Zostawianie dzieci samych w domu

napisał/a: ~Paulinka 2011-11-20 22:06
Lolalny Lemur pisze:
> W dniu 2011-11-20 11:38, Nixe pisze:
>
>>> Bo to się nie zdarza często, żeby dziecko musiało ratować rodzica.
>>
>> Ale zdarza się na tyle dużo innych niebezpiecznych sytuacji, że
>> wychowując dzieci i obserwując ich reakcje łatwo można wyciągnąć
>> wnioski, że bohaterskie akcje małych dzieciaków to wyjątki od reguły.
>
> A w przypadku dorosłych są normą i chlebem powszednim? Może po prostu
> ogólnie rzadko się zdarza że się niebezpieczne rzeczy dzieją?

Raczej sporo szczęścia mają rodzice, którzy stosują takie mało
zachowawcze sposoby wychowania.

>> To normalne, że dziecko w sytuacjach niecodziennych wzywa - najczęściej
>> rodzica - na pomoc. Ale te sytuacje mogą być różne i nie w każdej z nich
>> dziecko jest w stanie zapanować nad emocjami. W skrajnych przypadkach po
>> prostu będzie tylko płakać albo histerycznie krzyczeć. To zresztą też
>> jest wezwanie na pomoc.
>
> Dzieci unikają skrajnych sytuacji.

A toś wymyśliła :)
Zapraszam do obejrzenia mojego Maćka.

>> Z kolei koleżanka z pracy ściągała z pawlacza karton, zachwiała się na
>> krześle, runęła i uderzyła głową o kant komody. Rozwaliła sobie pół
>> twarzy, straciła przytomność, jej 5-letnia córka widząc matkę całą we
>> krwi zemdlała, a 3-letni syn wpadł w stupor. Całe szczęście w domu był
>> też mąż, bo w przeciwnym razie średnio by się to skończyło.
>
> Zasadniczo znam matki które mdleją widząc swoje dzieci z soplem wbitym w
> czoło, zamiast je ratować.

Tym bardziej trudno się dziwić takiej reakcji u dziecka.

>>> Natomiast nikt jakoś nie pisze o bohaterskich dzieciach, które lecą do
>>> rodziców kolegi z tekstem "proszę pani a Marek złamał nogę i kość mu
>>> wystaje!". To się zdarza codziennie.
>>
>> Ale masz jakieś dane statystyczne?
>
> Pół mojego podwórka i całe mojego męża. Tak, blokowisko.

Tutaj nawet nie chodzi o to, że można było czemuś zapobiec,
bo czasem naprawde nie można, ale o szybką reakcję. Taką zapewni dorosły.


--

Paulinka
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-20 22:10
Lolalny Lemur pisze:

>> Skoro to rzekomo dorośli wpadają w panikę, to dlaczego dzieci szukają
>> pomocy u dorosłych?
>
> Bo im ufają i uważają za mądrzejszych od siebie. Dorośli robią w końcu
> to samo - dzwonią po tego kto pomoże.

No nie bardzo. Dzieci nie przechodzą kursu pierwszej pomocy, nie opatrzą
rany,
nie zatamują krwotoku, nie zrobią mnóstwa innych rzeczy, które ratują
życie w pierwszych minutach.
Tak wiem nie każdy rodzic to urodzony ratownik medyczny, ale większość
przerabiała w szkole pierwszą pomoc i coś na ten temat jednak wie.

