Ubierzcie się? Bo choć nagość potrafi być piękna nie zawsze widać ją wśród nagich opalających się dziadków.
Idea naturyzmu jest w swoim sednie dość zbożna - „Jesteśmy ludźmi, którzy szanują siebie, innych i środowisko”, ludźmi, którzy poszukują pełnego relaksu na łonie natury, bez skrępowania tkaniną. Bo tak jest wygodnie, naturalnie, przyjemnie. Nie mogę się nie zgodzić, bo kto leżał golutki na zielonej trawce i kąpał się w jeziorku bez dyndających sznureczków od bikini, na pewno czar nagości rozumie. Jakaś się wolność i radość w człowieku rodzi, gdy może sobie pohasać jak go Pan Bóg stworzył.
Krok dalej jest jednak międzynarodowe zrzeszenie naturystów, istniejące w 30 krajach świata, i głoszące filozofie podpadające pod system religijny. Epatowanie się sobą jako nacją wybranych, odznaki jak u skautów, karty klubowe, czasopisma, rytualne tańce i śpiewy… to wszystko już trochę zniechęca.
„Naturyści są dla siebie przyjaciółmi i dlatego mówią sobie po imieniu i wzajemnie pomagają.”
„Naturysto, dbaj o swoje zdrowie fizyczne i psychiczna, o higienę i schludny wygląd. Ograniczaj używanie alkoholu i papierosów. A najlepiej nie pij i nie pal. Bacz, byś nie zabijał w sobie człowieczeństwa. Pamiętaj, że jesz aby żyć, a nie żyjesz aby jeść.”
Źródło: naturyzm.info.pl
No ale niby znowu - jeśli wolno komunistom, feministkom i świadkom Jehowy, to czemu by zabronić naturystom. Niech mają i partię, i kandydata na prezydenta, wolność zrzeszania się należy. Najbardziej jednak drażliwym punktem tej całej idea jest ostatni krok postępu naturystycznego, czyli możliwość stanięcia oko w oko z nieatrakcyjnym golasem, któremu wszystko dynda, faluje i marszczy się okrutnie. Widok taki może odebrać ochotę na obiad, na dwa dni. Pożądane by więc było, aby ci którzy nie chcą się ubrać, chowali się za płoty swoich nudystycznych plaż, bo nie każdy ma odpowiednio silny żołądek.
Przy okazji warto poruszyć też socjologiczny i psychologiczny wymiar naturyzmu. W czeskim tygodniku „Reflex”, znalazł się artykuł, którego autor, Jiri X. Doleżal, argumentuje szkodliwość idei nudyzmu na naszą seksualność i obyczajowość. Nie jest to bynajmniej człowiek konwencji i sztywnych zasad moralnych, bo w swym stałym cyklu zachęca nieustannie południowych sąsiadów do popalania trawki, ale naturyzm mu na odcisk nadepnął tak bardzo, że nawet zwiedził osobiście kilka siedlisk golizny. I wszędzie - jak pisze - byli brzydcy ludzie, którzy nie chcieli rozmawiać ani dać się fotografować.
Według Doleżala, naturyzm popierając wszechobecną goliznę, niszczy jej znaczenie jak seksualnej stymulanty. I po to się dzieciom po pierwszej komunii wpaja wstyd i obyczaj noszenia majtek w towarzystwie, aby za kilka lat naga pupa wywołała w nich dreszcz erotycznej przyjemności. Bo czy można jeszcze być wrażliwym na bodźce wzrokowe typu głęboki dekolt czy stringi, gdy przez całe lato człowiek patrzy na genitalia? Czyż aż takie „obycie się z tematem” nie szkodzi?
Fot.: Isifa.com / Hana Kalvachová, naturyzm.info.pl, thesun.co.uk