Jak sponsor zdobywa dziewczynę?

Dorze ubrany, przystojny, starszy mężczyzna zaprasza Cię na kawę? Uważaj na niemoralne propozycje!/ fot. Fotolia fot. fot. Fotolia
W restauracji, na dyskotece czy na ulicy – gdzie sponsorzy szukają potencjalnych kandydatek na „utrzymanki”? Czy dziewczyny same szukają sponsora? W jaki sposób zaczyna się życie ze sponsorem, a raczej na jego koszt? Przedstawiamy wyniki badań.
/ 31.10.2011 12:38
Dorze ubrany, przystojny, starszy mężczyzna zaprasza Cię na kawę? Uważaj na niemoralne propozycje!/ fot. Fotolia fot. fot. Fotolia

Na początku przedstawienia wyników badań, które uzyskałam za pomocą wywiadów, warto zwrócić uwagę, jak zaczęła się „przygoda” moich respondentek ze sponsoringiem. Z rozmów wynika, że to sponsor inicjuje bezpośredni kontakt z dziewczyną.

W takich miejscach, jak dyskoteki – Aga (23 lata):

Byłam na dyskotece i podszedł do mnie facet. Zaczął ze mną rozmawiać. Co robię? Czego się uczę? Czy pracuję? Wtedy opowiedziałam, że nie, ale dorabiam sobie na promocjach. Wtedy zaproponował mi pracę. Umówiliśmy się w kawiarni na rozmowę kwalifikacyjną, a tam przedstawił mi warunki pracy. Na początku myślałam, że w tej dyskotece mnie bajeruje z tą pracą, żeby mnie poderwać. Zaskoczył mnie swoją subtelną propozycją. Dał mi czas dwa tygodnie na zastanowienie. Jak się zdecyduję, to zadzwonię. I tak to się zaczęło.

Przeczytaj: Piękni i bogaci - czym jest sponsoring?

W restauracji – Kamila (22 lata):

Siedziałam z koleżanką w „Jeffcie”, w restauracji. Sobie jadłyśmy, śmiałyśmy się ach, hi, hi, ha, w ogóle uchachane całe, a on siedział sobie obok z kolegą. Ja poprosiłam rachunek, wiesz? Było późno, więc mówię: „spadam do domu”, a on wziął mój rachunek od kelnerki i powiedział: „Nie, nie, ja zapłacę”. I się dosiadłyśmy, bo zaprosił nas na kawę. Wypiłyśmy kawę i wziął ode mnie numer telefonu i koniec. Wieczorem do mnie zadzwonił i się pyta: „Co tam...?” i następnego dnia spotkaliśmy się na kawie, rozmawialiśmy coś tam o moich marzeniach. Wszystko spisał sobie na kartce, jakie są moje marzenia. On mi powiedział, że marzy o córce [...]. I on wtedy coś takiego powiedział. Spytał się, czy go lubię. Ja mu powiedziałam: „Tak, lubię cię”. „Bo ja lubię cię bardzo” – on na to. A ja: „No i...”. „Ja załatwię Ci pracę, jak będziesz chcieć. Będziesz miała mieszkanie służbowe, firmowy samochód, wszystko, co będziesz chciała robić, będziesz miała. To będzie nasz biznes”. A ja: „Co ja będę musiała zrobić w zamian”. A on: „Zostaniesz moją kochanką”.

Natomiast Jola (24 lata) opowiada:

Poznaliśmy się w restauracji „Stalowe magnolie”, byłam wtedy trochę ubzdryngolona i do niego podeszłam, czyby mnie nie odprowadził do toalety. On się lekko uśmiechnął, pewnie już mu wtedy to chodziło po głowie, abyśmy się przespali, takie skojarzenie, ale wtedy jeszcze o tym nie pomyślałam. Gdy wyszłam z toalety, czekał na mnie i odprowadził mnie do znajomych, przyłączył się do nas, poszliśmy na jakieś tańce, a potem do łóżka.

