wspolne mieszkanie z chlopakiem a rodzice

napisał/a: patrysia3 2007-05-16 21:55
wiecie ...dzisiaj rozmawiaalam z moim chlopakiem. Powiedzial ze nie jest gotowy na zareczyny na chwile obecna bo z zareczynami kojarzy mu sie slub i nie jest na to gotowy.To bylo dla mnie smutne. Chche zamieszkac we mna wczesniej aby zobaczyc jak to jest i czy bedzimy sobie odpowiadac bo to jest inaczej jak ktos jest ze soba 24 h na dobe....
Troche mnie to zasmucilo...to dopiero za rok ale ja nie wiem czy mi cos takiego odpowiada.Chce abysmy wspolnie sobie kupowali wszystko jak bedziemy razem mieskzkac kase odkladali na jedna kupke...ale do do malrzenstwa to nie bo to za powazny krok.Ja uwazam ze powaznym kokiem rownie powaznym jest mieszkanie razem i razem odkladanie kasy bez slubu!!!
Wiecie dziewczyny tak mi jakos dziwnie ,smutno...:(
Nie chce sie pomylic i sie rozwodzic:/ kurde a chce ze mna mieszkac i kupowac rzeczy na spolke :/ no nie wiem czy to dobry pomysl..czy nie wolalbym dluzej pomieszkac z rodzicami i amieszkac razem po slubie lub zareczynach w takim razie i po tym co uslyszlam:/... ech:/...
Duzo czasu do tego ale dla mnie takie sprawy powinny byc jasne...bo jezlei on bedzie chcial zyc na kocia lape do 30 to mi takie cos nie odpowiada.
napisał/a: Wojtek22 2007-05-16 23:29
Witam Wszystkich!

Opowiem może, jak to było (jest) ze mną i z Justynką. Taki męski punkt widzenia.

Poznaliśmy się z Justyną w liceum. Spotykaliśmy się w szkole i czasem odwiedzaliśmy w weekendy, jednak od początku nam to nie wystarczało. Mieliśmy to szczęście, że bardzo szybko upewniliśmy się, że to jest właśnie ta druga osoba, z którą chcemy spędzić resztę życia. Byliśmy jeszcze szczeniakami (ja miałem 16, Justyna 18 lat), ale... zaręczyliśmy się. Tzn. nie oficjalnie, ale tylko tak dla nas. Poszliśmy nawet dalej. Złożyliśmy sobie wtedy małżeńskie ślubowanie. Bez świadków, księdza i całej tej reszty, ale bardzo serio. Włożyliśmy sobie na palce obrączki i... mamy je do dzisiaj, choć minęło 6 lat.

Kiedy skończyłem ogólniak, wyjechałem do Wrocławia - 140 km od domu. Wybór uczelni był podyktowany oczywiście tym, że Justynka studiowała we Wrocku już od 2 lat. To był doskonały moment, żeby zamieszkać ze sobą, z radością więc powiedziałem o naszym pomyśle rodzicom. Aż mnie zatkało, kiedy zobaczyłem ich reakcję. Nie było mowy, choć miałem 19 lat i wydawało mi się, że już jestem dorosły. Nie chciałem sprawiać rodzicom bólu, więc zgodziłem się, że będziemy mieszkać osobno.

Wynajmowaliśmy pokoje na sąsiednich ulicach. Ponieważ nikt nas nie kontrolował, nocowałem u Justyny praktycznie codziennie. Po miesiącu w wynajmowanym przeze mnie pokoju nie miałem już ubrań, podręczników, ani nawet szczoteczki do zębów. Ponieważ studentom nigdy się nie przelewa, stwierdziliśmy, że takie wynajmowanie dwóch pokoi, to tylko niepotrzebny wydatek. Wynajęliśmy więc wspólnie większy pokój. Oczywiście wszystko w tajemnicy przed rodzicami. Oficjalnie przeprowadziłem się, bo na poprzedniej stancji nie działało ogrzewanie (co z resztą było prawdą - woda w szklance, zostawiona na parapecie, przez noc zamarzała). Gdy spodziewałem się "inspekcji" rodziców, robiłem w pokoju takie porządki, żeby nie było widać, że nie mieszkam sam. Podobno kłamstwo ma krótkie nogi, ale jestem już na trzecim roku i jeszcze się nie wydało.

