Znak czasów

napisał/a: ~Nixe 2012-03-29 21:08
W dniu 2012-03-29 20:32, Ikselka pisze:

> Po pierwsze - sprawa ubezpieczenia choćby: wypadkowe ubezpieczenie
> uczniowskie obejmuje drogę z i do szkoły oraz przebywanie na terenie
> szkoły. Będąc na wagarach uczeń NIE PODLEGA temu ubezpieczeniu.

Podlega. Podlega nawet podczas wakacji na drugiej półkuli. Ubezpieczenie
nie precyzuje, gdzie i kiedy powinien przebywać uczeń.
Ale to szczegół, bo co ubezpieczenie ma wspólnego z bezpieczeństwem?

> Po drugie - szkoła nie ponosi odpowiedzialności prawnej za ucznia poza jej
> terenem w którym się znalazł poza zajęciami szkolnymi.

Jak wyżej - co to ma do rzeczy i do składania donosów?

> Po trzecie (a właściwie powinno być pierwsze) - będąc na wagarach uczeń
> zwykle przebywa w niebezpiecznej i nieustalonej lokalizacji i towarzystwie.

Na wagary to się teraz najczęściej nie chodzi, tylko ... zostaje w domu
albo idzie do kolegi. Za duże ryzyko nadziania się na donosicieli :>
Nieobecność na lekcjach =/= przebywanie Bóg wie gdzie i z Bóg wie kim.

> Z natury swego czynu chcąc uniknąć "przyuważenia" chodzi w miejsca, w
> których znalezienie go w razie wyoadku/napaści itp jest utrudnione.

Jak wyżej. To nie te czasy, gdy na wagary chodziło się do lasu, "na
budowę" czy jechało paręnaście km za miasto.

> Ze też Ci takie sprawy trzeba tłumaczyć.

Ty jak zwykle zręcznie wycinasz wszystko, co niewygodne, a potem kota
ogonem odwracasz, imputując, że ktoś czegoś nie rozumie
Nie trzeba mi tłumaczyć banałów, tyle, że te banały nie mają związku z
tym, o co pytałam. A pytałam co konia obchodzi, że się wóz przewrócił,
czyli co komu do tego, że jego kolega z klasy nie przyszedł do szkoły i
z pewnością nie życzy sobie, by ktoś zgłaszał to nauczycielowi?

Ty byś sobie życzyła, żeby ktoś z powodu fałszywej troski donosił na
Ciebie gdziekolwiek? Teraz czy kiedyś? Jakoś nie sądzę, więc też mogę
napisać "że też Ci takie sprawy trzeba tłumaczyć"

N.
napisał/a: ~Nixe 2012-03-29 21:12
W dniu 2012-03-29 20:25, Ikselka pisze:
> Dnia Thu, 29 Mar 2012 11:39:31 +0200, Nixe napisał(a):
>
>> Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
>> można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.
>
> Ty wierzysz w to, co mówisz?
> Naprawdę???

Nie, nie wierzę, więc tym bardziej trudno mi zakładać, że donos do
nauczyciela, że Józia nie było na lekcjach jest spowodowany troską
kolegi. Nie jest, bo dzieciaki w wieku gimnazjalnym nie kierują się w
takich gestach empatią, tylko albo głupotą, albo złośliwością albo
chęcią odwetu. Zwłaszcza, gdy jest już post factum i donos w żaden
sposób już Józiowi nie pomoże.
Dlatego dla mnie latanie z jęzorem w takich sprawach nigdy nie będzie
zasługiwało na usprawiedliwienie.

