Moja mama ma (chyba) nawrot schizofrenii. Co zrobić?

napisał/a: niewiemcozrobic 2010-12-01 21:15
Witam.
Chciałabym prosić o pomoc w związku z problemem,jaki powstał w naszej rodzinie.
Ponieważ już dość dużo opisałam na innym forum, pozwoliłam sobie wkleić mój tekst.
(17.11.2010) Chciałabym się poradzić w sprawie mojej mamy bo mamy z nią bardzo poważny problem. Ale może zacznę od początku. Moja mama leczy się psychiatrycznie już z kilkanaście lat. Z tego co wiem, pierwotnie zdiagnozowano u niej schizofrenie paranoidalną. Z 2 lata temu poszła do innego lekarza który zmienił diagnozę na nerwicę. Z tego co pamiętam przez długi czas brała lek Tisercin, od nowego lekarza dostała Abilify. Moja mama miewała nieraz myśli samobójcze o czym wiem, bo kilka razy żaliła mi się. Ponieważ stosunki między moją mamą i mną od zawsze były bardzo oziębłe i ograniczone, nie znam szczegółowo historii jej choroby, zmian stanów czy samopoczucia itd. Niewiele wiem niestety. Moja mama miewała różne okresy depresji, niechęci i załamania, chociaż tylko ona jest w stanie stwierdzić, w jakim momencie następował który. Mi się wydaje, że generalnie było ok. przynajmniej w porównaniu do tego, co się stało na dniach.
Mówiąc w wielkim skrócie jej zachowanie nagle stało się bardzo dziwne. Przedwczoraj moja mama odeszła od taty. Twierdzi, że planowała to już dawno. Moi rodzice nie byli udanym małżeństwem, mój tata nie spełniał zbyt wielu oczekiwań mojej mamy szczególnie jeśli chodzi o więź emocjonalną, bliskość i okazywanie emocji – mój tata jest zimnym i zamkniętym człowiekiem. Moja mama nie raz przez niego płakała, narzekała itp. ale jej odejście dla wszystkich było szokiem. Gdy przyjechałam pomóc jej przewieźć rzeczy do domu, spotkałam ją przy bloku. Gdy szla do mieszkania zapytała się, czy już przyjechała policja. Stwierdziła, że ona bez policji do mieszkania nie wejdzie bo się boi czy mój tata nie zrobi jej krzywdy. Nigdy nie widziałam, aby mój tata mógł podnieść na nią rękę. Myślę że nikt kto go zna nie pomyślałby, że jest skłonny do jakiejkolwiek przemocy. Podczas jazdy zapytałam moją mamę o szczegóły: skąd ta policja, czemu się boi itp. Powiedziała, że mój tata już ją uderzył. Podała sytuację sprzed 27 lat! Bo w ich wspólnym życiu ponoć raz wydarzyło się coś, nie wiem co dokładnie ale obstawiam, że moja mama dostała tzw. „z liścia” a nie – została pobita do nieprzytomności. Przewiozłam moją mamę do mieszkania, w którym cała nasza rodzina jest zameldowana i z którego wszyscy się wyprowadzili (czyli moja mama teraz mieszka zupełnie sama!) i tam była kolejna bardzo niepokojąca sytuacja: moja siostra pakowała rzeczy a w mieszkaniu chodziła sobie jej 2-letnia córeczka (czyli mojej mamy wnuczka). Tą sytuację znam tylko od mojej siostry – w małej ręce dostała się żyletka, mała się zacięła/ pocięła, popłakała się, moja siostra przybiegła i patrzy że mała jest pokaleczona i w szoku pyta mojej mamy, czemu nic nie zrobiła. A moja mam na to: „to nie moje dziecko”. Dodam, że jeszcze kilka dni temu wszyscy razem spędzaliśmy wspólnie czas na spotkaniu rodzinnym a moja mama z 2 m-ce temu opiekowała się przez kilka dni tą małą którą zawsze uwielbiała!