Teraz jesteśmy zaręczeni już oficjalnie. Pobieramy się 4 sierpnia. Jednak myliłby się ten, kto pomyślałby, że teraz możemy się ujawnić ze wspólnym mieszkaniem. Znam swoich rodziców i ich poglądy. Oficjalnie zamieszkać razem będziemy mogli... po ślubie. Ale to już nie długo, a przynajmniej mamy już jakąś praktykę. Nie będzie niespodzianki typu odmienny sposób mycia podłogi, czy różnica poglądów na wybór programu telewizyjnego. :)

Nie chcę jednak, by ktokolwiek pomyślał, że namawiam go do oszukiwania własnych rodziców. Po prostu piszę, jak było u nas. Decyzja o wspólnym zamieszkaniu to poważny krok. Jeszcze ważniejsze są zaręczyny i wreszcie małżeństwo. Trzeba o tym dużo, otwarcie i szczerze rozmawiać ze swoim partnerem i wszystkie tego typu decyzje podejmować wspólnie i bez pośpiechu. Nie ma tu mowy o żadnym "naciskaniu". Trzeba tylko umieć powiedzieć partnerowi, czego od niego oczekujemy. Jeżeli boimy się, że on to odbierze jako nacisk... to w takim związku coś jest nie tak, jak powinno. Oczywiście to tylko moje, subiektywne zdanie.

Pozdrawiam wszystkich!
napisał/a: ~gość 2007-05-17 08:36
Moi rodzice nie robili większych problemów ale rodzice męża cały czas jęczeli, że nie po ślubie jesteśmy itd. Matko jedyna mieliśmy wtedy po 24 lata, nie bylismy jakimiś małolatami i równie dobrze mogliśmy nie chcieć wcale się pobierać, mieliśmy czekać do 80tki czy co.
napisał/a: reni123 2007-05-17 08:43
ja uważam że mieszka się razem po ślubie, a przynajmniej tak powinno być
utwierdzają mnie w tym przykłady koleżanek które zamieszkały z chłopakami, mieszkali góra pół roku i wszystko się sypało
takie rozstanie, gdy już się mieszka razem, jest bardzo bolesne
no i ja tak nie chcę
wydaje mi się że małżeństwo (lub przynajmniej narzeczeństwo) bardziej stara się o to, by było dobrze, w końcu będą ze sobą całe życie, niż ci którzy żyją na kocią łapę
dla mnie duże znaczenie ma SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA i wierzę że Bóg pomaga małżonkom przejść przez życie wspólnie
"związek" bez śluby nie ma takiego wsparcia

zauważyłam też że w przypadku par które nie mieszkają razem zaręczyny następują szybciej niż w przypadku tych które mieszkają
myślę że jest tak dlatego, że wspólne zamieszkanie (po ślubie) jest czymś na co się czeka
a jeśli para już razem mieszka, nie ma takiej motywacji, w końcu nic się nie zmieni

