Podczas wakacyjnych wyjazdów poziom pożądania wzrasta wprost proporcjonalnie do żaru lejącego się z nieba i ilości sączonych przez słomkę, kolorowych drinków. I co ciekawe, to wakacyjne szaleństwo namiętności w równym stopniu dopada zarówno tych, którzy już mają parę, jak i singli. Zatem jeśli poczujecie wakacyjny przypływ erotycznej energii, pozwólcie sobie pofolgować. Następna okazja dopiero za rok...
Fot. Depositphotos
Słońce, plaża, wakacyjny luz i buzujące w naszych ciała endorfiny sprzyjają ochocie na miłosne igraszki. To czas, kiedy na te cudowne kilka lub kilkanaście dni w roku zapominamy o pracy, a wszelkie zmartwienia zamykamy w domu, klucz oddając zaufanej sąsiadce. Sami zaś, poniesieni nagromadzoną od poprzedniego urlopu, falą nagromadzonego stresu i zmęczenia, pragniemy jak jak bardzie efektywnie odreagować i wprawić się w dobry nastrój. Seks nadaje się do tego celu wprost wyśmienicie! W czasie wypoczynku dużo chętniej oddajemy się uciechom cielesnym. Nie bez powodu w wielu aptekach w popularnych kurortach już w połowie sezonu zaczyna brakować środków antykoncepcyjnych...
Seks dla singli, małżeństw i nowożeńców:
Wakacyjne szaleństwa singli
Drogie panie i szanowni panowie, przyznajcie otwarcie, czy wybierając się na samotne wakacje nie liczycie skrycie choćby na mały flirt lub niezobowiązujący seks z egzotyczną pięknością lub południowym przystojniakiem? Są oczywiście i tacy, którzy nawet miejsce spędzania urlopu specjalnie dostosowują do tego celu. Historie wakacyjnych romansów po powrocie do rzeczywistości często urastają do rangi legendarnych podbojów i wyjątkowo obfitych łowów. Prawda jest często jednak dużo mniej kolorowa.
Fot. Depositphotos
Nie do końca wiadomo, jak to się dzieje, ale każdy z nas choćby odrobinę muśnięty przez słońce, wygląda i czuje się lepiej. I to poczucie często pcha nas w ramiona innej osoby, która również dopiero co liznęła wakacyjnego luzu. Choć zwykle ani ona nie jest olimpijską pięknością, ani on nie mógłby stanąć w jednym rzędzie z kandydatami do tytułu Mistera Świata, to oboje, krocząc nadmorskim deptakiem, czują się o wiele bardziej atrakcyjni niż podczas swojej rutynowej przechadzki do biura. I czasem to wystarczy, by poddać się urokowi tej drugiej strony. Do tego często dochodzi rozluźnienie moralne, odrobinę podlane zbyt wieloma mojito i podsycone romantycznym pejzażem z zachodzącym słońcem w roli głównej. Tło do wakacyjnego romansu wręcz wymarzone. A morale? Jak wiadomo w wakacyjnych słownikach z rozmówkami, rzadko pojawia się to słowo. W wykreślaniu słów z swojego urlopowego repertuaru nie bądźcie jednak zbyt śmiali. Antykoncepcja niech zostanie na tym samym miejscu, co przed urlopem, a może nawet zarezerwujcie dla niej pozycję topową. Pamiątkami z wakacji niech pozostaną kiczowate koraliki i muszelki...
Przeczytaj też: Wyznania seks-turystów
Odświeżanie uczucia par z długim stażem
Jesteście małżeństwem z wieloletnim stażem, macie dwoje dzieci i firmę do prowadzenia na głowie, więc na co dzień, w sypialni raczej padacie ze zmęczenia niż oddajecie się miłosnym igraszkom? Jeśli ten scenariusz brzmi dla was znajomo, to znak, że na urlopie powinniście coś zmienić. Wakacyjne wojaże z dala od codziennych problemów i trosk to doskonały czas na odświeżenie waszego uczucia i wzbudzenia w sobie dawnej namiętności. Pozwólcie sobie na nutkę szaleństwa i spróbujcie rzeczy, na które nigdy nie mieliście czasu w sypialni. Seks w plenerze? Nowe pozycje? Erotyczne zabawki? Niech w waszej walizce znajdzie się miejsce na Kamasutrę i kilka innych wspomagaczy erotycznego nastroju, a na pewno urlop będziecie wspominać z wypiekami na twarzach...
Fot. Depositphotos
Przeczytaj również: Seks w plenerze
Erotyczne odkrycia nowożeńców
Podróż poślubna to jeden z najpiękniejszych momentów we wspólnym życiu każdej pary. Hormony buzują, szczęście osiąga poziom zenitu, a wygodne łóżko nie zawsze jest konieczne, bo to czas eksperymentów seksualnych, których grunt może być różny... Wybierając miejsce poślubnego urlopu kierujcie się również upodobianiami, co do preferowanego tła waszych miłosnych uniesień. Wykorzystajcie ten czas, eksperymentując i odrywając swoje ciała. To kapitał, który będzie się zwracał z procentem przez wszystkie kolejne lata dalszego wspólnego życia. Zwiedzajcie zatem własne ciała i wyznaczajcie na nim niezpomniane miłosne szlaki. Te miniporóże mogą okazać się bardziej fascynujące niż poznawanie miejsca waszej poślubnej destynacji.
Fot. Depositphotos
Przeczytaj też: Miesiąc miodowy - utopia?