Iwona (24 lata) poznała sponsora na przystanku autobusowym:

W moim przypadku było tak: stałam sobie na przystanku autobusowym pod Mariottem. Podszedł do mnie stary facet i zaczął ze mną rozmawiać, czy nie umówiłabym się z nim na kawę. Patrzę na niego: stary zgred, za nic w życiu, po czym pyta mnie dalej, czy studiuję i co w ogóle robię. Ja mu odpowiedziałam, że nie stać mnie na realizację moich zainteresowań, jak i uczelnię, a też nie mam takich zdolności, by dostać się na stacjonarne studia. I tak od słowa do słowa złożył mi tzw. propozycję nie do odrzucenia, że on wszystko opłaci, że nie będę musiała się martwić o swój byt. Podał mi wizytówkę ze słowami na ustach: „zastanów się, a potem zadzwoń”.

Sponsora można poznać na ulicy, w trakcie spaceru po mieście, jak to było w przypadku Klaudii (23 lata):

Kiedyś poszłam na spacer na Stare Miasto i zaczepił mnie zadbany mężczyzna koło trzydziestki. Zaprosił na kawę. I jakoś tak wyszło. Długo rozmawialiśmy. No i w pewnym momencie zaproponował mi, no wiesz co? [...] Abym była jego utrzymanką.

Przeczytaj: Seksolatki - zagubione dziewczynki czy młode prostytutki?

Sylwia (28 lat) poznała sponsora za pośrednictwem gazety, w której dała ogłoszenie, że poszukuje pracy:

Ogłosiłam po prostu w takiej żółtej gazecie ogłoszenia. Oferta, to była „OFERTA” i... w formie ekspedientki albo do kogoś do pomocy, i jeszcze jakaś tam trzecia wersja była, a... w gastronomicznej pracy, jako kelnerka lub barmanka. No i propozycje były akurat nieciekawe pod względem finansowym, jeśli chodzi akurat o ofertę, którą ja zgłaszałam, ale zaczęło się po prostu od telefonów. Z tym, że pierwsze trzy telefony z taką ciszą zamknęłam. W ogóle się nie odzywałam, ale [...] po prostu na początku nie wiedziałam, bo ktoś się kamuflował. Zapytał, ile mam lat i jaka praca mi odpowiada, czy długo jej szukam. Stwierdził ten ktoś, że to trochę sporo i że ma taką propozycję wygodną dla mnie pod względem finansowym i takim szybkim... tak to określę. No i tam kogoś po drodze wyśmiałam. No, nie wiem, tak że najpierw to po prostu był raz po tym względem. Wiesz, ja się trochę krępuję [śmiech], ale... A potem, potem dostałam SMS-y, przyznam, że SMS-y mnie wciągnęły. Zaczęło się od SMS-ów. Ktoś po prostu się tak jakby przedstawił, opisał siebie w pewien sposób, zapytał, czy miałabym ochotę. I ja przez jeden dzień się nie odezwałam. Następnego dnia dostałam znowu takiego samego SMS-a i stwierdziłam, że mogę odpisać, przecież nie muszę być na tym spotkaniu i nic z tym robić, a zobaczyć, jak to się rozwinie.

Tak samo było w przypadku Cecylii (23 lata):

Dałam swoje ogłoszenie, że poszukuję pracy, do „gazety wyborczej”. W końcu w każdy poniedziałek tyle ludzi to czyta, także ja, by coś ciekawego znaleźć. I znalazłam, tylko nie pracę, ale faceta, który zaoferował mi dobrą kasę za nic specjalnego, czym właściwie jest seks.

Natomiast sponsorem Kingi (27 lat) został stały klient z agencji towarzyskiej, w której pracowała:

praca mi tam nie odpowiadała pod [tym] względem, że było tam pełno brudasów, i znalazłam w ten sposób [...] sponsora, którym stał się mój stały klient i którego w dodatku poznałam w agencji. Właściwie to on mi to zaproponował, tak zostało.

Podsumowując, poznanie sponsora następuje w różnorodnych miejscach. można ich spotkać na dyskotece, w restauracji czy na ulicy albo na przystanku. można też ich poznać za pośrednictwem gazety, poszukując pracy, a nawet w agencji towarzyskiej.

Fragment pochodzi z książki  „Zjawisko sponsoringu jako forma prostytucji kobiecej” Renaty Gardian (Impuls, 2010). Publikacja za zgodą wydawcy. Bibliografia dostępna w redakcji.

Redakcja poleca

REKLAMA