Zostawianie dzieci samych w domu

napisał/a: ~Nixe 2011-11-20 11:39
W dniu 2011-11-19 12:15, Lolalny Lemur pisze:

> Raczej lecący do kogoś dorosłego i relacjonujący.

Co innego polecieć z płaczem do mamy do kuchni czy nawet do niej
zadzwonić, a co innego zadzwonić na 112 i zrelacjonować, że w mieszkaniu
wybuchł pożar.
Z całym szacunkiem, ale w wieku 4 lat to nie jest_norma_.

> Dzieci intuicyjnie szukają pomocy kiedy nie wiedzą co robić.

Albo płaczą/krzyczą w oczekiwaniu aż ta pomoc nadejdzie.

> Wręcz przeciwnie - dzieci w takich wypadkach często zachowują się
> bardziej racjonalnie niż dorośli. Nie panikują, tylko działają.

Ale to jakieś dane z badań itp. czy Twoje prywatne zdanie?
Bo ja na podstawie własnych doświadczeń i doświadczeń bliskich mi osób
oraz generalnie znajomości dziecięcej psychiki uważam, że nie ma żadnych
podstaw do tego, by sądzić, że małe dzieci działają bardziej racjonalnie
niż dorośli. Gdyby tak było, to po jakie licho organizować im opiekę,
jeśli same doskonale sobie poradzą.

>> To, że małe dziecko potrafi wybrać dany numer nie znaczy, że nie wpadnie
>> w panikę i zachowa trzeźwość umysłu w takich momentach.

> Znaczy. Wpadanie w panikę jest domeną dorosłych. Dzieci starają się coś
> zrobić - zadzwonić albo pójść po kogoś dorosłego.

Nie masz wrażenia, że to trochę paradoksalne?
Skoro to rzekomo dorośli wpadają w panikę, to dlaczego dzieci szukają
pomocy u dorosłych?

N.

napisał/a: ~Nixe 2011-11-20 11:45
W dniu 2011-11-19 21:42, Lolalny Lemur pisze:

> No więc stał. W małych miastach też często ma to miejsce. Tam po prostu
> ludzi nie stać na opiekunki a pracować muszą.

I dlatego zostawiają 4-6 letnie dzieci same w domach?
Dla przypomnienia - podwątek dotyczy tezy postawionej przez Maseła
jakoby 4-6-letnie dziecko było w stanie bez problemu dać sobie radę w
sytuacjach zagrożenia.

N.
napisał/a: ~Nixe 2011-11-20 11:47
W dniu 2011-11-20 02:58, Lolalny Lemur pisze:

> No widzisz, a ja wizytuję kilka razy w roku i wiem co innego.

I naprawdę zostawia się tam 4-6 letnie dzieci same na cały dzień?

N.

napisał/a: ~Nixe 2011-11-20 11:53
W dniu 2011-11-20 10:59, w_e pisze:

> Zdarzała się trzecia wieś w całkiem innym rejonie Polski. Zawsze
> zostawaliśmy sami w domu. U cioci, ja i moje dwie kuzynki, potem jeszcze
> przybył nam mały kuzyn do pilnowania.

Kiedyś to w ogóle było tak, że się zostawiało 4-latka, a pod jego opieką
2-latka i niemowlaka w wózku. Na piecu gotowy obiad, w szafce butelka z
mlekiem.
Nie wymyślam - mój ojciec był takim właśnie 4-latkiem, gdy babcia
musiała do dziadka do szpitala do miasta pojechać albo też była robota w
polu.

Tylko czy takich argumentów można użyć w dzisiejszych czasach? Ja
jeszcze jako 15-letnia siksa popukałam się w głowę, gdy mi to babcia
opowiadała. Że jak można być tak nieodpowiedzialnym. Niestety, wszyscy
tak robili, czasy były inne i ludzie musieli sobie radzić.

