Nowoczesna młoda kobieta ma trzy razy większe “szanse” być erotycznie zafascynowana własną płcią niż mężczyzna. A nie zawsze tak bywało…
Dr Leonard Sax w swoim artykule “Dlaczego tyle dziewcząt jest homo bądź biseksualnych?”, opublikowanym w magazynie „Psychology Review” pisze, że przez większą część historii ludzkości 2% kobiet uznawano za homo lub biseksualne, podczas gdy dziś do silnej pokusy całowania i dotykania innych dziewcząt przyznaje się 15% młodych niewiast. Że to kwestia seksualnej rewolucji obyczajowej należy wątpić, gdyż zdecydowanie bardziej otwarci ze swym homoseksualizmem panowie przyznają do innej orientacji jedynie w 5% przypadków.
Dlaczego?
Powstaje więc pytanie - co takiego skłania dziewczęta do uznawania się za biseksualne bądź w skrajnym wypadku ograniczania się do miłości safijskiej? No cóż, w przeciwieństwie do chłopców, wśród których bycie choć lekko podobnym do stereotypowego geja (dłuższe rzęsy, delikatna fizjonomia, dziewczęca buzia) jest społecznym stygmatem i powodem wielu nastoletnich dramatów, bycie lesbijką jest dziś modne! Bo w wideoklipach mamy całujące i obmacujące się panie, bo wielkie gwiazdy z Megan Fox na czele, przyznają się fascynacji piersiastą płcią, bo w mediach pociągających historii pięknej miłości pomiędzy kobietami są dziesiątki. A mężczyźni tylko temu przyklaskują, bo też fantazja o dwóch kochających się seks-bombach spędza im od dziecka sen z powiek.
My się zaś staramy być usilnie jak najbardziej „hot” i paradoksalnie dla wielu dziewcząt „bycie biseksualną” jest asem w rękawie do wygrywania dla siebie mężczyzn. Bo gdy poczytać fora reprezentujące inne niż heteroseksualna orientacje, widać jasno, że nawet panie uznające się za „bi”, choć mają ochoty na igraszki z koleżanką, na partnera numer jeden i tak wybierają ogiera. I choć będzie to pewnie bardzo krzywdzące spostrzeżenie, te które mężczyznami stanowczo pogardzają wybierając opcję 100% lesbijki, zwykle na fotografiach prezentują się zdecydowanie mniej atrakcyjnie. Czy więc lesbijstwo nie jest też czasem wyborem… z przymusu, bo facetom się nie podobam?
Droga do lesbijstwa?
Weźmy taki scenariusz - jest dziewczyna, całkiem przeciętna, bez oszałamiających piersi, nóg do samej ziemi, za to z rozmiarem 42 i brakiem pewności siebie. Zakocha się w szkole raz i drugi, zawsze nieszczęśliwie, bo w klasowym Casanovie, który ma z czego wybierać. I będzie rosła w niej niechęć do płci przeciwnej, która gania tylko za najkrótszą spódniczką. Bo też w tym wieku zalet duszy się niekoniecznie szuka. I może gdyby to było 30 lat temu, to szara myszka by w końcu na studiach znalazła swojego intelektualistę do wspólnego czytania poezji albo przemierzania Tatr wzdłuż i wszerz. Ale dzisiaj się tak nie da.
O seksie się rozmawia wszędzie, dziewictwo jest na liście pierwszych rzeczy do pozbycia się po mleczkach, trądziku i maminej nadopiekuńczości, nie ma wreszcie publicznej przyzwoitości, za którą można się schować na kilka lat i przeczekać bez bycia podejrzewanym o aseksualizm czy, nie daj Boże, inne zboczenie. Więc nasza bohaterka musi się określić i widząc dokoła tęczowe parady miłości z dużą dozą prawdopodobieństwa zastanowi się czy nie jest przypadkiem homo. A ile w tym się kryje obietnic…
Brak męskiej krytyki za małe piersi czy 3 kilo nadwagi, brak konieczności ciągłego rywalizowania z młodszymi, atrakcyjniejszymi kobietami, brak stresu związanego z radzeniem sobie z zupełnie inaczej działającą psychiką i fizjologią mężczyzny. Mężczyzny, który jej przecież, jak dotąd, nie chciał. Dodajmy do tego naturalną skłonność damską do tulenia, całowania oraz rewelację, jaką jest odkrycie, że druga kobieta łatwiej znajduje magiczne miejsca przyjemności na naszym ciele niż przeciętny kochanek i wybór tożsamości właściwie się dokonał.
Każda miłość jest piękna
Czy więc orientacja może w przypadku kobiet być faktycznie wypadkową okoliczności? Czy przed lesbijstwem, które z punktu widzenia gatunku ludzkiego przyrost demograficzny ogranicza, można kobietę „uchronić”? Czy niektóre z przedstawicielek płci „homo” to po prostu niechciane brzydkie kaczątka, które poszły na łatwiznę? Czy też może, jak sugerują niektórzy badacze, sytuacja wygląda jednak całkiem odwrotnie i kobieta heteroseksualna to po prostu taka, która nie znalazła jeszcze idealnej partnerki?
Każda miłość jest piękna i nie można mówić, że ta czy druga jest lepsza. Można się tylko zastanawiać, czy płynie prosto z serca odzwierciedlając co faktycznie w duszy gra, czy też bywa wynikiem smutnych manipulacji, aby się komuś podobać
…