- Janie! Wytrzyj kurze!
- A gdzie ta kura panie hrabio?
- Hrabia i Hrabina płyną łódka po jeziorze. Hrabina spostrzega kochająca się parę łabędzi i z rozmarzeniem zwraca się do Hrabiego: - Też bym tak chciała
Na to hrabia, nie przestając wiosłować:
- Eee, nie chce mi się dupy moczyć.
- Hrabia, przeglądając kobiecy żurnal mówi do żony:
- Urszulo, tu piszą, że kobiety w czasie uniesień seksualnych krzyczą. U ciebie tego nie zauważyłem.
- Krzyczałam, krzyczałam, tylko ciebie przy tym nie było!
- Hrabia pyta Jana:
- Janie czy nasz telewizor ma metalowe drzwiczki?
- Nie panie hrabio!
- Cholera! Przez cały wieczór patrzyłem w kominek!
- Hrabia i Hrabina spędzają noc poślubną. Nad ranem zniesmaczony Hrabia zacina się w palec i skrapia prześcieradło krwią mówiąc:
- Niech, chociaż pozory będą
Hrabina równie zniesmaczona smarka w prześcieradło odpowiadając:
- Masz rację, Hrabio.
- Hrabia kąpie się w morzu. W pewnym momencie zaatakował go rekin. Krzyczy, więc do wiernego sługi: - Janie, podaj nóż!
A Jan z oburzeniem: - Panie Hrabio, ryby nożem się nie je.
- Hrabia po dłuższym pobycie za granica wraca do swoich posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan.
- No i cóż tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności, Janie?
- Nic nowego. No może tylko to, że Azorek zdechł.
- Azorek? Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
- Ano nażarł się końskiej padliny, to i zdechł.
- A skąd we dworze końska padlina?
- Konie się poparzyły, to zdechły.
- Jak to konie się poparzyły? Od czego?
- Od ognia, Panie, jak się stajnia paliła.
- A kto podpalił stajnie?
- Nikt, od płonącego dworu się zajęła.
- Na miłość boską, to i dwór spłonął? Jakim cudem?
- Ano świeczka przy trumnie teścia Pana hrabiego się przewróciła i firany się zajęły.
- Ale czemu mój teść umarł?
- Bo Pani uciekła z tym oficerem, co się z nim od trzech lat spotykała.
- Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego
- Właśnie mówiłem, że nie zdarzyło się nic nowego.
- Już zmieniam prześcieradło...
- Baldachim!
- Nie panie hrabio, tramwaje jeżdżą po szynach, na ziemi.
- No to, dlaczego tutaj napisali, że tramwaj zabił kominiarza?
- Hrabio, może teraz ja spróbuję?
- Dobrze Janie.
Jan strzelił i jeleń padł.
- Janie! Jak to zrobiłeś?
- Trzeba celować w środek stada Hrabio.
- Janie, proszę podaj mi prezerwatywę!
Jan przynosi prezerwatywę na złotej tacy i podaje hrabiemu. A Ten:
- Nie tą, tylko tamtą z herbem!
- Nie panie...
- Znowu, więc wycisnąłem kanarka do herbaty.
- Sarna, którą upolowałem była wielka i ciężka, wokół nikogo nie było, więc musiałem sam sobie z nią poradzić. Zarzuciłem jedną nogę sarny na lewe ramię, drugą na prawe...
W tym momencie hrabia został zawołany przez Jana do pilnego telefonu. Po chwili wraca i pyta:
- Na czym to ja skończyłem?
- Jedna noga na prawe ramię, druga noga na lewe ramię - podpowiadają przyjaciele.
- A, już wiem - przypomina sobie hrabia - ach te Rosjanki, cóż to były za kobiety!
- Tak Panie?
- Kto wysiusiał na śniegu: Wesołego Alleluja Panu Hrabiemu?
- Ja Panie.
- Przecież nie umiesz pisać!
- Ale Pani Hrabina mnie prowadziła...
- Tak?
- Czy u mnie w samochodzie drzwi otwierają się do góry?
- Nie Panie.
- A więc znów przywieźli mnie w bagażniku.
- Słucham Pana.
- Czy możesz przysunąć tu fortepian?
- Tak Panie. Bedzie Pan grał?
- Nie, ale zostawiłem tam cygaro.
- Panie hrabio, nie wolno! Pani hrabina przyjmuje kochanka.
Na to hrabia porwał szablę ze ściany i wbiegł do sypialni. Słychać okrzyk. Po chwili hrabia wychyla się i mówi: Janie, dla pana wacik, a dla pani korkociąg.
- Jeden.
- W takim razie znowu załatwiłem się pod zegarem.
- Janie!
- Ja też nie!
- Jaśnie Pan będzie polował?
- Nie. Zmieniam służbę.
- Janie, idź podlej kwiaty w ogrodzie.
- Ale przecież pada deszcz.
- To weź parasol.
- Biedny człowieku, masz tu pół funta. Mój Boże, to musi być straszne być bezdomnym nędzarzem! Ale chyba jeszcze gorzej być ślepcem!
- Ma pani rację. Kiedy byłem ślepcem, ludzie zawsze rzucali mi fałszywe monety.
- Janie zatrzymaj samochód, chce mi się sikać.
Jan zatrzymał.
- Janie otwórz drzwi i wyprowadź mnie pod drzewo.
Jan otworzył drzwi i wyprowadził Hrabiego.
- Janie otwórz rozporek i wyciągnij go.
- Janie, leje?
- Nie.
- Janie schowaj go i zamknij rozporek.
- Janie schowałeś go?
- Tak.
- Szkoda, bo leje.
- Janie, co robi hrabia?
- Leży i nie oddycha.
- No tak, zawsze był leniwy.
Wyprzedza ich bryczka zaprzężona w 4 konie.
- Janie dorzuć węgla. Spójrzmy śmierci w oczy
- Hrabino azaliż mogę wejść?
Hrabina na to:
- A wejdź, a zaliż!
- Janie, masz tu klucz do pasa cnoty hrabin i pilnuj klucza oraz hrabiny.
Hrabia pojechał. Po dziesięciu minutach dogania go Jan: - Hrabio, ale to nie jest ten klucz.
- W prawo, panie hrabio.
- A więc znowu zjechałem na dół zsypem.
Zobacz też : Dowcipy o Hrabim - część 2