N.
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-29 21:21
Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:08:56 +0200, Nixe napisał(a):

> W dniu 2012-03-29 20:32, Ikselka pisze:
>
>> Po pierwsze - sprawa ubezpieczenia choćby: wypadkowe ubezpieczenie
>> uczniowskie obejmuje drogę z i do szkoły oraz przebywanie na terenie
>> szkoły. Będąc na wagarach uczeń NIE PODLEGA temu ubezpieczeniu.
>
> Podlega. Podlega nawet podczas wakacji na drugiej półkuli. Ubezpieczenie
> nie precyzuje, gdzie i kiedy powinien przebywać uczeń.
> Ale to szczegół, bo co ubezpieczenie ma wspólnego z bezpieczeństwem?
>
>> Po drugie - szkoła nie ponosi odpowiedzialności prawnej za ucznia poza jej
>> terenem w którym się znalazł poza zajęciami szkolnymi.
>
> Jak wyżej - co to ma do rzeczy i do składania donosów?
>
>> Po trzecie (a właściwie powinno być pierwsze) - będąc na wagarach uczeń
>> zwykle przebywa w niebezpiecznej i nieustalonej lokalizacji i towarzystwie.
>
> Na wagary to się teraz najczęściej nie chodzi, tylko ... zostaje w domu
> albo idzie do kolegi. Za duże ryzyko nadziania się na donosicieli :>
> Nieobecność na lekcjach =/= przebywanie Bóg wie gdzie i z Bóg wie kim.
>
>> Z natury swego czynu chcąc uniknąć "przyuważenia" chodzi w miejsca, w
>> których znalezienie go w razie wyoadku/napaści itp jest utrudnione.
>
> Jak wyżej. To nie te czasy, gdy na wagary chodziło się do lasu, "na
> budowę" czy jechało paręnaście km za miasto.
>
>> Ze też Ci takie sprawy trzeba tłumaczyć.
>
> Ty jak zwykle zręcznie wycinasz wszystko, co niewygodne, a potem kota
> ogonem odwracasz, imputując, że ktoś czegoś nie rozumie
> Nie trzeba mi tłumaczyć banałów, tyle, że te banały nie mają związku z
> tym, o co pytałam. A pytałam co konia obchodzi, że się wóz przewrócił,
> czyli co komu do tego, że jego kolega z klasy nie przyszedł do szkoły i
> z pewnością nie życzy sobie, by ktoś zgłaszał to nauczycielowi?
>
> Ty byś sobie życzyła, żeby ktoś z powodu fałszywej troski donosił na
> Ciebie gdziekolwiek? Teraz czy kiedyś? Jakoś nie sądzę, więc też mogę
> napisać "że też Ci takie sprawy trzeba tłumaczyć"
>

Powiem Ci tak: kiedyś zrobiłam głupstwo jako nastolatka, głupstwo to mogło
się dla mnie skończyc bardzo źle. Mówiąc krótko oddaliłam się od mamy będąc
za granicą, z poznanym towarzystwem, i wróciłam późną nocą. Nic mi się nie
stało, nie zostałam zgwałcona ani nie straciłam dziwictwa w zaden inny
sposób, ani nietykalności cielesnej... Ale to, co wtedy przeżyła moja mama
przeze mnie oraz to, co MOGŁO się stać, napawa mnie aż do dziś
przerażeniem, a mój żal z powodu przysporzenia mamie takich przeżyć jest
nie do naprawienia.

Dziś, jako dojrzała kobieta, matka dziewcząt, wolałabym żeby wtedy ktoś
(koleżanki któe znały mój zamiar) uprzedził sprawę donosem do mamy...


--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-29 21:21
Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:12:40 +0200, Nixe napisał(a):

> W dniu 2012-03-29 20:25, Ikselka pisze:
>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 11:39:31 +0200, Nixe napisał(a):
>>
>>> Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
>>> można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.
>>
>> Ty wierzysz w to, co mówisz?
>> Naprawdę???
>
> Nie, nie wierzę, więc tym bardziej trudno mi zakładać, że donos do
> nauczyciela, że Józia nie było na lekcjach jest spowodowany troską
> kolegi. Nie jest, bo dzieciaki w wieku gimnazjalnym nie kierują się w
> takich gestach empatią, tylko albo głupotą, albo złośliwością albo
> chęcią odwetu. Zwłaszcza, gdy jest już post factum i donos w żaden
> sposób już Józiowi nie pomoże.
> Dlatego dla mnie latanie z jęzorem w takich sprawach nigdy nie będzie
> zasługiwało na usprawiedliwienie.
>

Ja nie szukam usprawiedliwień, tylko sensu.


