Półroczny problem z brzuchem

napisał/a: Siemion92 2011-01-04 20:37
Mam 18 lat. 192 cm wzrostu waga 75kg. Mam problemy z brzuchem. Mam nadzieje, że ktoś znajdzie się na forum i doradzi co robić w mojej sytuacji. Ale muszę zacząć od początku, bo od pół roku ciągle choruje. Opisze to bardzo dokładnie bo może jakiś szczegół jest ważny. Wszystko się zaczęło w maju tamtego roku. Pierwszy raz w życiu zaczął boleć mnie migdał i był powiększony. We wcześniejszych moich chorobach nigdy tego objawu nie było. Poszedłem do lekarza rodzinnego przepisał mi antybiotyk(tylko nie pamiętam już jaki). Pojawiła się również gorączka. We wstępnej fazie choroby było to około 37 -38. Terapia z antybiotykiem w ogóle nie pomagała, mój stan zdrowia się pogarszał. Gorączka rosła a migdał z nią, tylko jeden prawy. Lewy był normalnych rozmiarów. Zaczęły się pojawiać ropniaki na migdale a gorączki się już nie dało zbić , było ponad 38. Nie mogłem przełykać ślin, bo sprawiało mi to ogromny ból migdała promieniujący do ucha. Nie mogłem też mówić i jeść. Pojechałem na pogotowie. Akurat była moja ciocia. Gdy zobaczyła gardło krzyknęła, tylko "Ale angina, tu trzeba silniejszego antybiotyku". Dostałem jakiś inny antybiotyk dożylnie kroplówkę z witaminami. Po niej poczułem się lepiej i pojechałem do domu. Mogłem jeść. Wieczorem pojechałem po kolejną kroplówkę, ale w nocy wszystko wróciło, gorączka i ból. Na następny pojechałem do szpitala na laryngologie. Lekarz który mnie przyjmował powiedział, że to może być mononukleoza zakaźna. Dostawałem leki przeciwbólowe (ketonal) tylko on na mnie działał i antybiotyk. To i tak nie dawało dobrych rezultatów. Dopiero po dołączeniu drugiego antybiotyku mój stan się poprawił.(wynik z badania na mononukleoze nie mogli znaleźć, podobno ją zgubili w szpitalu). Wróciłem do domu i wypoczywałem. W czerwcu cały czas miałem jakieś przeziębienie tu katar gardło. I pod koniec czerwca podczas oddawania kału widziałem spore ilości krwi. ten stan utrzymywał się przez okres 4 dni. Sam ustąpił i wszystko było w porządku. Wybrałem się pod namiot. Po powrocie dostałem gorączki. gdy obudziłem się kolejnego ranka moje serce waliło jak młot i miałem gorączkę. Poszedłem do lekarza rodzinnego. Zlecił EKG serca i morfologie krwi. Z odbytem wszystko było w porządku. Z EKG nie był zadawalający wynik a z morfologi wyszło że moje białe krwinki spadły. Było ich 1200 tyś na mm^3. Czerwone też spadły(nie pamiętam ile). Lekarz powiedział, że nie co to jest, podejrzewa zapalenie mięśnia sercowego albo leukopenie. Skierował mnie do szpitala na wydział wewnętrzny. Tam zrobiono mi rtg klatki piersiowej i morfologie przy przyjęciu. Tam natomiast podejrzewali atypowe zapalenie płuc lub mycoplazme(zrobiono na nią badanie). I zaczęto mi podawać w ciemno antybiotyk na ta bakterię, a gorączkę zbito. Zrobiono mi również USG i echo serca w oby dwóch badaniach wyniki nie dały żadnych powikłań. Poziom krwinek nie wzrastał. Skierowano mnie na onkologie. Tam pobrano mi krew do badań, mocz, kał oraz pobrano szpik kostny. Wyniki szpiku byly poprawne a krwinki troche wzrosły. Bardzo ważne było wtedy wynik z mojego badania na mononukleoze(wkoncu znalezli go w szpitalu był negatywny). Czułem się lepiej i wypisali mnie do domu i kazali czekać na badania( porobili mi badania na różne choroby bakteryjne). Okazało się że mam boleriozę. Wczesną. Ale ja również miałem kleszcze 9 lat wcześniej. Został od razu usunięty przez pielegniarkę, było to na obozie. Nie robiłem wtedy żadnych badań. Lekarze mówili, że to nie ma nic wspólnego z tym kleszczem sprzed lat, że to świeżo złapana bolerioza. I jeszcze w dodatku przyszedł wynik z tamtego szpitala wcześniejszego, okazało się że miałem również mycoplazme. Ale na onkologi zrobione mi przy przyjęciu również to badanie i okaząło się ujemne( twierdzono, że