Plastry skórne w leczeniu stwardnienia rozsianego

Endoproteza biodra fot. Adobe Stock
Nowa metoda leczenia stwardnienia rozsianego z użyciem plastrów przyklejanych na skórę została opracowana przez naukowców z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Pierwsze wyniki przedstawione na 26 Kongresie ds. Leczenia i Badań nad Stwardnieniem Rozsianym są bardzo obiecujące.
/ 09.12.2010 00:01
Endoproteza biodra fot. Adobe Stock

Stwardnienie rozsiane jest przewlekłą chorobą układu nerwowego, w której organizm z niewiadomych jeszcze przyczyn sam zaczyna atakować komórki nerwowe. Zgodnie z jedną z teorii limfocyty T błędnie uczą się rozpoznawać białka neuronów, szczególnie białka mieliny, jako niebezpieczne i następnie atakują i niszczą „obce” struktury. Skutkiem tego są różnego rodzaju objawy neurologiczne m.in. zaburzenia widzenia, równowagi, trudności z chodzeniem itd. prowadzące stopniowo do rozwoju inwalidztwa. Stosowane do tej pory leczenie nie leczy choroby, a jedynie spowalnia jej przebieg.

"Problem w tym, że te nowe leki nie są zbyt precyzyjne. Ich działanie polega bądź na niszczeniu limfocytów, bądź na zmianie ich dystrybucji w organizmie. Tymczasem, autoagresywne komórki odporności stanowią tylko niewielki odsetek całej puli limfocytów. Reszta jest nam potrzebna do zwalczania wirusów, bakterii i innych infekcji. Dlatego leki te mają działania niepożądane m.in. w postaci spadku odporności" – wyjaśnia prof. Krzysztof Selmaj, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii UM w Łodzi i jednocześnie prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. Dlatego od dawna próbowano stworzyć bardziej specyficzną terapię. W tym celu próbowano wywołać tolerancję na białka neuronów przez podawanie tych antygenów doustnie, bądź podskórnie. Polscy badacze zastosowali metodę aplikacji z użyciem plastrów stosowanych na skórę. Pierwsze próby objęły małą grupę 30 chorych, z czego 20 otrzymała właściwe leczenie a 10 placebo. Początkowo plastry z 3 białkami mieliny wymieniano raz na tydzień, później raz na miesiąc.

Jak się okazało nowa metoda hamuje rozwój zmian chorobowych, zmniejsza liczbę nawrotów oraz poprawia ogólny stan pacjentów. Naukowcy ustalili, że dzieje się tak dlatego, ponieważ w skórze powstają tzw. komórki regulatorowe, które przemieszczają się ze skóry do węzłów chłonnych i tam „uczą” na nowo komórki T tolerowania białek mielinowych. Dzięki tej reedukacji reakcja autoagresji ulega stłumieniu. Co więcej nie zaobserwowano jak dotąd żadnych efektów ubocznych działania nowej terapii.

"To bardzo zachęcające wyniki, ale żeby upewnić się co do skuteczności naszej metody musimy prowadzić badania co najmniej przez kolejny rok" – komentuje prof. Selmaj. Więcej na temat tego badania można przeczytać na łamach Annals of Neurology.

Źródło: pap/kp/pk

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA