Parafrazując legendarny „Rejs”, zawsze jest tak, że ktoś musi zacząć. W sypialni też ktoś pierwszy zdejmuje majtki, niekoniecznie swoje. I oto się często wszystko rozbija, łącznie z seksualną satysfakcją.
Żyjemy w społeczeństwie poniekąd wyzwolonym z konwencji społecznych ról. W Hollywoodzkich filmach kobiety się oświadczają, odpalają rakiety i zmuszają mężczyzn do współżycia, podczas gdy ci ostatni niańczą dzieci i uprawiają szeroko pojmowaną romantykę. Gazety wieszczą, że pod strzechami naszych domów już też tak bywa, że ona zarabia więc wymaga seksu, a on ma wahania nastrojów i potrzebuje kremu do twarzy. Ile w tym prawdy, ciężko powiedzieć, bo gdzie moje oko sięgnie tradycja pozostaje tradycją.
Moje koleżanki, i koleżanki koleżanek, wciąż czekają na oświadczyny na kolanach, ojca i głowę rodziny. I mam podejrzenie, że w komplecie idzie oczekiwanie, że on będzie wiedział jak się rozpina stanik. Bo ja tu jestem sobie taka kobitka w pościeli i czekam aż ktoś przyjdzie i mnie weźmie. Potem może ponarzekam przyjaciółkom, że wolałabym dłużej i ze świeczkami, no i dlaczego to musi być rano, ale inicjatywę zostawiam jemu.
Tymczasem, wedle badania przeprowadzonego przez magazyn „Men’s Health” aż dwie trzecie facetów, chce, aby ona inicjowała seks częściej. Sześć procent kobiet chciałoby, żeby on inicjował rzadziej, ale to już chyba materiał na inną, jeszcze smutniejszą historię. Czy w tej męskiej tęsknocie za aktywnymi kochankami należy doszukiwać się wieszczonego upadku prawdziwego faceta? Szczerze wątpię. Chodzi raczej o motyw z porno, gdzie ona jest naprawdę chętna i się domaga. Bo to jest sexy, bardziej sexy niż kochanie się ze znudzoną, bierną lalą, która wywraca oczami, że znowu. Doprowadzenie do czerwoności kobiety, która akurat ogląda swój serial trwa tyle, że żadna erekcja tego nie przetrzyma, więc kochanka, która przychodzi napalona to naprawdę skarb.
Ja rozumiem, że to nie tak łatwo wyzwolić w sobie dominę po latach czekania na jego inicjatywę. Co więcej, facetom też się czasem nie chce, a odtrącenie dla seksualności kobiety bywa druzgoczące i drugi raz na pewno żadna z nas już nie spróbuje. Panowie słyszą „nie dzisiaj, kochanie” przez połowę swojego żywota, więc to trochę jak woda po kaczce. Niemniej jednak, usprawiedliwienia dla naszej bierności nie ma. Jeśli masz ochotę na seks, to powinnaś coś z tym zrobić. Coś zdjąć, coś odpiąć, coś rozpiąć. Z długą grą wstępną i na jeźdźca. Tak jak lubisz. I on na pewno będzie szczęśliwy z tej formy rządzenia się w domu.