N.
napisał/a: ~Iwon\\(K\\)a" 2011-11-20 14:45
"w_e" wrote in message
> Dnia Sat, 19 Nov 2011 15:19:26 -0600, Iwon(K)a napisał(a):
>
>> Ale sie zabiera. Na wsi mam calkiem spora dalsza rodzine, od pokolen. I
>> tam
>> wiele wakacji spedzalam. Nigdy nie bylo samego dzieciaka w domu, zawsze
>> ktos
>> patrzyl. Sasiad, babcia, podrosniete starsze dzieci (nastolatki)
>> wytypowane
>> na opieke, albo dzieciaki zabieralo sie w pole jesli to wieksze prace
>> byly.
>
> Więc wygląda na to, że zależy od ludzi. MOje doświadczenia są całkiem
> odmienne. Każde wakacje spędzałam na wsi, ba na dwóch wsiach, bo się
> przemieszczałam (samodzielnie pieszo kilka kilometrów) od babci do cioci.
> Zdarzała się trzecia wieś w całkiem innym rejonie Polski. Zawsze
> zostawaliśmy sami w domu. U cioci, ja i moje dwie kuzynki, potem jeszcze
> przybył nam mały kuzyn do pilnowania.

czyli byl ktos wytypowany do pilnowania ze starszych dzieci??

i.
napisał/a: ~w_e 2011-11-20 15:59
Dnia Sun, 20 Nov 2011 07:45:41 -0600, Iwon(K)a napisał(a):

> czyli byl ktos wytypowany do pilnowania ze starszych dzieci??

Co rozumiesz pod pojęciem "starszych"?
Siedmiolatek jest starszy? W tym wieku zaczynałam zostawać sama, kuzynki
były młodsze o 3 i 4 lata. Dom był na początku wsi, a do sąsiadów niezły
kawałek.
He, he w południe należało się jeszcze udać do sklepu po chleb. Ale to już
historia w ramach anegdot. Pod sklepem człowieka kobiety zawsze wypyta ly
"a ty od kogo", potem były teksty na temat podobieństwa rodzinnego itp.
Natomiast pan sprzedawca gdy przyszła kolej na zakup chleba sam według
własnego widzimisię dzielił ile chlebów się należy danej rodzinie. "Ile?
Tyle wam nie potrzeba, bo przyjechały do was tylko 3 osoby" ;). Na
szczęście babcia często piekła chleb. Za to trzeba było chodzić po cukier z
kartkami wielkości znaczków pocztowych.
Fajnie było :)
--
w_e
napisał/a: ~Iwon\\(K\\)a" 2011-11-20 16:21
"w_e" wrote in message
> Dnia Sun, 20 Nov 2011 07:45:41 -0600, Iwon(K)a napisał(a):
>
>> czyli byl ktos wytypowany do pilnowania ze starszych dzieci??
>
> Co rozumiesz pod pojęciem "starszych"?

to co napisalam wczesniej. Nastolatki.

> Siedmiolatek jest starszy? W tym wieku zaczynałam zostawać sama, kuzynki
> były młodsze o 3 i 4 lata. Dom był na początku wsi, a do sąsiadów niezły
> kawałek.

czyli 7 latek pilnowal 3 latka. Dla mnie to chore, i widze ze bylam jednak
wychowana w innych realiach.

> He, he w południe należało się jeszcze udać do sklepu po chleb. Ale to już
> historia w ramach anegdot. Pod sklepem człowieka kobiety zawsze wypyta ly
> "a ty od kogo", potem były teksty na temat podobieństwa rodzinnego itp.
> Natomiast pan sprzedawca gdy przyszła kolej na zakup chleba sam według
> własnego widzimisię dzielił ile chlebów się należy danej rodzinie. "Ile?
> Tyle wam nie potrzeba, bo przyjechały do was tylko 3 osoby" ;). Na
> szczęście babcia często piekła chleb. Za to trzeba było chodzić po cukier
> z
> kartkami wielkości znaczków pocztowych.
> Fajnie było :)


fajnie :)

i.

napisał/a: ~Lolalny Lemur 2011-11-20 21:53
W dniu 2011-11-20 11:47, Nixe pisze:
> W dniu 2011-11-20 02:58, Lolalny Lemur pisze:
>
>> No widzisz, a ja wizytuję kilka razy w roku i wiem co innego.
>
> I naprawdę zostawia się tam 4-6 letnie dzieci same na cały dzień?

