Gdy pacjentem jest mąż Pani Doktor

napisał/a: ognista4 2010-10-12 18:04
a jakiej specjalności jest żona??
napisał/a: neall 2010-10-12 20:04
psychiatra
napisał/a: ognista4 2010-10-12 21:19
no to ja się nie dziwię że jest taka sytuacja a nie inna.

psychiatrzy są grupą lekarzy który mają pewien "odchył od normy", takie "skrzywienie zawodowe". w którymś poście tutaj pisałam że mój ojciec pracuje w służbie zdrowia tak sie składa, że jego szefem (a zarazem dyrektorem placówki) jest lekarz który ma dwie specjalności - psychiatra i lekarz rodzinny. na moje nieszczęście ojciec zdeklarował nas wszystkich do niego;/ i jest beznadziejny...dosłownie;) z tego co wiem, rozwiódł sie z żoną i związał z kobietą która też jest psychiatrą...nie chcę generalizować ludzie są rożni , ale psychiatrzy nieraz odnoszą swoje zawodowe problemy do własnych , prywatnych rodzinnych, i trudno jest żyć w takim związku.........bo ty jej powiesz że dziś głowa cie boli a ona "aaa.....masz urojenia";)

możę troche nieskładnie to napisałam ale tacy partnerzy stosują tzw. "spychologię"....;) i ani szczera rozmowa ani inne środki nie pomagają...mam nadzieję że jednak sie ułoży i się dogadacie.

ile lat juz jesteści w związku?? jak więcej niż 5 to trochę już tę kobietę znasz. może w pracy jest lekarzem, ale przecież tak prywatnie w domu w sypialny jest twoją kobietą;) znasz ją już dość długo, na tyle że skoro braliście ślub byłeś wtedy pewien że chcesz z nią żyć. może zastosuj jakieś jej sztuczki, tak by zyskać jej troskę...na kobietę czasem trzeba jakiegoś "myka" tak "pod włos"/////to idzie współpracować;) związek to niekiedy przebiegła sztuka kompromisów
napisał/a: neall 2010-10-12 22:09
Jesteśmy razem od 10 lat. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie chcę już walczyć. Mam dość, nie odzywam się prawie wcale. 'Moją kobietą' nie jest od dawna, w sypialni szczególnie. To od tego się zaczęło. Jest zimna, nieczuła. Jest i była. Myślę, by wyprowadzić się na jakiś czas. Ona nie rozumie słowa kompromis.
napisał/a: ognista4 2010-10-13 16:26
a nie próbowałeś wzbudzic w niej zazdrości np. mieć na boku inną?? może jaby zobaczyła, że jakaś druga podebrała jej męża to moze by zawalczyła o swoje.....nie popieram zdrad, ale może by to poskutkowało......
napisał/a: Agusia1982 2010-10-13 16:40
Czasami zdrada,maly romans na boku,odrobina zazdrości potrafi zdziałać cuda.
Chłopie walcz o siebie bo widać,że jesteś inteligętnym,fajnym facetem.
Nie chce to nie...nie ma sensu ciągnąć na sile czegoś co dawno się wypaliło.
Jej kiedyś nigdy bym tak nie napisała...pisała bym raczej walcz do upadłego ale ponieważ ostatnio od zycia nieźle dostałam w kość pisze jak pisze i wiem co pisze.
Nie można poddać się drugiej osobie,nie można stworzyć nic na siłe...jedna strona niczego nie zmieni.
Nie pasuje razem kazde w swoją strone i szukajcie szczęście...dlaczego jej szczeście ma być wazniejsze od Twojego,dlaczego masz tolerowac chłód jaki Ci daje,dlaczego nie możesz się pokochać z własną żoną...nie na tym polega związek,że jedna osoba drugą doprowadza do załamania i zadręczania się myślami a co za tym idzie nieskiej samooceny i wieeelu wieeelu innych rzeczy.
Nie daj się albo Wóz albo przewóz jak to mówią.
Postaw sprawe jasno...albo pogadacie,coś się zmieni albo żegnaj innego wyjścia niewidze.
Wydaje mi się,że na Twoją żone żadne podchody i delikatne dawanie do zrozumienia nic nie da.
napisał/a: ognista4 2010-10-14 18:21
Agusia popieram. zdrada choić ją z reguły potępiam czasam,i naprawdę dobrze robią na związek. tak pójdzie w tango z inną, to ta zobaczy co straciła i się opamięta
napisał/a: neall 2010-10-15 23:28
Zdrada, romans, zazdrość... Pewnie macie rację. A co z dziećmi? One tego nie zrozumieją. Że tata odszedł z inną, bo mama traktowała go jak współlokatora, w najlepszym przypadku? One mnie potrzebują, ja - ich. Myślałem, by się wyprowadzić. Myślałem o rozwodzie. Ale to całe myślenie kręci się wokół mnie. Że ja mam źle, że chcę sobie polepszyć, przynajmniej spróbować. Ale zaraz pytam siebie: co z dziećmi? Zostaną z Nią - mi będzie ich brak, pewnie im - mnie. Zabiore je ze sobą - będą chciały do mamy.

