Miłość we czwórkę?

Nowa fala liberalnych obyczajów seksualnych przetacza się właśnie przez Francję: na randki chodzi się czwórkami, para z parą. Do łóżka też.
/ 07.09.2009 23:24
Nowa fala liberalnych obyczajów seksualnych przetacza się właśnie przez Francję: na randki chodzi się czwórkami, para z parą. Do łóżka też.

Ten pomysł na urozmaicenie erotycznej strony związku nie jest nowy. Dotychczas kojarzył się jednak głównie z nieco znudzonymi parami grubo po czterdziestce, które próbują obudzić zasypiające na sofie przed telewizorem libido poczwórnym seksem z sąsiadami. Scenariusz w stylu NRD-owskiego porno.

Dziś pomysł na dzielenie się partnerami zyskuje na świeżości – z badań wynika, że jest domeną młodych ludzi, między 18 a 35 rokiem życia, będących w stałych, kochających się związkach, którzy po prostu chcą… więcej zabawy. W końcu, jak zapewniają media, seks to zdrowie, a młodość przecież jest po to, żeby wszystkiego spróbować.

Miłość we czwórkę?

Jak to wygląda w praktyce? Są już portale internetowe, kluby, sauny, dyskoteki przeznaczone dla „eszanżystów”, czyli lubiących gry na trzy albo cztery pary rąk. Wystarczy kilka kliknięć, mały domowy casting czy jedno zakropione alkoholem party i już życie intymne pary wkracza na nowe poziomy. Zamiast walczyć ze swoim rozpalonym libido na rzecz trudnej do realizacji monogamii, zamiast bawić się we skrywane flirty koleżanką czy kolegą na boku, zamiast wymazywać skrzynkę mailową dla ostrożności w każdy poniedziałek, młodzi ludzie chcą dzielić ze sobą wszystko, zwłaszcza dzikie fantazje.

Z relacji uczestników tego nowego ruchu wyzwolenia, wyniosłam praktycznie same pozytywy. Bo seks we trójkę czy w czwórkę jest ekscytujący, tchnie świeżością, niespodzianką, doprawiony jest nutką tabu. Bo natychmiast erotyczność pary pozostawionej sam na sam wznosi się na nowy poziom. Bo kobieta zaczyna zwykle automatycznie bardziej o siebie dbać, inwestować w seksowne czarne pończoszki i fryzjera. Bo nie trzeba już ukrywać, że interesuje nas ktoś obok na dyskotece, a konkretnie jego bujny biust czy umięśnione ramiona.

Pozostaje oczywiście pytanie o zazdrość i trwałość takiego związku. Faktycznie, ze zwierzeń, które znalazłam w Internecie wynika, że nutka zazdrości zawsze się pojawia, aczkolwiek przeszkadza oczywiście raczej panom, niż paniom. Kobiety, co odnotowuję z przyjemnością, odkrywają dość szybko radość zbliżeń między sobą i też trójkąty „dwie kobiety + jeden mężczyzna” mają największe powodzenie.

Czy to faktycznie jest dobry sposób na długie i udane pożycie, można sprawdzić chyba tylko osobiście, bo w gruncie rzeczy zależy to głównie od naszego nastawienia i otwartości. Mnie osobiście podoba się główna idea: pomysł, aby dzielić ze sobą pasje, cieszyć się życiem i jego erotycznymi urokami, ale razem, nie osobno. Może po kilku latach takiego poszukiwania wrażeń chce się razem powrócić to starej dobrej tradycji „on i ona”, może coś się rozsypuje i trzeba męża szukać gdzie indziej, może… jest to pomysł na całe życie.?

Czekamy na opinie i doświadczenia czytelników.

Agata Chabierska

Redakcja poleca

REKLAMA