"Jestem zaszokowana ostatnim doświadczeniem. Mój mąż używał przez ostatnie kilka lat doskonałych perfum. Twierdził bowiem, że praca w kopalni kosztuje go dużo potu. Perfumował się nawet na noc. Ostatnio zabrakło mu perfum i muszę przyznać, że dobrze się stało. Dzięki temu przekonałam się, że wcale żadne pachnidła nie są potrzebne. Przynajmniej, gdy jest ze mną. Czy to normalne, albo mi się tylko zdaje?". - Dorota C. z Jastrzębia.
Gratuluję tego cennego odkrycia, Doroto i zapewniam, że nic Ci się nie zdaje. Ale obiecaj mi, że jak kiedyś pójdziecie z wizytą do znajomych, to nie będziesz protestowała, żeby Twój wybranek się mimo wszystko naperfumował. Co innego, gdy jesteście razem. Wówczas – jak sama przyznajesz - lepiej żeby perfumy odstawił. To jest zupełnie normalne zjawisko. Otóż zapach bardzo zbliża do siebie ludzi. I nie chodzi tu wcale o używanie perfum czy wód kolońskich. Każdego z nas charakteryzuje pewna specyficzna woń. To ona między innymi sprawia, że partnerzy czują potrzebę bycia razem. Zapach potu nie jest jednak w naszym kręgu kulturowym symbolem pożądania, ale wiele moich pacjentek przyznało mi się, że lubi zapach piżamy swojego ukochanego. Opowiadały, że kiedy on wcześnie rano wychodzi do pracy, jeszcze przez dobrą godzinę są w stanie przytulać się do pozostawionej przez niego w łóżku piżamy. Według tych relacji jej woń znacznie poprawia im humor. Powiem nawet więcej, takie eksperymenty zwiększają poziom hormonów, co doskonale stymuluje dobre samopoczucie. Dlatego namów swojego męża, by zrezygnował raczej z perfumowania się na noc. Tak będzie lepiej dla Was obojga.
mwmedia