zostąło to wyleczone przez antybiotyk). Dostałem na ta bolerioze Ospen. Gdy przestałem brać ospen zaczął się sierpień. Po skończeniu antybiotykoterapi, zrobiłem morfologie i badanie na bolerioze Igg i Igm. Morfologia była prawdiłowa i brak boleriozy.I od tego momentu zaczęły się problemy z brzuchem. Zacząłem wychodzić na dwór i pewnego razu poszedłem grać w piłkę. I dostałem kolki. Myslałem, że to z braku kondycji. Następnego dnia spaceruje i znowu dostałem kolki. Zawsze z prawej strony brzucha pod żebrami, w tym samym miejscu. Ale był to ból większy od kolki. I gdzie tylko bym się nie ruszył ból sie pokazywał. Gdy siedziałem albo przestałem iśc ból ustępował "jak ręką odjął". Ból ten pokazywał się tylko podczas chodu. I udałem się na usg. Stwierdzono, że mam rozdęte pętle jelitowe. Lekarz przepisał mi nospe i że to pomoże. Wybrałem cała i nic to nie dało. Pojechałem do niego jeszcze raz. Zrobił ponownie usg i nic nie wykryto. Dał mi wtedy leki na jakieś grzyby drożdże bakterie mówi, że trzeba potraktować ten brzuch poważnie. I ważne jest to że zawsze bolało w tym samym miejscu. I jak wybrałem te leki to ten brzuch popuścił prawie do końca. I jeszcze rodzice w tym czasie zabrali mnie do zielarki. Przepisała mi zioła na odporność, kazała mi płukać również tymi ziołami gardło, mówiła ze mam paciorkowca. I powiedziała że muszę przytyć. Przytyłem i ten problem z tym wszystkim ustąpił. Gdzieś w październiku znowu dostałem anginy. I dostałem jakiś antybiotyk i zrobiłem wymaz gardła. Wyszło że mam paciorkowca streptococcus pyogenes i lekarka mi przepisała ospen. I wtedy ból brzucha wrócił, tylko teraz po lewej stronie brzucha. Tylko teraz była jedna różnica, że gdy rano wychodziłem bez śniadania do szkoły to mnie brzuch nie bolał, ale popołudniu jak zjadłem i gdzieś poszedłem to zaczynał się ból. Noi w grudniu znowu angina poszedłem do lekarki dała mi tym razem ospamox i dała mi na ten brzuch helicid. Ospamox wybrałem ale helicid nie, stwierdziłem, że wybiorę jedno to zacznę drugie żeby tego brzucha nie męczyć. I zrobiłem wymaz i nic nie wyszło. Pojechałem na narty i p kilku dniach znowi boli migdał. Poszedłem znowu do lekarki tydzień po tym jak skończyłem brać ospamox, i ona mi przepisała azimycin(3 tabletki), oraz poprosiłem coś na ten brzuch i mi przepisała lacidofit, nux vomica homaccord, duspatalin i kazała wybrać ten helicid. Po dwóch dnaich było jeszcze gorzej zamiast lepiej, i wziąłem 2 tabletki klacidu. Gdy się obudziłem na następny dzień gardło nie bolało, ale się pojawił katar gorączka i kaszel. Było to dzień przed wigilią, leżałem całe swięta w łożku. Leki jakie brałem: lacidofit,teraflu zatoki( miałem ropny katar), coldrex, rutinoscorbin, magnez+C, oraz citrosept, czosnek i tłuszcz rekina. Katar minął, kaszel się utrzymywał, ale brzuch zaczął szaleć. Zacząłem brać helicid po 3 dniach dostałem takiej biegunki, że go odstawiłem. I sie troche unormował boli tak jak przed chorobą, może czuje jeszcze jakby te jelite tam szaleją. Moja prośba co robić? Co to może być? Pójde do lekarza i znowu jakiś antybiotyk? Czy mam brać ten duspatalin i nux vomica homaccord? Mam kontynuowac helicid? I co to może być z tym brzuchem? Czy muszę wykonać jakieś badania? Bo tak na ślepo dawanie leków to chyba nie pomoże. Moja teza to taka że może to te grzyby albo drożdże. Wtedy mi przeszło, a skutek uboczny ospenu to własnie wtórne zakażenia grzybami, drożdżakami lub bakteriami. Bardzo proszę o pomoc i o rady. Do kogo mam się zgłosić.
napisał/a: shift 2011-01-05 00:17
Jelita dostały od antybiotyków. Spróbuj glutaminę + synbiotyk (im więcej rodzajów bakterii w składzie tym lepiej). Najlepiej idź do gastrologa może dostaniesz też coś na zaburzenia czynnościowe jelit + nystatynę wspomagająco jak to grzyby. I chyba powinieneś się chwilowo oszczędzać :P