Jednak choć większość z nas dobrze wie, że seks to zdrowie, współczesne społeczeństwo coraz częściej pada ofiarą zjawiska zwanego potocznie DINS. O co chodzi? „Double Income, No Sex”, czyli tłumacząc na nasz rodzimy język: „Podwójny dochód, zero seksu”.
Co tak skutecznie obniża nasze podniecenie? W pamięci mamy wciąż początki związku – przez kilka miesięcy praktycznie nie mieliśmy ochoty opuszczać sypialni. Obecnie? Ciągle się mijamy – w relacji z partnerem brakuje nam bliskości, a w seksie chcemy mieć jak najszybciej orgazm i… święty spokój! Gabrielle Morrissey, znana amerykańska seksuolog, wyjaśnia: „W dzisiejszej dobie przemęczenia związanego z żonglowaniem zbyt wieloma obowiązkami, także zawodowymi, i to u obojga partnerów, stres jest jednym z najgroźniejszych zabójców libido, a pełne niepokoju i strapienia wezwania „więcej seksu proszę” lub „więcej podniecenia i namiętności proszę” często spotykają się w odpowiedzi z westchnieniem lub jękiem (i to bynajmniej nie seksownym)”.
Jak często Polacy uprawiają seks? Zerkając na forum We-Dwoje znalazłam ankietę z 2006 roku – wynikałoby z niej, że 50% ankietowanych (61 osób) uprawia seks kilka razy w tygodniu, 7 osób – kilka razy dziennie, zaś 10% - codziennie. Pozostali nieco rzadziej, jednak tylko 3 osoby (2%) przyznały się, że mają kontakty seksualne kilka razy w roku. Wyniki ciekawe, jednak… czy prawdziwe?
W Stanach Zjednoczonych badacze National Opinion Research Center (NORC) w 1972 roku rozpoczęli cykl ankiet, mających na celu poznanie życia seksualnego Amerykanów. Naukowcy w latach dziewięćdziesiątych podsumowali wyniki wieloletnich badań. Jaki wniosek? Statystyczny obywatel amerykański uprawia seks… raz w tygodniu (w ciągu roku: 58 razy), a przeciętny stosunek trwa zaledwie 30 minut. Oczywiście z wiekiem nasza aktywność seksualna znacznie się obniża – najchętniej kochają się osoby po dwudziestce i trzydziestce. Ciekawie jednak w ankiecie wypadła odpowiedź na pytanie, kto najczęściej uprawia seks. Okazuje się, że “dwudziestopięciolatek, po szkole średniej, żonaty, katolik, fan jazzu, zarabiający nie za wiele, palący i lubiący się napić”.
W Stanach z roku na rok coraz więcej osób zgłasza się po porady do seksuologów, jednak i w naszym kraju część społeczeństwa przyznaje się już otwarcie do problemów z osiągnięciem satysfakcji seksualnej. Która grupa zawodowa jest najbardziej podatna na zjawisko DINS? Oczywiście, aktywna zawodowo. Zwłaszcza pracoholicy odkładają seks „na kiedy indziej”, ale dla nich liczy się głównie kariera i stan konta. Tym samym sprawdza się powiedzenie: dochód dwa razy większy, jednak na igraszki miłosne już czasu (i sił) nie ma. A przecież seks wpływa pozytywnie na nasz stan emocjonalny i umysłowy: zmniejsza napięcia i uczucie niepokoju, sprzyja dobremu samopoczuciu oraz łagodzi poziom stresu. Może więc warto odłożyć papiery służbowe czasem na bok? Wypoczęty, odprężony człowiek to także dużo bardziej efektywny pracownik. Zamiast przechwalać się na forach ilością stosunków, częściej… szukajmy okazji, by spędzić chwile razem – w przytulnej, nastrojowej atmosferze, sprzyjającej bliskości i rozbudzeniu namiętności.
źródło: patton.lexipal.com, Gabrielle Morrissey „Seks dobrze przyprawiony”
(a.)