--

Paulinka
napisał/a: ~Maseł 2011-11-20 22:31
W dniu 2011-11-20 11:45, Nixe pisze:
> W dniu 2011-11-19 21:42, Lolalny Lemur pisze:
>
>> No więc stał. W małych miastach też często ma to miejsce. Tam po prostu
>> ludzi nie stać na opiekunki a pracować muszą.
>
> I dlatego zostawiają 4-6 letnie dzieci same w domach?
> Dla przypomnienia - podwątek dotyczy tezy postawionej przez Maseła
> jakoby 4-6-letnie dziecko było w stanie bez problemu dać sobie radę w
> sytuacjach zagrożenia.

hola, hola

Mowimy od od woch sprawch:
1) w sytuacji zagrozenia - da (a przynajmniej powinien)
2) i tak nie zostawilbym regularnie dzien w dzien po godzinie w domu (po
obejrzeniu Dextera na CN to dziecku moga rozne pomysly na unicestwienie
siostry przyjsc do glowy) a w siedzenie przez godzine przy mini-mini nie
wierze (tak samo jak i w odrabianie lekcji)

Pozdro

Maseł
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-20 22:40
Maseł pisze:
> W dniu 2011-11-20 11:45, Nixe pisze:
>> W dniu 2011-11-19 21:42, Lolalny Lemur pisze:
>>
>>> No więc stał. W małych miastach też często ma to miejsce. Tam po prostu
>>> ludzi nie stać na opiekunki a pracować muszą.
>> I dlatego zostawiają 4-6 letnie dzieci same w domach?
>> Dla przypomnienia - podwątek dotyczy tezy postawionej przez Maseła
>> jakoby 4-6-letnie dziecko było w stanie bez problemu dać sobie radę w
>> sytuacjach zagrożenia.
>
> hola, hola

To teraz ekstremalne przypadki z mojego podwórka :

> Mowimy od od woch sprawch:
> 1) w sytuacji zagrozenia - da (a przynajmniej powinien)

1) Trójka dzieci nie żyje. Nieszczelna instalacja gazowa (piecyk w
łazience). Żadne nie miało nawet pojęcia o zagrażającym życiu zapachu
ulatniającego się gazu.

2) Mojego Michała pogryzł pies. Nigdy w życiu bym się nie spodziewała,
że tak może się stać - na szczęście byłam w domu.


--

Paulinka
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-20 22:46
Miro pisze:
> Hej
> Mamy 3 dzieci (10, 7, 4) - czasami zostawiamy je na godzinę (nie dłużej)
> same w domu. Orientujecie się może czy gdyby życzliwa sąsiadka wezwała
> policję moglibysmy mieć przez to problemy? Jak to wygląda po względem
> prawnym.
>
> Inna kwestia: czy10 letnia córka może odebrać swoją 4 letnią siostrę z
> przedszkola? Pomijam samo przedszkole - chodzi głównie przepisy kodeksu
> rodzinnego (droga z przedszkola do domu to ok 100m chodnikiem)
>
> Skąinąd wiem że dziecko do lat 7 może poruszać się po drodze tylko pod
> opieką osoby która ukończyła conajmniej 10 lat.
>
> Pytam bo zmieniają się nam godziny pracy i nie będziemy mogli sami odbierać
> najmlodszej z przedszkola - więc albo starsza odbierze młodszą i zostaną
> sami w 3 przez godzinę albo opiekunka.

Nikt Ci dziecka nie wyda 10-letniemu opiekunowi. Ja bym bardziej w tej
sytuacji celowała w dogadanie się z którąś z pań z tzw. obsługi. Dorobi
sobie parę złotych i posiedzi z dzieciakiem godzinę w Waszym domu.


--

Paulinka
napisał/a: ~Iwon\\(K\\)a" 2011-11-20 22:48
"Lolalny Lemur" wrote in message
> W dniu 2011-11-20 11:39, Nixe pisze:
>> W dniu 2011-11-19 12:15, Lolalny Lemur pisze:
>>
>>> Raczej lecący do kogoś dorosłego i relacjonujący.
>>
>> Co innego polecieć z płaczem do mamy do kuchni czy nawet do niej
>> zadzwonić, a co innego zadzwonić na 112 i zrelacjonować, że w mieszkaniu
>> wybuchł pożar.
>> Z całym szacunkiem, ale w wieku 4 lat to nie jest_norma_.
>
> Zwłaszcza, jeśli rodzic wcześniej nie nauczy co trzeba zrobić w takim
> wypadku.

ta byla nienauczona. No i jeszcze braklo jej roku do bycia lepsza odmiana
doroslego..

http://www.msnbc.msn.com/id/45160396/ns/world_news-asia_pacific/t/girl-eats-leftovers-days-after-mom-dies/

i.
napisał/a: ~Iwon\\(K\\)a" 2011-11-20 22:56
"Lolalny Lemur" wrote in message
> W dniu 2011-11-20 11:47, Nixe pisze:
>> W dniu 2011-11-20 02:58, Lolalny Lemur pisze:
>>
>>> No widzisz, a ja wizytuję kilka razy w roku i wiem co innego.
>>
>> I naprawdę zostawia się tam 4-6 letnie dzieci same na cały dzień?
>
> Na cały calutki to może nie. Bo jednak ktoś tam się pojawia, ktoś wróci,
> ugotuje obiad czy coś.

a jeszcze niedawno pisalas....

"No więc właśnie jedzie się na pole i nie ma. Jedzie się o świcie, wraca
o zmroku. Zwłaszcza jak żniwa."


i.
napisał/a: ~Nixe 2011-11-20 22:56
W dniu 2011-11-20 22:10, Paulinka pisze:

> No nie bardzo. Dzieci nie przechodzą kursu pierwszej pomocy, nie opatrzą
> rany,
> nie zatamują krwotoku, nie zrobią mnóstwa innych rzeczy, które ratują
> życie w pierwszych minutach.
> Tak wiem nie każdy rodzic to urodzony ratownik medyczny, ale większość
> przerabiała w szkole pierwszą pomoc i coś na ten temat jednak wie.

Albo taka drobnostka. Dziecko, któremu wbija się do głowy, że jeśli np.
wybuchnie pożar ma zadzwonić na 112, będzie usilnie szukało telefonu
albo tak długo wybierało numer aż się dodzwoni (swoją droga powodzenia -
czasem czeka się i kilka minut). Nie zawsze dojdzie do wniosku, że być
może sensowniej w takiej chwili byłoby uciec z mieszkania.

N.
napisał/a: ~Nixe 2011-11-20 22:57
W dniu 2011-11-20 21:57, Lolalny Lemur pisze:

> A w przypadku dorosłych są normą i chlebem powszednim?

Oczywiście, że nie, ale_prawdopodobieństwo_poradzenia sobie w sytuacji
zagrożenia jest dużo większe w przypadku osoby dorosłej i doświadczonej,
aniżeli w przypadku małego dziecka.

>> To normalne, że dziecko w sytuacjach niecodziennych wzywa - najczęściej
>> rodzica - na pomoc. Ale te sytuacje mogą być różne i nie w każdej z nich
>> dziecko jest w stanie zapanować nad emocjami. W skrajnych przypadkach po
>> prostu będzie tylko płakać albo histerycznie krzyczeć. To zresztą też
>> jest wezwanie na pomoc.

> Dzieci unikają skrajnych sytuacji.

Co to znaczy, że dzieci unikają skrajnych sytuacji?
Taka sytuacja może mieć miejsce niezależnie od ich chęci czy zamiarów.
Pożar, wybuch gazu, tragiczny upadek podczas zabawy i tak dalej.

> Podejrzewam, że podszedłby do tematu spokojniej - to lego to była jego
> osobista porażka.

Możliwe, ale nie chciałam tego sprawdzać. Teraz jest znacznie starszy, a
mimo to minimalizuję wszelkie ryzyko. Bardzo często rozmawiamy na
tematy, co by zrobił "gdyby", omawiamy różne przypadki, ale dopóki jest
dzieciakiem, nigdy nie będę miała pewności, że postąpi właściwie w praktyce.

