przeczytałam liścik:

Kto nie ryzykuje, ten nie żyje pełnią życia. Zaryzykuj dziś o 19 ul. Konwaliowa 6/9.

O nie! Co to ma być? Jakiś cichy, szalony wielbiciel? Jeszcze ten numer ulicy taki dwuznaczny. Może ja tu kogoś nie dostrzegam? Pojawiło się milion pytań i żadnej odpowiedzi. Zatopiona w swoich myślach mimo strachu i obaw czułam fale pożądania. Podniecenie i niepewność przeplatały się przez moje ciało. Z zamyślenia wyrwał mnie kolega, przystojny informatyk o wielkich, niebieskich oczach. Przyniósł jakieś dokumenty do sprawdzenia i zatopił we mnie seksowny wzrok samca. Zawsze kiedy nasze oczy się spotykały czułam dreszcz biegnący od karku przez całą mnie. Rozkosz dawał mi nawet delikatny, przypadkowy dotyk naszych dłoni.

Nagle do mnie dotarło. To musi być on! Widocznie byłam za mało otwarta na jego sygnały. Od dawna między nami iskrzyło, ale nie dopuszczałam myśli romansu w pracy. Ale teraz to co innego. Przecież są Walentynki. Może czas zaszaleć? Zmysłowo puścił mi oczko i oddalił się subtelnie.

Przetrwałam cały dzień podniecona tym co mnie czeka. Wracałam do domu obmyślając plan, w co się ubiorę, co zabrać, czy założyć kajdanki, czy w ogóle bezpieczne jest to co robię? Wzięłam relaksującą kąpiel z olejkami, wmasowałam w ciało pachnący balsam. Na tę okoliczność wybrałam błękitną bieliznę. Lśniącą jak papier, którym opakowany był prezent i jak jego wielkie seksowne oczy. Do tego mała czarna i szpilki. Postanowienie na dziś to żadnej czerwieni, żadnych serduszek i nadmiernej słodyczy. Ma być szał, namiętność.

Przed jego drzwiami na jednym ręku zapięłam kajdanki. Czułam jak namiętność mnie rozrywa od środka. W powietrzu unosił się zapach świec. Bez słowa otworzył drzwi, uśmiechnął się, pociągnął za luźną część kajdanek i zaprowadził do sypialni. W całym pomieszczeniu rozstawione były płonące, niebieskie świece. Wpatrzył się we mnie słodko, przygryzł wargę i przypiął mi rękę do zagłówka łóżka.
- Pięknie wyglądasz. Bałem się, że nie przyjdziesz.
- Pragnę cię tak samo jak ty mnie. - Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Chcesz wina? - Wstał w kierunku butelki i kieliszków. Złapałam go szybko za rękę.
- Może później? Teraz chodź do mnie, proszę. - Wiedziałam, że dłużej nie wytrzymam. Od dawna na to czekałam. Napięcie, które rosło cały dzień musi w końcu znaleźć jakieś ujście. Pragnęłam tylko aby mnie dotknął.

Położył mnie na łóżku i delikatnie całował moje wargi, kąsał je i lizał, aż nasze języki spotkały się w namiętnym tańcu. Jego dłoń wędrowała po moich udach, brzuchu, pośladkach. Delikatnie zdjął ze mnie sukienkę i słodko się uśmiechną na widok mojej bielizny.
-Niebieska... hmmmm....
-Nie lubię czerwonego. - Moje wargi zadrżały radośnie.
-Ja też nie. - Zmysłów puścił mi oczko, dokładnie tak jak rano w pracy.

Moją drugą rękę również przypiął do łóżka. Leżałam zupełnie bezbronna z rękami nad głową, prawie naga. To było takie podniecające. Jego wzrok rozbierał mnie na kawałki. Czułam się najpiękniejsza i najbardziej pożądana na świecie.

Patrząc mi prosto w oczy zdjął z siebie białą koszule i jeansy. Chwile później jego język wędrował po moich udach. Drażnił się ze mną zbliżając się do najczulszego miejsca i oddalając. Kiedy byłam na granicy wytrzymałości zaczął mnie lizać i pieścić. Doprowadzał do szaleństwa. Jego usta i dłonie wędrowały po całym moim ciele ścieżką biegnącą od ud, po brzuchu aż do piersi i szyi.

Doznawałam kosmicznego uniesienia, czułam jego twardą męskość na sobie. Szarpałam kajdanki i pragnęłam poczuć go w sobie. Chciałam oddać mu się cała, być tylko jego. Pragnęłam więcej dzikiej namiętności.
- Nie wytrzymam już. Proszę. - Jęczałam.
- Jesteś taka piękna, kiedy się podniecisz. Co mam zrobić?
- Odepnij mnie.- Ruchem ręki pokazałam kajdanki.

Bez słowa zrobił to o co prosiłam. Nasze ciała jakby unosiły się nad ziemią, tańczyły we wspólnym uniesieniu. Języki co chwile się spotykały, a ciała poruszały się w jednym równym rytmie. Doznania narastały, eksplodowaliśmy jednocześnie, zalała nas fala rozkoszy i ulgi. Nasze krzyki i oddechy się mieszały. Trwaliśmy w tym stanie przez chwile, a może całą wieczność. Poddaliśmy się magicznej, zmysłowej przyjemności. W końcu obydwoje opadliśmy na łóżko i pełni spełnienia, radości, ale też obaw zasnęliśmy w swoich objęciach.

Każde kolejne Walentynki obchodzimy razem w kolorze błękitu. Tego dnia czerwone lubimy tylko wino. Trzeba się otwierać na miłość i dostrzegać sygnały innych. Pozwolić namiętności i pragnieniu pokierować naszym ciałem. Warto czasami zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę, byle niebieską, nie czerwoną.

Redakcja poleca

REKLAMA