Gdy emocje weselne już opadną i Para Młoda wróci do domu, to pytanie pojawi się prędzej czy później. O ile garnitur Pana Młodego w większości przypadków zmieści się w szafie, to z suknią ślubną może być problem. Z reguły jest ona schowana w obszernym pokrowcu i zajmuje dużo miejsca.
Bez względu na to czy zdecydujemy się na sprzedaż sukni czy przez wzgląd na sentyment będziemy chciały ją zachować, koniecznie musimy ją uprać. Należy to zrobić jak najszybciej po ślubie, aby ewentualne zabrudzenia nie wgryzły się w tkaninę.
Jeśli nie przydarzą Wam się na przyjęciu niemiłe niespodzianki w postaci wylanych na suknię soków, zup czy sosów zabrudzenia zapewne będą widoczne jedynie na dole sukni i najgorzej będzie to wyglądało przy długich kreacjach.
Jeśli same boimy się prania sukni w obawie przed jej zniszczeniem lub nie jesteśmy pewne jak ją uprać, dobrym posunięciem będzie oddanie jej do pralni chemicznej. Koszt czyszczenia waha się najczęściej od 100 zł do 250 zł.
Moja krawcowa sama wyszła z pomysłem, abym w domu uprała swoją suknię. Podczas ostatniej przymiarki powiedziała jak to zrobić, aby sukni nic się nie stało. Poradziła, aby zarówno gorset, który był wysadzony kryształkami, jak i tiulowy, obszerny dół delikatnie wygnieść w wannie pełnej wody z dodatkiem delikatnego płynu do prania. Później trzeba ją wypłukać, a następnie rozwiesić i co jakiś czas energicznymi ruchami, „roztrzepywać” tiul ku dołowi.
Czy oddamy ją w ręce profesjonalistów, czy same się zabawimy w eksperta od prania - cel jest jeden - najważniejsze, żeby sukni nie zniszczyć. W końcu to głównie dzięki niej, na tą jedną noc, każda z nas stanie się królewną.
Pozdrawiam Was ciepło - Ula