ale nie chcę generalizować, z pewnością jest mnóstwo wyjątków do tego co napisałam
napisał/a: patrysia3 2007-05-17 10:19
ech kobietki i jeden mezczyzna... :( ale nie wiem czemu wczoraj od mojego chlopaka uslyszlam,z e on nie czuje sie na tyle dojrzaly!!!Ma teraz 23 lata wiec za rok 24 bedzie mial i nie czuje sie na tyle dojrzaly do narzeczenstwa i pyta mnie czy ja sie na tyle dojrzala czuje, hmm no ja tak ale nic sie nie odezwalam.
On mowi,ze chce zobaczyc jak bedziemy sie dzielic obowiazkami,jak to bedzie jak bedziemy razem mieszkac,jak wyjda jakies nawyki itd no kurde!Ja uwazam ze jak sie chce to mozna sie dogadac!Czasami ktos jest dlugo ze soba jest super a jak biora slub to wszystko sie sypie.
Ja potrzebuje takiej stabilizacji.Chce wiedziec ,ze on chche byc ze mna ,ze jestem ta odpowiadnia jedyna i chce abym byla jego zona. JAk to ma byc ze bedziemy razem mieszkac,bedziemy razem ze wspolnej kasy kopowac rozne rzeczy bedziemy razem odkladac a on nie jest gotowy na narzeczenstwo.. az w koncu mowi ze jak nie chce tak to nie bedziemy razem mieszkac dopiero po tej chwili kiedy on bedzie juz gotowy. nic z tego nie rozumiem myslam ze oin nie jest gotowy bo chce zobaczyc jak to bedzie jak zamieszkamy razem...a jak nigdy nie zamieszkamy to on nigdy tego nie bedzie wiedzial....rozumiecie cos z tego?
Boje sie tez tego,ze jak razem zamieszkamy to on bedzie to przedlyzal....ja nie chce meiskzac na kocia lape i dopiero wtedy sie chajtnac jak bedziemy chcieli dziecko.On w ogole do mnie mowi ze dla niego sa glupie zareczyny ...nie chche drogiego pierscionka ale chce je miec dla mnie one sa bardzo wazne!!
dlaczego on tak mowi i o co mu chodzi?
JAk mozna zbierac kase razem i nic byc gotowym na zareczyny?
Mowi,ze on nie chce sie rozwodzic...ze slub to juz na amen.

