Co macie już załatwione?

napisał/a: ami1 2006-09-19 09:20
No to rzeczywiście Belay dobrze ci idą przygotowania. Świetny pomysł ze ślubem w sylwestra. Noworoczne życzenie macie już z głowy. Ale naprawdę cudna data i moment na ślub .
napisał/a: Belay 2006-09-20 10:15
To jakiś koszmar. Poszłam wczoraj do proboszcza swojej parafii po zgodę na ślub w innym kościele i... wyszłam po 45 minutach, w stanie totalnego szoku. Czułam się jakby mi ktoś przyładował młotkiem w głowe. W uszach szum, przed oczami ciemno, słabo gdzieś tam w środku. Trzęsły mi się ręce, nogi i chyba wszystko inne. Usłyszałam, że jestem grzesznicą bo daję się sprowadzić na złą drogę osobie niewierzącej. Że niby nie powinnam się wiązać z kimś, kto nie wierzy i ksiądz pojąć nie mógł, że to dobrowolny wybór. Mówię Wam, dawno nie przeżyłam czegoś takiego. Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu postawi tę cholerną pieczątkę. W końcu się udało.

Byłam się dowiedzieć w Restauracji o koszty obiadu - nie są takie najgorsze. Okazuje się, że biorą maksymalnie 80 zł od osoby, a jedzenia jest bez liku i dobre. Rodzice często tam chodzą na różne imprezy, więc miejsce jest sprawdzone.

Tata podsunął mi jeszcze jedną knajpkę z pysznym jedzeniem i mega przytulną - w dodatku pod samym domem, więc dzisiaj się wszystkiego dowiem :)
napisał/a: ami1 2006-09-20 10:22
Belay napisal(a):Czułam się jakby mi ktoś przyładował młotkiem w głowe. W uszach szum, przed oczami ciemno, słabo gdzieś tam w środku. Trzęsły mi się ręce, nogi i chyba wszystko inne.

Wiem, jak się czułaś - ja to samo przeżywałąm przy załatwianiu chrztu. Jakby oni wszyscy święci byli.
napisał/a: palika 2006-09-20 17:35
Przy chrzcie przezylam dokladnie to samo
napisał/a: samsam 2006-09-20 18:34
Ja naszczęście nie mam złych doświadczeń, ale mam własne zdanie na temat kleru.
napisał/a: Marusia 2006-09-20 21:21
To przykre, bo większość księży jakich znam, to bardzo mili i uczynni ludzie, mam do nich wielki szacunek. Także z naszej licealnej klasy mamy dwóch kleryków - obaj są rewelacyjni :)
Więc myślę, że akurat załatwienie czegokolwiek z naszym proboszczem nie będzie najmniejszym problemem :)
napisał/a: Belay 2006-09-21 08:31
Wczoraj byłam w parafii w której mamy brać ślub. Tam jest zupełnie inaczej! Oprócz proboszcza jest tylko jeden wikary - obaj młodzi i bardzo sympatyczni. Co mnie zaskoczyło to ilość godzin nauk przedmałżeńskich - trzy spotkania po 45 minut - mogą się przeciągnąć do maksymalnie dwóch godzin, ale to się podobno rzadko zdarza. Prowadzi je miła, starsza Pani, która wczoraj udzieliła mi wielu cennych wskazówek

Dzisiaj idę do kościoła w którym byłam ochrzczona, muszę zdobyć metrykę chrztu z adnotacją o bierzmowaniu :)
napisał/a: ami1 2006-09-21 10:07
Belay napisal(a):Co mnie zaskoczyło to ilość godzin nauk przedmałżeńskich - trzy spotkania po 45 minut - mogą się przeciągnąć do maksymalnie dwóch godzin, ale to się podobno rzadko zdarza.

Ja też jestem zaskoczona. Ale to dobre rozwiązanie, lepiej udzielić jakiś przydatnych informacji niż powtarzać 100 razy to co już wiemy.
napisał/a: niunia20-84 2006-09-21 11:25
ja niestety nie mam jeszcze nic zalatwionego narazie spisana tylko lista gosci, i obraczki, ale w pazdzierniku jade do Polski poukladac wszystko zwiazane z e slubem- juz nie moge sie doczekac.reczte beda musieli zalatwiac rodzice
napisał/a: Tośka 2006-09-21 14:05
Dziewczyny popytajcie dobrze
u mnie wymagają:

1. Odbycie katechez dla narzyczonych - 12 spotkań po 3 h
lub weekendowo - cała sob i niedz za 1 zamachem

2. Nauki przedmałżeńskie - prowadzone przez osobe świecką na temat naturalnego planowania rodziny itp.
i to są faktycznie 3 spotkania.

To są 2 różne rzeczy czasem łączy sie je razem przy okazji tych katechez przychodzą wtedy osoby i tłumaczą ale z tego co wiem trzeba mieć odbębnione obie rzeczy.
napisał/a: iza19821 2006-09-21 16:53
niunia20-84, a skad jestes???

[ Dodano: 2006-09-21, 16:54 ]
ok juz wiem SZKOCJA.
napisał/a: Belay 2006-09-22 08:13
Tośka - po przeczytaniu wielu postów odnośnie nauk przedmałżeńskich, pytałam kilkakrotnie i księdze i Panią, która prowadzi nauki przedmałżeńskie odnośnie ilości spotkań - byłam na to wyjątkowo wyczulona, więc musiałam się dowiedzieć dokładnie. Zwłaszcza, że mój Narzeczony pływa i nie zawsze jest w domu :)

Mama zaproponowała przesunięcie terminu na 30 grudnia. Ze względu na to, iż 31 ciężko będzie znaleźć cokolwiek w rozsądnej cenie. Mój misterny plan uległ degradacji po rozmowach z mamą. Od słowa do słowa, uzbierało się 56 osób i naprawdę nie ma kogo skreślić. Tu zobowiązanie bo nas też kiedyś zaprosili na ślub, to rodzina, tamto też i ktoś się może obrazić. Obawiam się, że wyjdzie z tego niezłe weselicho...

Ma to też swoje plusy, Sylwestra możemy potraktować jako swoiste poprawiny ;) - chociaż myślałam, że Sylwester to super data na ślub... wszystko mi się w głowie pomieszało. Mam mętlik i chyba potrzebuję chwili wytchnienia...