Jest jeszcze jeden ważny problem – moja mama jest kłamcą. Okłamywała tatę, że spłaca długi a okazało się, że nie regulowała należności i mój tata jest zadłużony w ZUSie na ponad 20 tys. Zaległości czynszowe na mieszaniu są na 13 tys. Nie wiem, czy nie ma jeszcze innych zobowiązań. Gdy ten temat też poruszyłam z nią podczas tej samej rozmowy, stwierdziła, że długi powstały bo moi rodzice żyli ponad stan, bo moja mama kupowała ciągle rzeczy na które ich nie było stać (problem w tym, że moja siostra zrobiła symulację ich przychodów i dochodów i to byłoby trudno wykonalne aby przy ich dochodach popaść w takie długi przy takich wydatkach. Tzn. mieli mniejsze wydatki niż przychody więc to jest zagadka, jak moja mama wpędziła nas w takie zadłużenie). Dziś byłam z moją mamą u naczelnika wydziału lokalowego na rozmowie w której tłumaczyła swoją trudną sytuację i prosiła o ugodę. Wszystko, co moja mama powiedziała naczelnikowi było kłamstwem! Okłamywała tatę, okłamywała nas. Dziś się zastanawiałam, czy ona po prostu nie stała się mitomanką, ale to inna sprawa…
Wspólnie z siostrą stwierdziłyśmy, że moja mama ma obecnie bardzo skrzywiony odbiór rzeczywistości. Wszystko przeinacza i wyolbrzymia. Podejrzewamy, że mogła przestać brać leki. Mój tata z kolei powiedział, że jej lekarz kiedyś stwierdził, że jej choroba może się wzmóc gdy wejdzie w stadium klimakterium. Nie wiemy skąd te zmiany. W każdym razie sytuacja jest bardzo niebezpieczna bo moja mama mieszka sama. Nie wiemy, co się z nią dzieje. Nie wiem, czy ma w ogóle jakiś znajomych/ przyjaciół (kiedyś miała sporo ale wszystko wskazuje na to, że znajomości się wykruszyły). Nikt z naszej rodziny nie wierzy w to, że teraz moja mama będzie za cokolwiek płaciła więc dług będzie się powiększał.
I w tym wszystkim nie wiemy co robić. Dziś orientowałam się w procedurze przymusowego badania/ leczenia psychiatrycznego. Wiem już, że ocenę stanu zdrowia musi dokonać lekarz psychiatra tylko z publicznego/ niepublicznego ZOZu (nie praktyka indywidualna). Trafiłam w sieci na artykuł nt. postępowania w takich sytuacjach i tam była mowa, aby najpierw rozmawiać z chorą osobą i namawiać na wizytę lekarską. Ale czy nasze próby nie są wystarczające? Moja mama uważa, że wszyscy inni mają problem ale nie ona. Ona jest zdrowa.
.....
(30.11.2010) Sytuacja z moją mamą ulega dalszemu pogorszeniu. Wczoraj dostaliśmy od niej list, w którym informuje nas (moją siostrę, tatę i mnie) o konieczności współpłacenia przez nas czynszu za mieszkanie,w którym owszem, jesteśmy wszyscy zameldowani, ale w którym ona mieszka teraz sama, my nie! (to mieszkanie, do którego się przeprowadziła). Fakt, iż list został podpisany "Z poważaniem... (imię, nazwisko)" a zaadresowany do najbliższej rodziny, nie wymaga chyba komentarza? Gdy się o tym dowiedziałam, stwierdziłam, że zadzwonię do mamy i porozmawiam z nią; byłam ciekawa co powie i co w ogóle się stanie. Dzwonię do mojej mamy a ona odbiera telefon: "(imię, nazwisko), słucham?". Zbiło mnie to całkowicie - pomyślałam sobie: masakra, jeśli moja własna matka traktuje mnie jak obcą osobę to już jest bardzo źle. Wyjaśniam - moja mama ma mnie zapisaną w kontaktach i na milion % widziała, że dzwoni jej córka...
