Mężczyźni lubią rozbierać. Wzrokiem i mechanicznie. Jeszcze bardziej jednak niż samodzielne odpakowywanie prezentu cieszy ich widok rozbierającej się zmysłowo kobiety.
Striptiz to sztuka, bardzo zmysłowa w rzeczy samej i powalająca widzów na kolana, o innych cielesnych reakcjach nie wspominając. Ma w sobie coś z tańca, bo wymaga muzyki, melodyjnego kołysania biodrami, płynnych ruchów dłoni rolujących w dół parę pończoch. Jest też aktem bardzo intymnym i choć niektóre z nas chętnie rozebrałyby się przed tłumem rozanielonych mężczyzn, większość pozostawia takie widoki wyłącznie ukochanemu. Dla niego to też wielkie przeżycie – po pierwsze samo rosnące napięcie, odwrotnie proporcjonalne do ilości garderoby; po drugie, świadomość, że ta kobieta rozbiera się właśnie dla mnie.
Brzmi jak świetna zabawa dla dwojga, a w praktyce bywa w związkach rzadkością. Dlaczego? Bo boimy się wygłupić, bo trudno nam wyobrazić sobie siebie, wywracającą się regularnie na schodach czy walczącą z wałeczkami w talii, w roli zjeżdżającej po rurze seksbomby. Na striptiz też trudno jest znaleźć dobrą okazję, bo wymaga on przygotowania, zaś w erotycznych sesjach króluje zwykle spontaniczność. Wyskoczyć w stroju z kabaretu i z podkładem muzycznym, gdy on zasypia w kapciach przed telewizorem może być doświadczeniem żenującym, obustronnie.
Czekajmy więc na większą okazję – urodziny, rocznicę, Walentynki, kiedy wino i kolacja we dwoje wiszą w powietrzu. Wdziejmy bieliznę zawczasu, ukrywając podwiązki i fikuśny stanik pod dłuższą sukienką. Muzykę miejmy przygotowaną w odtwarzaczu („You can leave your hats on” Joe Cookera, „Cream” Prince’a czy „Buttons” Pussycat Dolls to hity rozbierających się kobiet), a stołeczek do ekwilibrystyki pod ręką. Wykorzystać można zresztą framugę od drzwi, fotel czy sofę – ważne, aby nasz pokazowy numer okraszały liczne wypięcia, wygięcia i machnięcia. Potrenować wcześniej w samotności nie zaszkodzi.
Bielizna codzienna odpada i w zasadzie najlepszy efekt da zawsze niespodzianka, czyli zupełna nowość. Podwiązki niekonieczne, ale już samotne pończochy to minimum grzesznego erotyzmu. No i buty – koniecznie na wysokim obcasie, szpilki lub seksowne kozaczki. Ciało dobrze jest nawilżyć, nawet lekko wysmarować delikatnym olejkiem czy kremem z brokatem, bezwzględnie wydepilować i zmysłowo skropić perfumami, bo idea jest taka, żeby na oglądaniu się przecież nie skończyło.
Mężczyźnie spodoba się też „lap dance”, czyli siadanie na jego kolanach w czasie erotycznego rozbierania. Pozwólmy mu sobie pomóc ze sprzączką czy zapięciem, dajmy mu poczuć, że jest tu w roli honorowego gościa.
Co zdejmować najpierw, czego w ogóle nie zdejmować, to zostaje do naszego własnego rozważenia. Pomysł nagiej ukochanej tylko w pończochach i szpilkach może być jednak tym kulminacyjnym punktem wieczoru, kiedy inwencję przejmie już on.
Zrób striptiz
Mężczyźni lubią rozbierać. Wzrokiem i mechanicznie. Jeszcze bardziej jednak niż samodzielne odpakowywanie prezentu cieszy ich widok rozbierającej się zmysłowo kobiety.