fot. Fotolia
Wyobraźmy sobie katastrofę: na ceremonię przychodzi były chłopak narzeczonej, który chce ją odzyskać, kobieta grająca na harfie zaczyna rodzić w czasie ślubu, fotograf zostaje przez przypadek pobity, ktoś niszczy welon. Na dodatek, pan młody w ataku paniki goli sobie pół głowy! Na szczęście to tylko sceny z „Jak poznałem waszą matkę”, popularnego serialu komediowego. Tylko że takie i inne rzeczy mogą się przecież przydarzyć się i w Polsce, na którymś z tysięcy odbywających się co roku ślubów. Dlatego dobrze jest wiedzieć, jak sobie z nimi radzić.
Na kłopoty - lista najważniejszych spraw
Pierwszą, najważniejszą zasadą, której powinni przestrzegać młodzi, jest posiadanie „listy rzeczy do zrobienia” i „rzeczy do sprawdzenia”. Warto by przez ostatnie dni przed ślubem mieli ją zawsze przy sobie, żeby – jeśli przypomną sobie o czymś - co jeszcze trzeba załatwić – móc to od razu zapisać. Rano warto wykonać kilka telefonów, nikt nie będzie miał im tego za złe, a narzeczeni upewnią się, czy kamerzysta pamięta o uroczystości, a druga połówka nie zapomniała o obrączkach.
Zapas czasu
– Byłam ostatnio na ślubie, na który nie dojechał fotograf – opowiada Agnieszka. – Okazało się, że czekał na parę młodą w innym Urzędzie Stanu Cywilnego, który miał bardzo podobny adres – kontynuuje.
Choć wydaje się to niemożliwe, takie rzeczy czasem się dzieją. Autobus wiezie gości nie tam, gdzie trzeba, kwiaty zajeżdżają do innej restauracji, fotograf myli adresy. – Muszę przewidywać niespodziewane sytuacje. Dlatego przy układaniu planu ustalam pewien zapas czasu – mówi Karina Komorowska-Kot, konsultantka ślubna. Opowiada, że kiedyś autobus z gośćmi weselnymi pojechał w nie to miejsce, co trzeba. – Dodatkowe pół godziny, które zaplanowałam, uratowało całe przyjęcie – tłumaczy.
Warto więc umawiać się z ludźmi odrobinę wcześniej. Lepiej, żeby wszyscy poczekali kwadrans dłużej, niż żeby przegapili uroczystość czy w ogóle się na niej nie pojawili.
Znajdź zastępstwo, poradź się gości
W przypadku opisanym przez Agnieszkę para młoda nie straciła głowy. Poprosili obecnych, żeby robili zdjęcia. Dużo zdjęć. W dzisiejszych czasach niemal każdy przecież ma całkiem niezły aparat w telefonie. Kilka osób przyniosło ze sobą cyfrówki, lepsze i gorsze. Zdjęcia, choć nieprofesjonalne, wyszły ślicznie.
W kryzysowej sytuacji warto więc wyjść do gości i wśród nich szukać rady. Wesele to potencjał minimum kilku, jeśli nie dziesiątek czy setek głów. Kiedy coś się stanie, zawali, wyleje, zaleje, całkiem możliwe, że ktoś coś poradzi lub pomoże.
Sprawdź usługodawców
– Większość z problemów, które mogą się wydarzyć w czasie ślubu, wynikają z tak zwanego „czynnika ludzkiego” – opowiada Karina Komorowska-Kot. Czyli to po prostu ludzie nawalają. Psują, spóźniają się… Prawda jest taka, że w czasie ślubu bardzo wiele rzeczy jest zależnych nie od pary młodej, a dziesiątek innych osób.
Dlatego warto wcześniej dowiedzieć się czegoś o usługodawcach, którzy z konieczności muszą towarzyszyć nam w pierwszych chwilach małżeństwa. Lepiej polegać na sprawdzonych przez innych rozwiązaniach i firmach – ryzyko niepowodzeń jest wtedy mniejsze. Kiedy coś naprawdę pójdzie nie tak, państwo młodzi będą wiedzieć, że zrobili wszystko, żeby temu zapobiec.
Zobacz także: Przedślubne ABC: o czym musicie wiedzieć przed ślubem?
Kłopoty poza kontrolą
Pewnym rzeczom da się zaradzić, innym nie. Ubrudzony fragment sukni ślubnej da się czymś zasłonić (często pięknie doczepiony kwiatek załatwi całą sprawę!), a przykładowego braku prądu nie da się przewidzieć, ani na niego przygotować. Można jednak próbować przekuć kłopot w sukces. Szybka interwencja u kelnerów powinna sprawić, że na stoły zostanie wniesionych więcej świec. W tym czasie ktoś z zespołu może pograć na gitarze. Jeśli nie ma takiej możliwości, może wtedy właśnie warto poświęcić czas na przemowy – podziękowanie gościom, mowy rodziców, rodzeństwa? To wszystko w blasku świec będzie miało naprawdę niepowtarzalny klimat.
Problematyczni goście
– Jedyną rzeczą, która naprawdę nie udała się na naszym ślubie, było to, że zabrakło tam mojego taty, mimo że go zaprosiłam – mówi Sandra. – Niestety, moi rodzice byli po rozwodzie. Mama, kiedy dowiedziała się, że tata przyjdzie, zapowiedziała, że w takim razie ona będzie musiała wyjść. W końcu tata zrezygnował – opowiada. – Minęło ponad dwadzieścia lat, a ja wciąż to pamiętam.
Takich sytuacji nie da się rozwiązać w ostatniej chwili. Tak samo nie da się zapobiec wszelkim kłótniom, a nawet bójkom. Duże ilości alkoholu na tradycyjnym weselu na pewno nie pomagają w tym. Państwo młodzi nie mogą w czasie całego wieczoru „pilnować” wszystkich na sali. Jednak często autorytet panny młodej i jej przysłowiowe „tupnięcie nóżką” może naprawdę zdziałać cuda. Jeśli nie – cóż, czas przejść do naszej ostatniej rady.
Wrzuć na luz
Trzeba zdawać sobie sprawę, że mało prawdopodobne jest, aby ktokolwiek przewidział wszystkie potencjalne problemy. Właśnie dlatego naprawdę uniwersalna rada brzmi: zamiast przesadnie przejmować się i martwić, lepiej spróbować zapanować nad stresem i mieć dobre nastawienie.
Lilly, bohaterka serialu wspomnianego wcześniej, powtarzała sobie, że to jest jej dzień i żadne bzdury nie mogą go zniszczyć. W momencie, kiedy wszystko już naprawdę ją przerosło, urządziła wraz z narzeczonym coś na kształt przedślubu, małego, skromnego, z gitarą akustyczną, dokładnie takiego, jak para planowała wcześniej. W momencie pójścia do „właściwego” ołtarza, żadne niepowodzenie nie mogło już wyprowadzić ich z równowagi, bo wiedzieli, że są już małżeństwem.
Opanowanie i przemyślenie problemów jest też najlepszą drogą do znalezienia najlepszego, skutecznego rozwiązania. Nawet katastrofę – wygoloną przez bohatera serialu głowę, dało się czymś przysłonić. Wystarczył czarny kapelusz.
Polecamy: Stolik ze słodkościami na wesele - turkusowe inspiracje
Autor: Perfect Moments