>>> Natomiast nikt jakoś nie pisze o bohaterskich dzieciach, które lecą do
>>> rodziców kolegi z tekstem "proszę pani a Marek złamał nogę i kość mu
>>> wystaje!". To się zdarza codziennie.
>>
>> Ale masz jakieś dane statystyczne?
>
> Pół mojego podwórka i całe mojego męża. Tak, blokowisko.

I naprawdę codziennie zdarzały się takie tragedie?
Ja również wychowywałam się w blokowisku, zdarzały się nieszczęścia, ale
nie w takich ilościach.

N.
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-20 22:59
Nixe pisze:
> W dniu 2011-11-20 22:10, Paulinka pisze:
>
>> No nie bardzo. Dzieci nie przechodzą kursu pierwszej pomocy, nie opatrzą
>> rany,
>> nie zatamują krwotoku, nie zrobią mnóstwa innych rzeczy, które ratują
>> życie w pierwszych minutach.
>> Tak wiem nie każdy rodzic to urodzony ratownik medyczny, ale większość
>> przerabiała w szkole pierwszą pomoc i coś na ten temat jednak wie.
>
> Albo taka drobnostka. Dziecko, któremu wbija się do głowy, że jeśli np.
> wybuchnie pożar ma zadzwonić na 112, będzie usilnie szukało telefonu
> albo tak długo wybierało numer aż się dodzwoni (swoją droga powodzenia -
> czasem czeka się i kilka minut). Nie zawsze dojdzie do wniosku, że być
> może sensowniej w takiej chwili byłoby uciec z mieszkania.

O tym też myślałam, ale uznałam, że jak to napiszę, to jestem
niedzisiejsza, w końcu komórkę ma się przyklejoną do ręki.


--

Paulinka
napisał/a: ~Nixe 2011-11-20 23:00
W dniu 2011-11-20 22:03, Lolalny Lemur pisze:

> Zwłaszcza, jeśli rodzic wcześniej nie nauczy co trzeba zrobić w takim
> wypadku.

Już pisałam, że nauka teorii nie zawsze sprawdza się w praktyce.
Zwłaszcza, że nie chodzi tu o naukę wiązania sznurowadeł tylko
zachowanie w sytuacjach nietypowych i skrajnych. Uczyć zawsze warto, bo
sytuacje zdarzają się niezależnie od naszych chęci czy zamiarów.
Jednak zostawianie dzieciaka z premedytacją licząc na to, że 4-6 latek
pojmie z tej nauki tyle, że spokojnie ją wykorzysta w przypadku, gdy np.
wybuchnie pożar, to wyjątkowa naiwność.

>>> Dzieci intuicyjnie szukają pomocy kiedy nie wiedzą co robić.

>> Albo płaczą/krzyczą w oczekiwaniu aż ta pomoc nadejdzie.

> Raczej chowają się.

Też. Chodziło mi o to, że niekoniecznie szukają pomocy w sposób racjonalny.

> Już lecę po statystyki. Ty masz jakieś dla poparcia swoich tez?

Napisałam wcześniej - moje własne i cudze doświadczenia a przed
wszystkim znajomość dziecięcych zachowań i reakcji w różnych sytuacjach.
Żeby nie było - opisanych i omówionych w odpowiedniej literaturze.
Naprawdę nigdzie i nigdy nie spotkałam się z tezą, jakoby małe dzieci
były na tyle odpowiedzialne i racjonalnie myślące w sytuacjach
zagrożenia, by bez większego zastanowienia można je było zostawiać bez
opieki osób dorosłych.

>> Bo ja na podstawie własnych doświadczeń i doświadczeń bliskich mi osób
>> oraz generalnie znajomości dziecięcej psychiki uważam, że nie ma żadnych
>> podstaw do tego, by sądzić, że małe dzieci działają bardziej racjonalnie
>> niż dorośli.

> A ja na dokładnie tych samych podstawach uważam wręcz przeciwnie.

Pewnie więc masz inne niż moje doświadczenia.
Ale już raczej psychologia rozwojowa dzieci nie wspomina o tak dużej
dojrzałości u _wszystkich_4-6 latków.