--

XL wiosenna
napisał/a: ~Nixe 2012-03-29 21:39
W dniu 2012-03-29 21:21, Ikselka pisze:

> Powiem Ci tak: kiedyś zrobiłam głupstwo jako nastolatka, głupstwo to mogło
> się dla mnie skończyc bardzo źle. Mówiąc krótko oddaliłam się od mamy będąc
> za granicą, z poznanym towarzystwem, i wróciłam późną nocą. Nic mi się nie
> stało, nie zostałam zgwałcona ani nie straciłam dziwictwa w zaden inny
> sposób, ani nietykalności cielesnej... Ale to, co wtedy przeżyła moja mama
> przeze mnie oraz to, co MOGŁO się stać, napawa mnie aż do dziś
> przerażeniem, a mój żal z powodu przysporzenia mamie takich przeżyć jest
> nie do naprawienia.
>
> Dziś, jako dojrzała kobieta, matka dziewcząt, wolałabym żeby wtedy ktoś
> (koleżanki któe znały mój zamiar) uprzedził sprawę donosem do mamy...

Porównanie jest bez sensu. Co innego powiedzieć prawdę w sytuacji, gdy
ktoś zaginął i szuka go rozpaczliwie pół Polski*, a co innego
powiedzieć, że kogoś_nie_było_na lekcjach. NIE BYŁO. Widzisz diametralną
różnicę?

* chociaż w przypadku, gdyby to dotyczyło dorosłej osoby, to przede
wszystkim uszanowałabym jej wolę

N.
napisał/a: ~Nixe 2012-03-29 21:40
W dniu 2012-03-29 21:21, Ikselka pisze:
> Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:12:40 +0200, Nixe napisał(a):
>
>> W dniu 2012-03-29 20:25, Ikselka pisze:
>>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 11:39:31 +0200, Nixe napisał(a):
>>>
>>>> Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
>>>> można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.
>>>
>>> Ty wierzysz w to, co mówisz?
>>> Naprawdę???
>>
>> Nie, nie wierzę, więc tym bardziej trudno mi zakładać, że donos do
>> nauczyciela, że Józia nie było na lekcjach jest spowodowany troską
>> kolegi. Nie jest, bo dzieciaki w wieku gimnazjalnym nie kierują się w
>> takich gestach empatią, tylko albo głupotą, albo złośliwością albo
>> chęcią odwetu. Zwłaszcza, gdy jest już post factum i donos w żaden
>> sposób już Józiowi nie pomoże.
>> Dlatego dla mnie latanie z jęzorem w takich sprawach nigdy nie będzie
>> zasługiwało na usprawiedliwienie.
>>
>
> Ja nie szukam usprawiedliwień, tylko sensu.

Jak zwał, tak zwał.
Sensu też w tym nie ma kompletnie żadnego.

N.

napisał/a: ~Ikselka 2012-03-29 22:01
Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:40:57 +0200, Nixe napisał(a):

> W dniu 2012-03-29 21:21, Ikselka pisze:
>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:12:40 +0200, Nixe napisał(a):
>>
>>> W dniu 2012-03-29 20:25, Ikselka pisze:
>>>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 11:39:31 +0200, Nixe napisał(a):
>>>>
>>>>> Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
>>>>> można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.
>>>>
>>>> Ty wierzysz w to, co mówisz?
>>>> Naprawdę???
>>>
>>> Nie, nie wierzę, więc tym bardziej trudno mi zakładać, że donos do
>>> nauczyciela, że Józia nie było na lekcjach jest spowodowany troską
>>> kolegi. Nie jest, bo dzieciaki w wieku gimnazjalnym nie kierują się w
>>> takich gestach empatią, tylko albo głupotą, albo złośliwością albo
>>> chęcią odwetu. Zwłaszcza, gdy jest już post factum i donos w żaden
>>> sposób już Józiowi nie pomoże.
>>> Dlatego dla mnie latanie z jęzorem w takich sprawach nigdy nie będzie
>>> zasługiwało na usprawiedliwienie.
>>>
>>
>> Ja nie szukam usprawiedliwień, tylko sensu.
>
> Jak zwał, tak zwał.
> Sensu też w tym nie ma kompletnie żadnego.


