Seksualne oczywiście! Piszą sami czytelnicy We2.pl!
Niedawno spytaliśmy Was w naszym erotycznym konkursie o ulubione pozycje intymnych przyjemności. Zwycięzców nagrodzaliśmy super seksownymi zabawkami Fun Factory i, oczywiście, wśród uczestniczek były jedynie kobiety. Zupełnie jakby jeden z drugim nie rozumieli, że taki prezent dla kochanki jest lepszy niż kwiatki, a konkurencji naprawdę nie robi żadnej.
Z odpowiedzi nadesłanych przez żądne wibratorów panie wyszło ewidentnie, że statystyczna kobieta jest nieskomplikowana. Lubimy dwie pozycje: klasyczną, bo pozwala na bliskość i kontakt wzrokowy (ot, typowa baba) i na jeźdźca, bo daje cudowną kontrolę nad ruchami, kątami i głębokością (a nie każdy facet rozumie, że metoda młota pneumatycznego pod kątem prostym nie sprawdza się poza budową). I wszystkie stwierdzamy zgodnie, że nasz partner jednak najbardziej lubi od tyłu - na pieska, na łyżeczkę, na krówkę… no po prostu lepsze plecy niż romantyka w oczach.
Tutaj jest oczywiście olbrzymie pole do negocjacji i kompromisów, i mam nadzieję, że nie ma kobiet, które lubią najbardziej na pieska, bo mąż tak lubi. W seksie trochę egoizmu bardzo pomaga, z dwóch stron. Osiodłaj go, ujeżdżaj, więź w swoich udach i zakleszczaj, a potem zmachana, zmęczona i szczęśliwa dawaj się zajść od tyłu. Ale co ja będę radzić, skoro nasze czytelniczki też swoje sposoby mają…
I tak pozycję „ona na górze” lubimy urozmaicać kucając nad partnerem z rękoma opartymi o podłoże. To wielka frajda dla niego, bo się chłopak nie męczy, przy czym widoki ma lepsze niż na redtube, a dla nas możliwość delektowania się penetracją pod każdym kątem. No i biust wygląda ze spodu imponująco.
Ambitniej nieco, lubimy zakleszczać się z partnerem w stylu: on leży na boku ze zgiętymi nogami, ty na plecach w oddaleniu przerzucasz mu kolana na plecy i tak od kołysania biodrami przechodzicie do plątania nóg i coraz głębszego odnajdywania się w sobie.
Nieobce jest nam magiczne 69, przy czym pani woli być oczywiście na wierzchu, a i trik na Hiszpana, czyli penis między piersiami, cieszy się zasłużoną popularnością. Ten ostatni faworyzuje panie o dużych piersiach, ale tym zmartwionym słodką miseczką B przypominam, że dla mężczyzn i tak zawsze jest lepiej od strony pośladków.
Mieliśmy też, co stwierdzam z niebywałą przyjemnością, propozycje ekologiczne, które potwierdzają, że seks w przyrodzie jest bardzo zgodny z naturą, ludzką. Od wyjścia na balkon i wypięcia gołej pupy do oglądającego telewizję mężczyzny (od tyłu i na świeżym powietrzu), bo seks na drzewie, gdzie ona przykleja się plecami do lepkiej kory, a on podnosi ją za kolana i puka jak dzięcioł. Taka drzemie w Polakach kreatywność!