Myślałem podobnie jak Wy. Dlaczego moja żona nie widzi w swoim zachowaniu zagrożenia? Jakby była pewna, że nic nie zrobię. Bo sprawiam takie wrażenie? Bo mimo wszystko nie jestem tylko gościem w domu, tylko dbam o to, by było w nim tak, jak być powinno, przynajmniej od strony porządków. Bo ona ma mocny charakter a ja jestem zbyt mało stanowczy? Czy te wszystkie 'wywody' to użalanie się nad sobą? Jestem niemęski?
Kobiety nie szukam, bo... nie znajdę. Czuje się nieatrakcyjny, choć dbam o siebie. A marzę... I zadręczam się tym, że muszę uciekać w marzenia, wirtualny świat internetu... To wszystko jest takie popieprzone, choć wcale nie musi takie być.

Myślę, że gdy pozna faceta, który zaimponuje jej władzą (choć ja nie pracuję na szeregowym stanowisku) i stanowczością, porozstawia ją po kątach a w łóżku zrobi z nią co tylko będzie chciał, a ona w dodatku będzie o to prosić - to wtedy poczuje się spełniona...

Czy to, że przez tyle lat ile jesteśmy razem starałem się zawsze nie być pieprzonym szowinistą, chciałem, by mogła na mnie polegać - to był mój błąd? I teraz, gdybym chciał to zmienić, chciał się zmienić - jest za późno?
napisał/a: MajaII9mc 2010-10-16 09:13
Na zmiany nigdy nie jest za późno, jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Dzieci będą miały swoje życie nie warto jest poświęcać swojego, byłyby szczęśliwsze widząc że ich tata jest szczęśliwy. Odejście do innej nie jest rozwiązaniem trzeba najpierw zakończyć jeden związek żeby rozpocząć kolejny, na pewno znajdziesz kogoś kto Cię doceni jeśli tylko uwierzysz w siebie i będziesz do tego dążył. Życzę Ci zmian i satysfakcji z życia a jest tylko jedno.
napisał/a: tomek44 2010-10-16 21:08
neall napisal(a):
(...)
Czy to, że przez tyle lat ile jesteśmy razem starałem się zawsze nie być pieprzonym szowinistą, chciałem, by mogła na mnie polegać - to był mój błąd? I teraz, gdybym chciał to zmienić, chciał się zmienić - jest za późno?


Nie jest za późno, ale... jeżeli się zmienisz to nie będziesz sobą...
Czyli tak czy owak będziesz cierpiał.

A czy to był twój błąd? NIE!!! Po prostu taki jesteś i taki pozostaniesz.
napisał/a: ~Anonymous 2010-10-17 10:33
Na zmiany nigdy nie jest za pozno, a zwlaszcza gdy nie jest sie szczesliwym...
Mysle, ze skok w bok nie jest dobrym pomyslem na ratowanie malzenstwa, moze to jeszcze bardziej zaszkodzic, bo do istniejacych juz problemow dojdzie jeszcze brak zaufania, a i moze jeszcze uczucia trzeciej osoby...
Ja uwazam, ze zawsze dobrym rozwiazaniem jest szczera rozmowa, musisz powiedziec zonie jak sie czujesz i ze dalej juz nie mozesz tak zyc, poprostu powiedz jej co teraz czujesz, co Cie boli, zapytaj ja co ona czuje, moze tez chcialaby cos zmienic...
Jesli chodzi o odejscie, to mysle, ze czasem jest lepsze niz pozostanie w toksycznym zwiazku, ktorego pietno czesto odbija sie tez na dzieciach.Odchodzac od zony, nie odejdziesz od dzieci, przeciez dalej bedziesz obecny w ich zyciu, widac, ze je bardzo kochasz i one napewno to wiedza.... Porozmawiaj z zona, sprobujcie znalezc jakies wspolne rozwiazanie...
napisał/a: ognista4 2010-10-20 16:29
neall ty nie jesteś niemęski ty po prostu jesteś bardziej delikantym i wrażliwym facetem niż większość typów macho;) a babę masz twardą i wylgąda na to że ona za dużo sobie pozwala a ty za dużo ustępujesz.

w moim związku też jest podobny układ sił, jak jestem twarda mój mąż częściej ustępuje, czasem czuje że trzymam go w ryzach, ale jak przesadzam potrafi tunąć nogą i ustawić mnie do porządku;)) i też na swój sposób potrafi mnie sobie podporządkować jak trzeba...

twój błąd polega na tym że zbyt dużo ustępowałeś godziłeś sie z nią "dla świetego spokoju" mimo że cos tobie nie pasowało nie miałe nigdy odwagi odmówić, zaprotestować wiec przyzwyczaiła się do trzymania cię "po pantoflem"

10 lat do długo macie dzieci i troche szkoda, ale może spróbuj ty być tym twadrym, choc raz tupnij nogą jak będzie szaleć zagroź odejściem albo że odetniesz kasę o nie będzie sobie kupowała przyjemności i zrób tak by proposiła się ciebie jak będzie chciała kupić coś dla dzieci. zrób tak by choć raz ci uległa


(noo ..ja nie wiem co sie z tymi babami dzieje, myślą żę mają jaja a wcale tak nie jest;P jak bym była tobą to bym jej przyłożyła, by choć raz poczuła że ma twardego faceta, może wtedy by sie ustawiła do porządku : ))
ale to tylko na marginesie