>> Gdyby tak było, to po jakie licho organizować im opiekę,
>> jeśli same doskonale sobie poradzą.

> No właśnie. Dla naszego świętego, histerycznego spokoju.

Aha.
Bo ja byłam przekonana, że po to, żeby wyeliminować/zmniejszyć ryzyko
nieszczęścia.

> Nie, mam wrażenie, ze to zupełnie logiczne. Dorosły ogarnia sytuację
> wraz ze wszystkimi możliwymi wariantami i rozwiązaniami sytuacji, przy
> czym na początku obrazuje sobie tę najgorszą. Dziecko ma mniej
> doświadczenia w związku z tym nie jest w stanie wyobrazić sobie tego
> wszystkiego co wpędza dorosłego w panikę.

Tworzysz wyjątkowe teorie :)
Właśnie dlatego, że dziecko ma mniejsze doświadczenie i mniejszą wiedzę
na dany temat, szybciej się wystraszy czy wręcz wpadnie w histerię i
panikę w sytuacji zagrożenia. Nie od dziś wiadomo, że najbardziej boimy
się tego, czego nie znamy lub co nas zaskakuje. Dorośli mają większą
wiedzę, dysponują całym bagażem doświadczeń, łatwiej im więc w
sytuacjach wyjątkowych móc wybrać najbardziej właściwe rozwiązanie.
Oczywiście, że może się zdarzyć przypadek wręcz odwrotny, gdy to małe
dziecko wykaże się większą trzeźwością umysłu, niż jego rodzic, ale to
są wyjątki.

> Nie oznacza to że dzieci nigdy
> nie wpadają. Ale z moich obserwacji - rzadziej.

A w ilu takich sytuacjach zagrożenia się znalazłaś wraz z dziećmi 4-6
letnimi, by stwierdzić jednoznacznie, że większość dzieci w tym wieku
spokojnie da sobie radę?

N.
napisał/a: ~Iwon\\(K\\)a" 2011-11-20 23:02
"Maseł" wrote in message
> W dniu 2011-11-18 22:05, Nixe pisze:
>> W dniu 2011-11-18 19:16, Maseł pisze:
>>
>>> IMHO: 4-6 latka, ktora w dzisiejszych czasach nie potrafi wezwac pomocy
>>> jest juz funkcjonalnie uposledzona. Telefon i wybranie numer do rodzica
>>> oraz 112 to sa rzeczy, ktore nalezy pokazywac juzod najmlodszych lat.
>>
>> 4-latek wybierający numer 112 i relacjonujący, co się stało?
>
> Tak, jest to w "programie" przedszkola. tak gdzies w okolicach 4-5 lat.
>
> W zasadzie powinno wystarczyc, ze wybierze 112, i sie rozryczy do
> sluchawki. Jak jeszcze cos wyduka, jest spora szansa na to, ze
> przyjmujacy zgloszenie potraktuje je powaznie.

oczekiwanie po 4-5 latku, ze po takim kursie w przedszkolu, zareaguje
przytomnie i twierdzic, ze musi cos znim byc nie tak, jesli by tego nie
zrobil swiadczy tylko o Twoim infatylizmie do tej sytuacji. Przydalby Ci sie
jakis kurs, bo widze ze cos Cie ominelo. Nawet nie jestem pewna w jakim
wieku powinno sie go miec, skoro nie przychodzi to z wiekiem i
doswiadczeniem zyciowym.

>> To, że małe dziecko potrafi wybrać dany numer nie znaczy, że nie wpadnie
>> w panikę i zachowa trzeźwość umysłu w takich momentach.
>
> Jeszcze raz powtarzam - nie musi byc trzezwe (umyslowo), wystarczy, ze
> poszuka kogos doroslego.

bo jesli nie poszuka, znaczy ze to nie wina doroslych ze byl sam z ta
sytuacja, tylko jego niegramotnosci.

i.