Ja jako matka widzę go.
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-29 22:02
Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:39:47 +0200, Nixe napisał(a):

> W dniu 2012-03-29 21:21, Ikselka pisze:
>
>> Powiem Ci tak: kiedyś zrobiłam głupstwo jako nastolatka, głupstwo to mogło
>> się dla mnie skończyc bardzo źle. Mówiąc krótko oddaliłam się od mamy będąc
>> za granicą, z poznanym towarzystwem, i wróciłam późną nocą. Nic mi się nie
>> stało, nie zostałam zgwałcona ani nie straciłam dziwictwa w zaden inny
>> sposób, ani nietykalności cielesnej... Ale to, co wtedy przeżyła moja mama
>> przeze mnie oraz to, co MOGŁO się stać, napawa mnie aż do dziś
>> przerażeniem, a mój żal z powodu przysporzenia mamie takich przeżyć jest
>> nie do naprawienia.
>>
>> Dziś, jako dojrzała kobieta, matka dziewcząt, wolałabym żeby wtedy ktoś
>> (koleżanki któe znały mój zamiar) uprzedził sprawę donosem do mamy...
>
> Porównanie jest bez sensu. Co innego powiedzieć prawdę w sytuacji, gdy
> ktoś zaginął i szuka go rozpaczliwie pół Polski*, a co innego
> powiedzieć, że kogoś_nie_było_na lekcjach. NIE BYŁO. Widzisz diametralną
> różnicę?


Ale ja nie zaginęłam. Odnieś się do (mojego nieletniego oraz ucznia)
oddalenia się bez wiedzy opiekuna.

>
> * chociaż w przypadku, gdyby to dotyczyło dorosłej osoby, to przede
> wszystkim uszanowałabym jej wolę
>


Jak wyżej.


--

XL wiosenna
napisał/a: ~Nixe 2012-03-29 22:29
W dniu 2012-03-29 22:02, Ikselka pisze:
> Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:39:47 +0200, Nixe napisał(a):
>
>> W dniu 2012-03-29 21:21, Ikselka pisze:
>>
>>> Powiem Ci tak: kiedyś zrobiłam głupstwo jako nastolatka, głupstwo to mogło
>>> się dla mnie skończyc bardzo źle. Mówiąc krótko oddaliłam się od mamy będąc
>>> za granicą, z poznanym towarzystwem, i wróciłam późną nocą. Nic mi się nie
>>> stało, nie zostałam zgwałcona ani nie straciłam dziwictwa w zaden inny
>>> sposób, ani nietykalności cielesnej... Ale to, co wtedy przeżyła moja mama
>>> przeze mnie oraz to, co MOGŁO się stać, napawa mnie aż do dziś
>>> przerażeniem, a mój żal z powodu przysporzenia mamie takich przeżyć jest
>>> nie do naprawienia.
>>>
>>> Dziś, jako dojrzała kobieta, matka dziewcząt, wolałabym żeby wtedy ktoś
>>> (koleżanki któe znały mój zamiar) uprzedził sprawę donosem do mamy...
>>
>> Porównanie jest bez sensu. Co innego powiedzieć prawdę w sytuacji, gdy
>> ktoś zaginął i szuka go rozpaczliwie pół Polski*, a co innego
>> powiedzieć, że kogoś_nie_było_na lekcjach. NIE BYŁO. Widzisz diametralną
>> różnicę?

> Ale ja nie zaginęłam. Odnieś się do (mojego nieletniego oraz ucznia)
> oddalenia się bez wiedzy opiekuna.

Skoro nie zaginęłaś, to czym martwiła się Twoja mama?
Że nie dotrzymałaś jej towarzystwa przy kolacji? :>
Przecież to jasne, że ona nie wiedziała, co się z Tobą stało.

