Przygoda na jedną noc

Moralnie pogardzana, zdrowotnie niebezpieczna, dla wielu ludzi jest esencją seksualnego życia…
/ 23.05.2012 06:37

Moralnie pogardzana, zdrowotnie niebezpieczna, dla wielu ludzi jest esencją seksualnego życia…
Powiedzmy sobie szczerze, nie każdy ma w danym momencie życia (albo w ogóle), ochotę na związek. Na kompromisy, wyrzeczenia, kłótnie, zazdrość, monogamię, wydatki i oczekiwania, ze ślubem włącznie. Czasem to, czego nam naprawdę potrzeba, to po prostu dobry seks przed pójściem spać. Taki seks, paradoksalnie, korzysta na anonimowości, przypadkowości i jednokrotności. Dlaczego? Nie ma przecież jak pełne miłości i pasji zbliżenia dwóch zrośniętych sercami kochanków. A jednak, to sytuacja nie tak wcale częsta, a jeśli dodamy jeszcze aktualną niechęć do relacji lub znudzenie, atrakcja na jedną noc nabiera bardzo wielu pozytywów.

Przygoda na jedną nocW przeprowadzonym w 2008 r. przez dziennik „Human Nature” badaniu 54% kobiet odpowiedziało, że czuło się bardzo dobrze po jednorazowej przygodzie. Ten wynik powinien mężczyznom polującym na okazje bez zobowiązań dać wiele do myślenia – okazuje się, że płeć piękna również dostrzega uroki obyczajowej swobody.

W Internecie udało mi się nawet znaleźć mały poradnik dla zainteresowanych kobietami „jednorazowymi”. Pozwolę sobie przytoczyć kilka ciekawych punktów:

Wybieranie celu. Ponoć największą skuteczność ma się w grupie kobiet przebywających samotnie po północy w barach, wytatuowanych oraz patrzących mężczyźnie na torso, zamiast w oczy. Analogicznie, paniom chcącym uniknąć podrywu z jasno określonym celem radzę nie łączyć wymienionych wyżej czynności.

Domykanie interesu. Trzeba dać kobiecie pretekst do nocnych odwiedzin – na „seks” przyjdzie niewiele, na drinka, oglądanie papużek czy słuchanie radia już znacznie więcej.

Nastawianie klimatu. Gra fair popłaca – jeśli powiemy kobiecie, że to tylko przygoda, że związek nie wchodzi w rachubę, to, według obserwacji psychologicznych, będzie ona czuła się znacznie bardziej komfortowo i będzie bardziej chętna do grzechu, a raczej grzechów ciężkich.

Uwalnianie szaleńca. Całym pięknem anonimowego seksu jest brak ograniczeń – brak wstydu przed osobą, z którą chcemy spędzić życie czy mieć dzieci, brak zahamowań związanych z własnymi kompleksami, możliwość spróbowania rzeczy, o których śnimy, z możliwością zapomnienia o nich już następnego ranka. Słodkie pocałunki w świetle księżyca zostawiamy dla kochanków.

Taktowna ucieczka. Choć z domu przypadkowego partnera należy zmywać się dość szybko – w żadnym przypadku nie zostając na śniadaniu, które albo rozczarowuje, albo zobowiązuje, warto się jednak grzecznie pożegnać, zostawiając ewentualnie numer telefonu (na który i tak nigdy nikt nie oddzwania). Wymykanie się cichaczem, gdy gospodyni bierze prysznic, niszczy trochę przyjemne wrażenia.

O prezerwatywach nie trzeba chyba wspominać...
 

Redakcja poleca

REKLAMA