Niema każda osoba bez względu na płeć idąc na wesele zabiera ze sobą (jeśli nie na stopach to w reklamówce lub torebce) wygodne buty.
Ja nigdy nie przebierałam obuwia na żadnym weselu, na których miałam zaszczyt być gościem. Osobiście bawi mnie to, jak panie, które na ślubie i początku wesela są w nowych, często wystawnych obcasikach, a po kilku godzinach te same kobiety zakładają płaskie sandały lub nawet japonki. Nie mam nic do takiego zjawiska, ale przy eleganckich kreacjach nieodpowiednie buty (nie ważne jak bardzo wygodne) prezentują się w większości przypadków niekorzystnie, a szkoda, bo przecież każda kobieta chce wyglądać jak najlepiej przygotowując się do uroczystości.
Buty Nowożeńców - dla Panów dobry zakup - jeśli Pan Młody dobierze buty stylem w miarę uniwersalne będzie mógł je użytkować przez wiele, wiele lat. Zasada ta w żaden sposób nie dotyczy Panny Młodej. Jej buty to najgłupszy zakup jakiego musi dokonać. Nie dość, że są białe przez co ich praktyczność jest niemal bliska zeru to jeszcze jako konieczny wydatek w budżecie Państwa Młodych zyskują na cenie.
Nie będę ukrywać, że dla mnie był to najcięższy dodatek do kupienia. Nie tylko wiem o tym, że nie założę ich na żadną inną okazję niż swój ślub, wesele i sesja zdjęciowa, to jeszcze przez rozmiar stopy (36) miałam problem ze znalezieniem pantofelków. Odwiedziłam ponad 10 sklepów, a gdy już znalazłam buty pasujące na długość - nie patrzyłam czy są piękne. Wyszłam z założenia, że mając długą suknię i tak buty patrząc od strony stroju nie będę odgrywały pierwszoplanowej roli. Miałam rację, a w sytuacjach jeśli już było je widać to z daleka prezentowały się całkiem całkiem. Pomijam fakt, że buty mnie ścierały, ale dałam radę. W końcu jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Podobno.
Pozdrawiam Was ciepło - Ula