Ten list, moja rozmowa tel. z mamą oraz nagła wymiana przez moją mamę zamka w drzwiach (czyli nikt oprócz niej nie może się dostać do własnego mieszkania) sprowokował nas do działania. Wczoraj wieczorem pojechaliśmy na Policję. Chcieliśmy doprowadzić do sytuacji,w której zachowanie mojej mamy (agresja - to przewidywaliśmy) zostanie odnotowane przez funkcjonariusza co miało doprowadzić do wezwania pogotowia, diagnozy i odesłania mamy do szpitala w trybie natychmiastowym. Oto jak to wyglądało:
Mama nie chciała nas wpuścić. Rozmawialiśmy przez drzwi i ta mówiła, że nie da nam kluczy do drzwi. Za chwilę, że dostaniemy klucze jak zapłacimy jej 1600 zł i oddamy telewizor (telewizor został zabrany z jej domu przez tatę-kupiony za jego pieniądze; 1600 zł - mama twierdzi, że taka gotówka zginęła jej z mieszkania a miała ją przed tym, jak tata przyjechał po telewizor. Nie wiem, czy to jest chory wymysł czy zwykłe kłamstwo z jej strony, ale na 100% żadnej gotówki w domu nie miała). Uparcie pukaliśmy do drzwi, wołaliśmy aby otworzyła, dzwoniliśmy do domofonu i w końcu nas wpuściła. W domu zaczęła się jakaś niezgrabna rozmowa, co chwile przerywana ciszą. Ale to, co się od razu nam rzuciło - moja mama mówiła do taty "per pan". Proszę pana/ co pan chce. Masakra. Aha. stwierdziła, że dla niej to już nie jest mąż tylko obcy człowiek. Później ja dowiedziałam się, że już nie jestem jej córką i wyzwała mnie od k***ew i szmat (moja mama swego czasu była bardzo religijna i wierząca, starała się nam wszczepić swoje zasady/ wierzenia; ze mną po części nie wyszło. Moje zachowanie spowodowało,że zostałam usunięta z religijnej społeczności co -wydaje mi się-musiało być dla mojej mamy traumą. Sytuacja miała miejsce z 5 lat temu, ale do teraz potrafiła mnie w kłótniach wyzwać od szmat. Ale wczoraj jej wyzwiska były nasiąknięte 100% nienawiścią i agresją, wyjątkowo to czułam). Później moja siostra wdała się w rozmowę z moją mamą. Kilka zdań nt. płacenia za czynsz - kiedy to moja mama płaciła, kiedy siostra płaciła itp. No i moja siostra w odpowiedzi mówi: "płaciłam w sierpniu, we wrześniu..." i wtedy nie wiem jak to się stało, ale nagle moja mama zbliża się do mojej siostry z pięściami i zaczęła ją okładać po twarzy. To był dosłownie moment jak to się stało. Z 2-3 razy zdołała ją uderzyć po czym ja ją odepchnęłam. Mi nie oddała, taty też nie uderzyła. Dla nas to był znak, na jaki czekaliśmy - oznaki agresji. Od razu telefon po pogotowie i policję. Przyjechali, przeprowadzili wywiad. Nic nie stwierdzili. Zaczerwienienie i opuchnięcie twarzy u siostry zeszło jeszcze tego wieczora więc nawet nie było sensu jechać na obdukcję.
