Przyjęło się myśleć, że to kobieta jest wiecznie zestresowaną stroną związku, która boi się światła, ręcznego pomiaru piersi i konfrontacji twarzą w łono. Tymczasem faceci, też mają swoje niepewności…
Czemu tak rzadko o nich słychać inaczej niż w formie żartów? Bo mężczyzna nie ma wmontowanego systemu problem-frustracja-spowiedź i rzadko ma samoczynną potrzebę o swoich strachach rozmawiać. W końcu, przyznanie się do kompleksu jest już często traktowane jako porażka sama w sobie, a nie krok do lepszego pożycia.
Krótki przewodnik po męskich kompleksach, które możesz spróbować odgadnąć sama…
Jestem zielony
Kobiecie jest prościej, bo czasem niewinność i dziewictwo pracują w oczach mężczyzny na jej korzyść. Tymczasem od faceta już od pierwszego razu wymaga się, że będzie wiedział gdzie jest łechtaczka i jak się ją włącza. Panowie w naturalny sposób obawiają się więc, że brakuje im doświadczenia, zwłaszcza jeśli są jeszcze młodzi albo nie mieli w życiu tyle seksu, ile by sobie życzyli (kto miał?).
Fot. flickr.com
Jak możesz pomóc?
Nigdy nie dawaj mu odczuć, że jest zielony, nawet jeśli jesteś od niego znacznie bardziej doświadczona. Bez zniecierpliwienia pokazuj mu natomiast jak i gdzie cię dotykać, szepcz mu do ucha o swoich życzeniowych fantazjach - niech nie traktuje tego jako lekcji o kobietach, ale raczej odkrywanie twoich intymnych sekretów.
Mam małego
„Czy mój penis jest wystarczająco duży, żeby ją zaspokoić?” „A co jeśli jest najmniejszy, jaki widziała?” Panowie nie mają wprawdzie tyle problemów cielesnych co my, ale ten jeden często przebija wszystko, co kobiety myślą o swoich piersiach, udach i brzuchach. Tyle że o tym mówi się jedynie w żartach pokrywających głęboko skrywane kompleksy. Wszystkie komentarze, zdjęcia i filmy, na których eksponowane są wielkie przyrodzenia mogą wprawić wątpiącego w prawdziwe zażenowanie.
Fot. penis-enlargement-practice.com
Jak możesz pomóc?
Rolą kobiety jest uświadomić mężczyźnie, że poziom naszej seksualnej rozkoszy nie ma nic wspólnego z centymetrami, a więcej z erekcją. Zwracając jego uwagę na pieszczoty łechtaczki i piersi również pomożesz mu zrozumieć, że dobry kochanek to coś innego niż półmetrowy członek. Nigdy, za żadne skarby nie wyśmiewaj jego przyrodzenia, nie nadawaj mu zdrobniałych, infantylnych przezwisk i staraj się nie porównywać go na głos z innymi.
Nie dotrwam do mety
To zdecydowanie najbardziej uzasadniona męska obawa. Przedwczesny wytrysk, stracona erekcja czy jej całkowity brak to motywy, które nierzadko powtarzają się w damskich żartach, zwłaszcza tych mocno sfrustrowanych: „on doszedł, a ja nie”. Jest to jednocześnie zaklęte koło, bo im bardziej facet się stresuje, tym słabiej będzie „działał” i sytuacja może się pogłębiać do wymiaru długotrwałego kryzysu, z którym radę da sobie dopiero seksuolog. Mówiąc obrazowo, dla wielu mężczyzn każdy stosunek to jak sprint na stadionie - jest trema, jest poczucie oczekiwań kibiców, jest wyścig o medal…
Fot. rachelia.com
Jak możesz pomóc?
Najpierw musisz sama zrozumieć mechanizm erekcji i ejakulacji i postarać się nie łączyć braku sztywności ze spadkiem uczuć do ciebie czy przedwczesnych wytrysków z egoizmem. W większości przypadków to zaburzenia psychologiczne lub motoryczne, które leczy się cierpliwym treningiem, rozmową, czasem farmakologicznie. Bądź naturalna i pogodna odnosząc się do dzisiejszej „dętki”, daj mu odczuć, że ma w tobie sprzymierzeńca a nie sędziego - postarajcie się pracować razem nad jego treningiem świętując każdy sukces.