[ Dodano: 2007-05-17, 10:26 ]
Dodal tez ze najpierw cche skonczyc jedna rzecz -studia(skonczy za rok) bo narzeczyny to nie rak hop siup i tez do tego trzeba sie przygotowac :/ ...
Juz teraz zaproponowal,zebysmy kupili sobie aparat ze prawie 2000 na spolke.Polowe ja polowe on....ale mi nie chodzi o to abtsmy juz teraz sie zareczali tylko jak bedziemy mieli razem zamieszkac miesiac wczesniej powiedzmy:/.... moze on mnie nie rozumie:/?
Hmm teraz juz odpuszcze ten temat bo sam mnie zmeczyl,pol nocy mi sie snil...ze on nie chce ze mna sie zareczyc;/...trudno.
napisał/a: Madzieńka 2007-05-17 10:55
bardzo ciekawe te Wasze wypowiedzi wiec postanowila i ja napisac...
Ciewkawa jest historia Wojtka :) Gratuluje naprawde ze ukrywacie to przez rodziacami wspolnie (w sumie to oznaka Waszej wielkiej milosci) ja tez nie moge sie doczekac mieszkania razem. Jestesmy razme 3 lata (nie dawno mielismy rocznice 3 walsnie) nie mieszkamy razem ale spedzamy ze soba mnostwo czasu.
Jestesmy oboje pewni ze to to. I mimo ze zwiaze mnie zaskoczyl bo 3 lata temu nie chcialam byc z nikiom (wczesniejsi moi chlopcy mnie bardzo zawiedli) to ten zwiazekj wynagrodzil wszystkie smutki :)
Nie mieszkamy razem bo wierzymy ze bedzie lep0iej jak zamieskzkamy po slubie wspolnie . zreszta rodzice (mojego faceta) sa baaaardzo konserwatywni i tesciowa przyszla dostalaby zawalu (na 100%) gdyby sie dowidziala o takim pomysle! ale juz nie dlugo :) i bedzie slub :)
napisał/a: ania843 2007-05-17 13:14
PAtrysia... czytałam twojego posta jak swoją historię... Sprzed roku. Uslyszałam, że pewnie od razu chcę się zaręczać, iść do ołtarza, ze lepiej zamieszkać i zobaczyć jak będzie... Myślałam ,ze to koniec. Dwa inne światy. Później przeszliśmy poważny kryzys z tego powodu, bo nasze spojrzenia na wspólną przyszłość byly róźne, widzieliśmy to i było nam ciężko... Jakoś wytrwaliśymy, przestaliśmy o tym rozmawiać. Hm w sumie wcześniej nic nie mówiłam oślubie, ale widocznie skądś to do głowy mojemu chłopakowi przyszło. Zaczęłam robić swoje plany, właśne, nieezależne od neigo!!! Jak rozmaiwaliśmy to mówiłam, że muszę o siebie zadbać, bo za rok koniec studiów... I co się stało? Usłyszałam jakiś czas temu, że już wie, że chce ze ną spędzić resztę życia:D I że mam zmierzyć paluszek:) Hehe więc czasami warto poczekać, robienie osobnych planów moim zdnaiem to jakieś wyjście:) Ale dopiero jak już będzie PO będę mogła stwierdzić, że było warto na chwilkę schować swoje pragnienia do szuflady...
Aha jeżeli chodzi o wspólne mieszkanie to jeżlei ma być po to, żeby się sprawdzić to KATEGORYCZNIE mówię nie! WIększośc ludzi mieszka razem przed ślubem ze względów praktycznych, jest im łatwiej, a ślub to zakończenie pewnej drogi... Ale żeby robić weryfikację, czy ladnie sprzątasz, dobrze gotujesz itd? Przecież już po tylu latach powinnien to wiedzieć! A bać się ślubu może, może obawiać się odpowiedzialności, że nie da CI wspaniałeś przyszłości, że nie ma czego CI dać oprócz siebie, a nei tego , że się pokłócicie o niezapłacony rachunek!!!
napisał/a: patrysia3 2007-05-17 13:21
Dla mnie to tez dziwne ... mi juz brakuje slow chya juz wszystko napsialam ... poczekamy,zobaczymy...
napisał/a: Marusia 2007-05-20 15:53
Patrysiu - daj czas swojemu chłopakowi. Jesteście dopiero niecały rok razem. W naszym przypadku oficjalne zaręczyny były po 2,5 roku bycia razem.
My też po roku uważaliśmy, że wiemy o sobie wszystko, a tymczasem po ponad 2 latach (z powodu pewnego "kryzysu") nauczyliśmy się o sobie sporo więcej... Więc jeśli twój chłopak mówi, że nie jest jeszcze gotowy, to daj mu czas - być może pół roku czy rok dłużej wiele w waszym życiu zmieni. I nie przejmuj się z tego powodu, że jeszcze nie jesteście zaręczeni - niektóre dziewczyny muszą czekać nawet 10 lat, zanim ich faceci do tego kroku "dojrzeją".

Co do mieszkania razem- niektóre pary chcą się sprawdzić i to jest ich wybór (tylko decyzja musi być wspólna), choć ja tego nie popieram. Zamieszkamy razem, gdy będziemy małżeństwem.
napisał/a: patrysia3 2007-05-21 09:30
Mamy juz calkiem powazne plany z zamieszkaniem razem jestem taka szczesliwa ...
Mój chlopak powiedzial,ze nie jest gotowy na zareczyny a wczoraj sam zaczal temat zareczyn i spytal mnie " To chlopak sam wybiera dziewczynie pierscionek?" hmm nie wiem ale nie odpowiedzialm mu na to pytanie...zajelam sie czyms bylo mi troche smutno i nie chcialam juz o tmy rozmawiac. Przeciez moj chlopak ma kolegów i sam mi opowiadał jak to było a teraz mnie pyta...nie rozumiem :/
napisał/a: palika 2007-05-21 09:39
patrysia bo zaraz dostaniesz ! .
Jeju może przez to tak ściemnia,że niby nie wie co się robi, żeby uśpić Twoją czujność i zaskoczyć Cię niespodziewanie.
napisał/a: patrysia3 2007-05-21 09:45
heh ...