Hamująca rozkosz pigułka hormonalna

Relacja w związku rzutuje na różne sfery wspólnego życia
Obok podwyższenia ryzyka wystąpienia niektórych chorób antykoncepcja hormonalna ma jeszcze jeden niepożądany skutek uboczny: obniża kobiece libido. Wiele kobiet, które zabezpieczają się pigułką przed niechcianą ciążą, nie ma ochoty na seks. Paradoks: uzyskana dzięki pigułce wolność seksualna traci sens.
/ 16.12.2010 10:42
Relacja w związku rzutuje na różne sfery wspólnego życia

Rewolucja seksualna?

Seksualna rewolucja i pigułka antykoncepcyjna idą ręka w rękę. To, co pomogło przedstawicielom „dzikich lat sześćdziesiątych” beztrosko uprawiać seks w komunach i poza nimi, ma jednak wiele mniej przyjemnych cech. Dopiero dziś, po trzech dziesięcioleciach trwania Ery Pigułek, właściwości te wychodzą na światło dzienne.

Obok podwyższenia ryzyka wystąpienia niektórych chorób antykoncepcja hormonalna ma jeszcze jeden, bardzo niepożądany skutek uboczny: obniża kobiece libido. Wiele kobiet, które zabezpieczają się pigułką przed niechcianą ciążą, nie ma ochoty na seks. Paradoks: uzyskana dzięki pigułce wolność seksualna traci sens.

Zobacz też: Czy wiesz jakie zagrożenia niesie za sobą antykoncepcja hormonalna?

Odstawienie i powrót ochoty na seks

Dotychczas poświęcano mało uwagi obniżeniu pożądania związanemu z zażywaniem pigułki. Również to, że libido jest największe w okresach przerw zalecanych w zażywaniu pigułek, nie wzbudzało żadnych wątpliwości. Do dziś zakłada się, że po odstawieniu pigułek — na przykład jeśli okażą się nieodpowiednie dla danej osoby — wszystko wróci do pełnej rozkoszy normy. Badacze amerykańscy niedawno usunęli grunt spod nóg temu optymizmowi. Ostrzegają, że już zażywanie pigułki antykoncepcyjnej przez okres ponad sześciu miesięcy może trwale zniszczyć radość w łóżku.

Zobacz też: Czy podejście do seksu zależy od płci?

SHGB

Do tego wniosku doszedł znany seksuolog, profesor Irwin Goldstein z Uniwersytetu w Bostonie. Jest zupełnie oczywiste, że codzienna bomba hormonalna może trwale wyprowadzić z równowagi gospodarkę kobiecych hormonów płciowych. Zażywanie pigułki gwałtownie zwiększa bowiem ilość globuliny wiążącej hormony płciowe (SHGB).

Im więcej SHBG we krwi, tym mniej aktywnego, czyli wolnego i dostępnego testosteronu: globulina wiąże męski hormon płciowy ze sobą i blokuje w ten sposób jego działanie. Najważniejszy dla kobiet środek rozkoszy zostaje zatem wychwycony z krwi. A wraz ze spadającym poziomem testosteronu znika pożądanie.

Globulina

Już to jest wystarczająco niekorzystne, jednak szczególnie fatalne jest to, że ilość wrogiej pożądaniu globuliny nie bardzo się zmniejsza po odstawieniu pigułki. Jak wykazały wyniki badań, które przeprowadziła ekipa Goldsteina, SHBG utrzymuje się na stale niskim poziomie — a tym samym również zawartość testosteronu. Już kilka lat temu dalsze badanie profesora Goldsteina dowiodły, że pigułka znacząco obniża poziom stężenia testosteronu we krwi: do jednej trzeciej tej ilości, która według dzisiejszego stanu wiedzy jest konieczna, by Ewa w ogóle miała ochotę na seks…

Wyniki te są tym bardziej niepokojące, że w ich świetle istnieje możliwość, że pigułka już po krótkim okresie przyjmowania określa przemianę kobiecej materii na resztę życia. Zagrożenie nie jest przypuszczalnie jednakowe dla każdej kobiety. Jednak jeśli odczuwasz słabsze pożądanie, powinnaś wypróbować inną pigułkę. Lub, jeszcze lepiej, przestawić się na wolną od hormonów metodę antykoncepcyjną. Poradź się swojego ginekologa.

Fragment pochodzi z książki „W pogoni za pożądaniem. Magiczny przewodnik po Twoich zmysłach” Brigit Frohn, Claudii Praxmayer i dr Johann Sievers (Wydawnictwo Helion, 2010). Publikacja za zgodą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA