Bo wszyscy ciągle, że mało i mało, a w skrzynce mailowej każdy chce mi powiększyć, poszerzyć i utwardzić…
Brak związku wielkości penisa z przyjemnością kobiety nie jest bezwzględnie udowodniony i jego słabszym ogniwem może być na pewno sytuacja, w której mężczyzna jest zbyt hojnie obdarowany przez matkę naturę. Pornografia to bowiem jedno i co dobrze wygląda w kadrze z pięcioma łakomymi buziami sfiksowanych blondyneczek nie koniecznie cieszy pod własną kołderką.
Do punktu G, o ile on istnieje, jest w stanie dotrzeć i mały paluszek, więc teleskopiczne rozciąganie się we wnętrzu kochanki z rozkoszą ma mało wspólnego, a co najwyżej może zaburzyć porządek rzeczy i na przykład… przemieścić żołądek. (To był oczywiście żart i przyczyn niestrawności szukajcie raczej w obżarstwie.) Powiem więcej, niejedna kobieta na widok oprzyrządowania wielkości cukinii po wybuchu Czernobyla reaguje dość nerwowo, bo sztuczne poszerzanie waginy nie leży w centrum zainteresowania świata płci pięknej, zwłaszcza tej chlubiącej się ciasnością.
Seks oralny też nie jest łatwiejszy z monstrualnym członkiem, bo kontrolowanie odruchu zwrotnego to jedno, a ratowanie życia przed uduszeniem to już całkiem poważna gra. Połykanie całych ogórków ogrodowych jest sztuką raczej cyrkową niż erotyczną. O seksie analnym już nawet nie wspomnę…
Na dodatek są też specyficzne gusta. Takie oto zwierzenie znalazłam w serwisie metrocity.pl:
Twoja fanaberia seksualna?
- Nie jest realna: chciałbym mieć mniejszego penisa, bo uwielbiam niewielkie otwory - uszy, nos. I to jest moje największe marzenie, ale skoro nie może tak być, chętnie wróciłbym do momentu, w którym byłem małym chłopcem i z moją dzisiejszą świadomością erotyczną korzystałbym z możliwości, jakie dawał mi niewielki penis.
27 lat, doktorant ISNS, UW
Osobiście wolałabym tego o uszach nie słyszeć, ale może faktycznie nie każdy facet czuje potrzebę noszenia kolumbryny w slipkach? Ba, może tak jak w przypadku panów (o których wiem, że są), którzy preferują malutkie piersi, są też panie fantazjujące o niewielkich chłopięcych penisach? Czesi mawiają, że i z małym „kaszparkiem” można zrobić wielki teatr.