Odpadam w konkurencji
Z jej pierwszym, z jej ostatnim, z Bradem Pittem i Afroamerykanami. Może ktoś miał większego, może był lepszy w oralnym seksie, może częściej z nim dochodziła, może miał lepszy sześciopak? Mężczyźni są genetycznie predysponowani do znacznie większej rywalizacji między sobą. Gdzie kobiety czują po prostu gorzką zawiść, im testosteron każe być lepszymi, a nawet najlepszymi. A że trudno tak naprawdę konkurować ze wspomnieniami o byłym lub wyobrażeniami o jednym czy drugim idolu, czasem z takich sytuacji rodzi się wściekłość, żal, uczucie lekceważenia.
Fot. lvspeedcamp.blogspot.com
Jak możesz pomóc?
Nie porównuj. Nigdy i w żadnej kategorii. Nie musisz trzymać swojej przeszłości czy fantazji pod kluczem, bo to niezdrowe, ale staraj się unikać wymiernych określeń w stylu „większy, szczuplejszy, czulszy, bardziej umięśniony” - nikt nie lubi czuć się gorszy, zwłaszcza w drażliwej sferze intymnych relacji. Jeśli chcesz mu dać coś do zrozumienie mów otwarcie: mógłbyś schudnąć, pochodzić na siłownię, popracować nad techniką oralu… Wygrywanie swoich żalów i frustracji porównaniami to również kiepski pomysł na pomaganie związkowi.
Jej libido mnie przerasta
Faceci narzekają na oziębłość, na nasze migreny, na pasywność, tak że ochotna dziewczyna z porno jest często spełnieniem marzeń. Teoretycznie. W praktyce okazuje się często, że zbyt chętna, zbyt napalona, a co najgorsze, zbyt rozwiązła partnerka to nieustanne źródło kompleksów i czynnik zabijający męskie libido. „Bo to przecież ja mam być ogierem, Casanovą, chojrakiem!”. Kobieta, która pragnie więcej seksu niż on może jej dać zaczyna dusić, zniechęcać, odpychać.
Fot. screenrant.com
Jak możesz pomóc?
Tutaj wszystko zależy od prawdy. Jeśli pozujesz na nimfomankę, bo myślisz, że to jest “hot”, pora zweryfikować strategię. Dobrze jest zmusić się czasem do większego niż prawdziwy entuzjazmu na rzecz udanego współżycia, ale udawanie ciągłego napalenia i wywieranie na niego presji zwykle przynosi skutki odwrotne od zamierzonych. Jeśli natomiast faktycznie twoje libido szaleje i czujesz więcej ochoty niż on, spróbuj zdywersyfikować trochę seksualne zaspokojenie, tak jak to czynią faceci w związkach z ozięblejszymi kobietami - masturbuj się, fantazjuj, oglądaj pornografię. Różnice w seksualnych temperamentach mogą być oczywiście wystarczającym powodem do zerwania, ale nie muszą - przy dobrych relacjach uczuciowych dużo rzeczy da się wypracować.
Klasyka
Czyli to wszystko, czego boją się również kobiety stające oko w oko, a raczej genitalia w genitalia z partnerem - ciąża, choroby weneryczne, bolesne kontuzje. Faceci mają oczywiście racjonalnie mniejsze powody do obaw, bo nie nęka ich wizja brzucha ani samotnego macierzyństwa, a nawet w przypadku chorób płciowych są mniej narażeni, często jedynie przenosząc bakcyle z jednej pochwy do drugiej, ale nie da się ukryć, że wielu z nich o tych problemach myśli. Bo może kochają i nie chcą narażać cię jeszcze na ciążę, bo mają przykre doświadczenia, bo są trochę hipochondrykami… Złamany penis, ojcostwo w wieku lat 20-stu czy tygodnie leczenia antybiotykami bywają demobilizujące.
Fot. parentdish.com
Jak możesz pomóc?
Jako że w twoim interesie leżą zwykle te same kwestie powinnaś wymusić uczciwą rozmowę na temat antykoncepcji i seksualnej przeszłości. Dobry seks to seks bez obaw o ciążę i choroby, więc im prędzej rozwiążecie problem niepewności, tym lepiej dla was. Pamiętaj też o wrażliwości męskich organów i okazuj im stosowną czułość i ostrożność. Wreszcie, jeśli gdzieś w twoim umyśle kryje się chora myśl o „złapaniu go na dziecko” weź zimny prysznic, stuknij się w głowę i uszanuj ludzkie prawo do decydowania o rodzicielstwie!