Na cały calutki to może nie. Bo jednak ktoś tam się pojawia, ktoś wróci,
ugotuje obiad czy coś. Sześciolatki raczej pod kontrolą ale niewiele
starszych od siebie. BTW naprawdę już nie pamiętacie jak się wracało ze
szkoły do pustego domu bo rodzice w pracy?


--
Lemuria

http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl
napisał/a: ~Lolalny Lemur 2011-11-20 21:54
W dniu 2011-11-20 11:45, Nixe pisze:
> W dniu 2011-11-19 21:42, Lolalny Lemur pisze:
>
>> No więc stał. W małych miastach też często ma to miejsce. Tam po prostu
>> ludzi nie stać na opiekunki a pracować muszą.
>
> I dlatego zostawiają 4-6 letnie dzieci same w domach?
> Dla przypomnienia - podwątek dotyczy tezy postawionej przez Maseła
> jakoby 4-6-letnie dziecko było w stanie bez problemu dać sobie radę w
> sytuacjach zagrożenia.

Bo dałoby. Argumenty pisałam wcześniej, chcesz poczytać to się cofnij.


--
Lemuria

http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl
napisał/a: ~Paulinka 2011-11-20 21:56
Lolalny Lemur pisze:
> W dniu 2011-11-20 11:47, Nixe pisze:
>> W dniu 2011-11-20 02:58, Lolalny Lemur pisze:
>>
>>> No widzisz, a ja wizytuję kilka razy w roku i wiem co innego.
>>
>> I naprawdę zostawia się tam 4-6 letnie dzieci same na cały dzień?
>
> Na cały calutki to może nie. Bo jednak ktoś tam się pojawia, ktoś wróci,
> ugotuje obiad czy coś. Sześciolatki raczej pod kontrolą ale niewiele
> starszych od siebie. BTW naprawdę już nie pamiętacie jak się wracało ze
> szkoły do pustego domu bo rodzice w pracy?

U mnie dopiero od 7-go roku życia, ale ja chodziłam na 2-gą zmianę do
szkoły, a mama miała pracę zmianową i czasem rzeczywiście byłam w domu
sama, jeśli nie było innego wyjścia. Niemniej rzadko.


--

Paulinka
napisał/a: ~Lolalny Lemur 2011-11-20 21:57
W dniu 2011-11-20 11:38, Nixe pisze:

>> Bo to się nie zdarza często, żeby dziecko musiało ratować rodzica.
>
> Ale zdarza się na tyle dużo innych niebezpiecznych sytuacji, że
> wychowując dzieci i obserwując ich reakcje łatwo można wyciągnąć
> wnioski, że bohaterskie akcje małych dzieciaków to wyjątki od reguły.

A w przypadku dorosłych są normą i chlebem powszednim? Może po prostu
ogólnie rzadko się zdarza że się niebezpieczne rzeczy dzieją?

> To normalne, że dziecko w sytuacjach niecodziennych wzywa - najczęściej
> rodzica - na pomoc. Ale te sytuacje mogą być różne i nie w każdej z nich
> dziecko jest w stanie zapanować nad emocjami. W skrajnych przypadkach po
> prostu będzie tylko płakać albo histerycznie krzyczeć. To zresztą też
> jest wezwanie na pomoc.

Dzieci unikają skrajnych sytuacji.

> Ja kiedyś odebrałam telefon od bodaj 6-letniego Jaśka, w którym słychać
> było jedynie łkanie. Nie byłam w stanie wydobyć od niego żadnego
> konkretnego słowa, bo płakał tak, że aż się zapowietrzył. Niemal
> sparaliżowana pognałam do domu, gdzie okazało się, że ... runęła mu
> konstrukcja z Lego :> Nawet wolę nie myśleć, co by się działo, gdyby
> wydarzyło się faktycznie coś poważnego.

