Wszyscy wiemy, że seks to nie tylko wspaniała zabawa i najpiękniejsza forma zbliżenia między dwójką kochających się ludzi, ale też zdrowy wysiłek fizyczny. I choć aspekt zmysłowo-emocjonalny powinien być zawsze najważniejszy, nie ma nic złego w pieczeniu dwóch pieczeni na jednym ogniu…
Oto jak zamienić łóżkowe pieszczoty w bardzo przyjemny trening mięśni całego ciała…
Atletyczny misjonarz
Pozycja pozornie dość bierna dla kobiety może być tak naprawdę świetnym ćwiczeniem mięśni tułowia… jeśli tylko pani będzie chciała dać coś od siebie. Zamiast zostawić całą odpowiedzialność za pchnięcia na mężczyźnie kobieta może bowiem odpowiadać mu ruchem biodrami w przeciwnym kierunku napinając mięśnie brzucha i zaciskając mięśnie miednicy. Dodatkowo spinamy pośladki i próbujemy dobrać taki kąt penetracji, aby było nam jak najprzyjemniej.
Wytrenowana kowbojka
To pozycja co do zasady stworzona dla kobiet aktywnych i lubiących przejmować inicjatywę. Jeśli chodzi o fizyczne wymogi, to wręcz ideał, bo można nie tylko spożytkować mnóstwo energii, ale też świetnie wytrenować mięśnie ud oraz pośladków – zupełnie jak przy jeździe konnej! Aby było jeszcze intensywniej warto zamiast klęku na mężczyźnie przejść do pozycji przysiadu – pracują wtedy całe nogi włącznie z łydkami oraz mięśnie brzucha.
Most do kondycji
To najbardziej wymagający pomysł, bo pracują wszystkie kończyny kobiety oraz mięśnie całego tułowia. Unosimy się z leżenia na plecach, na stopach i dłoniach, wypychając biodra do góry i rozchylając uda. Podczas gdy mężczyzna wykonuje seksowne pchnięcia, ona napina ciało i kołysząc się napiera miednicą na jego biodra – po pięciu minutach można czuć się naprawdę jak po godzinie siłowni!