Jutro wybieram się do poradni zdrowia psychicznego po poradę. W poniedziałek jedziemy na rozmowę do lekarza, u którego moja mama się leczy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Wszyscy zdiagnozowaliśmy u mojej mamy chorobę, wg nas jest w tej chwili na 100% tylko trudno powiedzieć, dlaczego: czy to nawrót, czy nie bierze leków czy bierze ale niesystematycznie. Ale wczoraj dowiedziałam się, że moja mama potrafiła spożywać alkohol. Wiedziała, że po spożyciu alkoholu nie może wziąć tabletek, więc wyliczała sobie, ile czasu musi odczekać między spożyciem alkoholu a przyjęciem tabletek - tak mówi moja siostra. Dziś z kolei wyczytałam, że alkohol w przypadku leków psychotropowych potęguje objawy choroby. więc na razie nie wiadomo, skąd wynika jej powrót choroby. Ale to nie jest najgorsze. To, co mnie przeraża: moja mama doskonale się maskuje i doskonale kłamie. W rozmowach z obcymi jest do perfekcji opanowaną, spokojną, zrównoważoną osobą. Do tego stopnia, że mimo tego, iż jestem przekonana, że jest chora równocześnie mam wątpliwości, czy może faktycznie jej po prostu nie chodzi o to, aby odciąć się od rodziny bo ma do nas taki żal, który eksplodował. A żal i niechęć to zupełnie ludzkie odczucia...Także na zewnątrz, dla ludzi postronnych, nie rodziny jest normalną osobą, zapewne nikt lub mało kto będzie w stanie zauważyć jakiekolwiek dziwne zachowanie z jej strony. A kłamstwo? Masakra. Wczoraj podczas wywiadu powiedziała, że uderzyła moją siostrę bo została wyzwana od k***ew i szmat (to ona wyzwała mnie!), na pytanie czy się leczy powiedziała "tak, leczę się. ostatni raz byłam u lekarza (tego i tego dnia) i powiedział, że jest wszystko w porządku: (rozmawialiśmy z lekarzem-mama nie była u niego jakiś czas na wizycie, zostawiała tylko książeczkę po receptę). Kłamstwa u mojej mamy były powszechne od wielu lat. Przez długi okres przymykaliśmy całkowicie na nie oczy bo dotyczyły wówczas niezbyt poważnych rzeczy - głównie zaległości w spłacie. Ale teraz, gdy okazało się, że ona okłamywała w podobny sposób i tatę, i siostrę, i mnie (czyli np. mówiła że zapłaciła jakiś rachunek a nie płaciła; mówiła że jest małe zadłużenie a okazywało się kilka tys. długu itp.), że wczoraj właściwie wszystko co mówiła lekarzom z interwencji było kłamstwem, zastanawiam się, czy to jest na tle chorobowym czy moja mama w kłamaniu doszła do perfekcji.
Wszyscy na razie mamy nadzieję, że rozmowa z lekarzem, wizyta mojej mamy u lekarza pozwolą zrobić coś, co zmieni tą chorą sytuacje.
.....
(01.12.1010) 1. moja mam była hospitalizowana. Początek jej choroby to ok 23-24 lata temu. Szczegółów nie znam bo miałam wtedy kilka lat. Kartę/ historię choroby mamy my (na szczęście mama nie wzięła jej ze sobą). Poza tym leczyła się u dwóch lekarzy i obojga nazwiska znamy..
2. mój tata pamięta, że przed jej hospitalizacją zdarzały się jej ataki agresji (tata był ofiarą-moja mama chwyciła go za głowę i uderzała o taboret; tak zrelacjonował. Nie wiem, czy było więcej takich sytuacji czy to było najwyższe stadium agresji przez hospitalizacją).
3. wypowiedzi mojej mamy nie są w ogóle realistyczne. Kłamie w 90% procentach. Przeinacza fakty, ale nie opowiada jakichś niestworzonych, fantastycznych historii. Może do czasu. Jak już pisałam-nie wiemy,na ile kłamstwa są w jej przypadku wynikiem choroby,na ile "zwykłymi" kłamstwami,w których po latach doszła do perfekcji.
Z moją mamą NIE DA SIĘ rzeczowo porozmawiać. Co z tego, że powie, że bierze leki, że dobrze się czuje itd? W nas, czyli całej swojej najbliższej rodzinie widzi samych wrogów. Mojemu tacie odpowiedziała, że może z nim porozmawiać, ale dopiero za tydzień przy obecności jej prawnika. Moja siostra jakiś czas temu (ok. m-c temu, gdy cała ta zmiana się zaczęła) powiedziała jej, że się martwi o jej stan, czy się dobrze czuje to moja mama na to powiedziała do niej: "sama jesteś chora".
jednym słowem z moją mamą już się nie da niczego załatwić ani wyjaśnić. jej tok rozumowania jest po prostu chory.
Rozdawanie majątku w stanach manii? Muszę poczytać o tym, ale tak, to się zgadza. Podejrzewamy z rodziną, że moja mama finansuje jednego obcego mężczyznę i wiele długów wynika stąd, iż moja mama dawała pieniądze temu człowiekowi zamiast spłacać zadłużenia. To też jest zawikłana sprawa bo jest to człowiek, z którym moja mama pracuje od kilku lat, w znajomość z nim się zaangażowała, dla nas wygląda to na zafascynowanie i jednocześnie manipulację i wykorzystywanie przez tego mężczyznę naszej mamy.