Podejrzewam, że podszedłby do tematu spokojniej - to lego to była jego
osobista porażka

> Z kolei koleżanka z pracy ściągała z pawlacza karton, zachwiała się na
> krześle, runęła i uderzyła głową o kant komody. Rozwaliła sobie pół
> twarzy, straciła przytomność, jej 5-letnia córka widząc matkę całą we
> krwi zemdlała, a 3-letni syn wpadł w stupor. Całe szczęście w domu był
> też mąż, bo w przeciwnym razie średnio by się to skończyło.

Zasadniczo znam matki które mdleją widząc swoje dzieci z soplem wbitym w
czoło, zamiast je ratować.

>> Natomiast nikt jakoś nie pisze o bohaterskich dzieciach, które lecą do
>> rodziców kolegi z tekstem "proszę pani a Marek złamał nogę i kość mu
>> wystaje!". To się zdarza codziennie.
>
> Ale masz jakieś dane statystyczne?

Pół mojego podwórka i całe mojego męża. Tak, blokowisko.


--
Lemuria

http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl
napisał/a: ~Lolalny Lemur 2011-11-20 22:03
W dniu 2011-11-20 11:39, Nixe pisze:
> W dniu 2011-11-19 12:15, Lolalny Lemur pisze:
>
>> Raczej lecący do kogoś dorosłego i relacjonujący.
>
> Co innego polecieć z płaczem do mamy do kuchni czy nawet do niej
> zadzwonić, a co innego zadzwonić na 112 i zrelacjonować, że w mieszkaniu
> wybuchł pożar.
> Z całym szacunkiem, ale w wieku 4 lat to nie jest_norma_.

Zwłaszcza, jeśli rodzic wcześniej nie nauczy co trzeba zrobić w takim
wypadku.

>> Dzieci intuicyjnie szukają pomocy kiedy nie wiedzą co robić.
>
> Albo płaczą/krzyczą w oczekiwaniu aż ta pomoc nadejdzie.

Raczej chowają się.

>> Wręcz przeciwnie - dzieci w takich wypadkach często zachowują się
>> bardziej racjonalnie niż dorośli. Nie panikują, tylko działają.
>
> Ale to jakieś dane z badań itp. czy Twoje prywatne zdanie?

Już lecę po statystyki. Ty masz jakieś dla poparcia swoich tez?

> Bo ja na podstawie własnych doświadczeń i doświadczeń bliskich mi osób
> oraz generalnie znajomości dziecięcej psychiki uważam, że nie ma żadnych
> podstaw do tego, by sądzić, że małe dzieci działają bardziej racjonalnie
> niż dorośli.

A ja na dokładnie tych samych podstawach uważam wręcz przeciwnie.

> Gdyby tak było, to po jakie licho organizować im opiekę,
> jeśli same doskonale sobie poradzą.

No właśnie. Dla naszego świętego, histerycznego spokoju.

>>> To, że małe dziecko potrafi wybrać dany numer nie znaczy, że nie wpadnie
>>> w panikę i zachowa trzeźwość umysłu w takich momentach.
>
>> Znaczy. Wpadanie w panikę jest domeną dorosłych. Dzieci starają się coś
>> zrobić - zadzwonić albo pójść po kogoś dorosłego.
>
> Nie masz wrażenia, że to trochę paradoksalne?

Nie, mam wrażenie, ze to zupełnie logiczne. Dorosły ogarnia sytuację
wraz ze wszystkimi możliwymi wariantami i rozwiązaniami sytuacji, przy
czym na początku obrazuje sobie tę najgorszą. Dziecko ma mniej
doświadczenia w związku z tym nie jest w stanie wyobrazić sobie tego
wszystkiego co wpędza dorosłego w panikę. Nie oznacza to że dzieci nigdy
nie wpadają. Ale z moich obserwacji - rzadziej.

> Skoro to rzekomo dorośli wpadają w panikę, to dlaczego dzieci szukają
> pomocy u dorosłych?

Bo im ufają i uważają za mądrzejszych od siebie. Dorośli robią w końcu
to samo - dzwonią po tego kto pomoże.


--
Lemuria

http://krotkaseria.blox.pl
http://chmielowce.pl