Z jednej strony błogosławieństwo ludzkości - bezpieczny seks bez pytań, bez niepokoju, bez odpowiedzialności rodzicielskiej i chorób wenerycznych, z drugiej, przekleństwo romantyki. Zapytaliśmy Was o prezerwatywę…
I wyniki nie były zaskoczeniem. W naszej sondzie 65% czytelników powiedziało, że kondom zdecydowanie przeszkadza. Reszta może z tym żyć, mniej lub bardziej chętnie.
Komentarze też były dość zgodne:
„A w życiu! Nienawidzę tego wynalazku... dla mnie użycie gumki to ostateczność”
„Dla mnie to jak to oklepane 'jedzenie cukierka przez papierek”
„ W stałym związku - prezerwatywa won!”
I trudno się dziwić, bo przecież uczucie już nie to samo, gdy dotyka się kochanego ciała przez lateks, zapach jest zabójczy, doznania często słabsze, chwilę spontanicznej podniety trzeba niszczyć szukaniem opakowania i ubieraniem banana w skórkę, a po wszystkim leci się pod prysznic zamiast zasnąć w ramionach ukochanej. Ja to rozumiem nawet jako kobieta, bo obcowanie z przemysłem gumowym też mnie nie podnieca a już seks oralny na czymś, co przypomina oponę od roweru wcale nie bawi. No ale to niby można zawsze jakoś rozdzielić.
Sam pomysł zarządzania logistycznego seksem wydaje się dość zubożający całą radość. Jak dodać do tego historię o zawodności zsuwających czy pękających kondomów, to autentycznie wibrator może być opcją. Z drugiej strony…
No właśnie, część z naszych czytelników pisała też, że prezerwatywy nie kocha, ale problemu z nią nie ma.
„jak się nie ma co się lubi... Nie narzekam.”
Podejście godne pozazdroszczenia, bo przecież jak jest pasja i ochota, to mały kawałek gumki nie powinien robić wielkiej różnicy. Różnica jest za to na plus dla kobiety, bo nie musi szpikować się hormonami, pamiętać, obliczać i płacić jak za zboże. Pigułki czy plasterki to ryzyko zakrzepicy, często pogorszenie samopoczucia, spadek libido, zapalenia i infekcje czy inne skutki uboczne zatruwające codzienne życie tysiącom wolnych od gumek pań.
Jeszcze jedna dobra strona to rozmaitość doznań - członek, jaki jest, każdy widzi - nie zawsze do absolutnej przyjemności każdemu wystarczy. A już wiele pań ze smakiem truskawki w ustach czy masującymi wypustkami na prezerwatywie jest o wiele szczęśliwsza niż „au naturel”. Co dla panów mogę znaleźć na pocieszenie? Dwa fakty przychodzą do głowy: szybkostrzelni zwykle dłużej trwają w gumie, zaś na zapomnianą tabletkę nikt was w pieluchy nie wrobi!
Z ogumieniem czy bez?
Z jednej strony błogosławieństwo ludzkości - bezpieczny seks bez pytań, bez niepokoju, bez odpowiedzialności rodzicielskiej i chorób wenerycznych, z drugiej, przekleństwo romantyki. Zapytaliśmy Was o prezerwatywę…