Zaznaczam jeszcze raz - moja mama mieszka teraz sama. Nikt nie wie, co się z nią dzieje na co dzień. Czy zagraża sobie? Teoretycznie tak bo kiedyś miewała myśli samobójcze. Ale na ile obecnie sobie zagraża? W jakim stadium choroby się znajduje? Nie mamy pojęcia...
O kwestie finansowe zadbaliśmy i pomału podejmujemy kroki, aby się pozabezpieczać.
Co już zrobiliśmy? Poza wezwaniem policji i pogotowia interwencyjnego, dziś byliśmy po poradę u naczelnika wydziału lokalowego, ja byłam w poradni zdrowia psychicznego gdzie moja mama leczyła się z kilka lat. za kilka dni idziemy wszyscy na rozmowę do jej lekarza psychiatry. Spróbuję może podziałać za pośrednictwem jakichś znajomych mojej mamy. Może ktoś z nich powinien zasugerować jej, że jest źle...:/

Co jeszcze możemy/ powinniśmy zrobić w całej tej sytuacji?
napisał/a: maciejka2229 2010-12-01 22:04
poprostu Twoja Mama przechodzi teraz wieksze problemy ze zdrowiem pscyhicznym.Nawet jesli czyms uraza Ciebie lub Twojego Tate tostaraj sie ja zrozumiec.Inaczej sie zachowuje dlatego bo jest osoba chora.Jakas krytyka,obwinianie zazle kontakty jej z Twoim tata lub dlugi za mieszkanie nic dobrego nie przyniesie.Dlugi za mieszkanie mozna starac sie umorzyc u zarzadcy mieszkania lub miasta z powodu choroby Mamy.Ale wazne sa relacje Twoje wobec Mamy.To ze Mama choruje to wlasnie Ty jestes jej corka i musisz jej pomagac.jesli bardzo zle sie czuje i Ty to widzisz informowac o tym lekarza prowadzacego ,andzorowac leczenie i branie lekow.Starac sie robic wszystko aby nie urazic Mamy i nie zaostrzac konfliktow.Mame ma sie jedna na cale zycie.Nie wazne na co choruje,jaka byla wazne ze jestes Jej corka i musisz starac sie jej pomoc i okazac wsparcie.Nawet jesli to czasami trudne to pamietaj ze jest to choroba anie zle nastawienie Mamy lub celowe zlosliowci.Twoja Mama jezeli ma porblemy depresyjne,mysli samobojcze.proby tym bardziej potrzebuje teraz Twojego ciepla i pomocy tego ze ja zrozumiesz i bedziesz przy niej.pamietaj to jest Twoja Mama.
Pozdrawiam.
Maciek
email:maciejrypin@wp.pl
napisał/a: krynia501 2010-12-02 19:43
Popieram tu Maciejka w całej rozciągłości, bardzo uczuciowo tu napisał. Weź jego słowa do serca, bo matkę ma się jedną, to prawda. Okaż jej ciepło właśnie teraz kiedy tego najbardziej potrzebuje, a słowa rzucane w Waszą stronę, które Was ranią, traktuj niedosłownie, bo to choroba mówi a nie mama ,która kiedyś jak była młoda i zdrowa okazywała na pewno Ci miłość i ciepło. Teraz Twoja kolej okaż jej swoją miłość kilkakrotnie silniejszą, pomóż jej normalnie funkcjonować, załatw przymusowe leczenie w szpitalu psychiatrycznym bez jej zgody ( jeśli ona nie chce się leczyć- musisz zamówić wizytę domową i opowiedzieć lekarzowi o jej stanie, lekarza poproś o aktualne zaświadczenie o stanie zdrowia mamy. Następnie musisz złożyć wniosek w sądzie rejonowym w wydziale rodzinnym i nieletnich wraz z tym zaświadczeniem( tu uważaj zaświadczenie takie jest ważne przez 14 dni). Wtedy sąd po rozpoznaniu sprawy może wydać takie postanowienie, na które będziesz mogła mamę umieścić w szpitalu psychiatrycznym bez jej zgody. Jak coś nie wiesz to się pytaj.