N.
napisał/a: ~Nixe 2012-03-29 22:31
W dniu 2012-03-29 22:01, Ikselka pisze:
> Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:40:57 +0200, Nixe napisał(a):
>
>> W dniu 2012-03-29 21:21, Ikselka pisze:
>>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:12:40 +0200, Nixe napisał(a):
>>>
>>>> W dniu 2012-03-29 20:25, Ikselka pisze:
>>>>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 11:39:31 +0200, Nixe napisał(a):
>>>>>
>>>>>> Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
>>>>>> można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.
>>>>>
>>>>> Ty wierzysz w to, co mówisz?
>>>>> Naprawdę???
>>>>
>>>> Nie, nie wierzę, więc tym bardziej trudno mi zakładać, że donos do
>>>> nauczyciela, że Józia nie było na lekcjach jest spowodowany troską
>>>> kolegi. Nie jest, bo dzieciaki w wieku gimnazjalnym nie kierują się w
>>>> takich gestach empatią, tylko albo głupotą, albo złośliwością albo
>>>> chęcią odwetu. Zwłaszcza, gdy jest już post factum i donos w żaden
>>>> sposób już Józiowi nie pomoże.
>>>> Dlatego dla mnie latanie z jęzorem w takich sprawach nigdy nie będzie
>>>> zasługiwało na usprawiedliwienie.
>>>>
>>>
>>> Ja nie szukam usprawiedliwień, tylko sensu.
>>
>> Jak zwał, tak zwał.
>> Sensu też w tym nie ma kompletnie żadnego.
>
>
> Ja jako matka widzę go.

To jeszcze raz - jak jest sens doniesienia nauczycielowi, że Józia
nie_BYŁO_na lekcji, zakładając, że Józio jest cały, zdrowy, a z lekcji
urwał się, bo nie przygotował się na klasówkę?

N.
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-30 00:04
Dnia Thu, 29 Mar 2012 22:29:36 +0200, Nixe napisał(a):

> W dniu 2012-03-29 22:02, Ikselka pisze:
>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:39:47 +0200, Nixe napisał(a):
>>
>>> W dniu 2012-03-29 21:21, Ikselka pisze:
>>>
>>>> Powiem Ci tak: kiedyś zrobiłam głupstwo jako nastolatka, głupstwo to mogło
>>>> się dla mnie skończyc bardzo źle. Mówiąc krótko oddaliłam się od mamy będąc
>>>> za granicą, z poznanym towarzystwem, i wróciłam późną nocą. Nic mi się nie
>>>> stało, nie zostałam zgwałcona ani nie straciłam dziwictwa w zaden inny
>>>> sposób, ani nietykalności cielesnej... Ale to, co wtedy przeżyła moja mama
>>>> przeze mnie oraz to, co MOGŁO się stać, napawa mnie aż do dziś
>>>> przerażeniem, a mój żal z powodu przysporzenia mamie takich przeżyć jest
>>>> nie do naprawienia.
>>>>
>>>> Dziś, jako dojrzała kobieta, matka dziewcząt, wolałabym żeby wtedy ktoś
>>>> (koleżanki któe znały mój zamiar) uprzedził sprawę donosem do mamy...
>>>
>>> Porównanie jest bez sensu. Co innego powiedzieć prawdę w sytuacji, gdy
>>> ktoś zaginął i szuka go rozpaczliwie pół Polski*, a co innego
>>> powiedzieć, że kogoś_nie_było_na lekcjach. NIE BYŁO. Widzisz diametralną
>>> różnicę?
>
>> Ale ja nie zaginęłam. Odnieś się do (mojego nieletniego oraz ucznia)
>> oddalenia się bez wiedzy opiekuna.
>
> Skoro nie zaginęłaś, to czym martwiła się Twoja mama?
> Że nie dotrzymałaś jej towarzystwa przy kolacji? :>
> Przecież to jasne, że ona nie wiedziała, co się z Tobą stało.
>

Martwiła się, że w dzikiej (wtedy tak!) Bułgarii porwano, zgwałcono i
zabito jej córkę, w dodatku nie ma dokąd iść po pomoc.
Stała przed domem, gdzie kwaterowałyśmy, cały wieczór, do 12 w nocy,
czekając na mnie i płakała. Tak ją zastałam, wracając, odprowadzana przez
jednego dżentelmena rodem z Warny.

Mało?


I to JA mam z tym do dziś problem. Poważny. Nie mogę sobie wydarować swej
bezmyślności w ogóle i wobec mamy, co z tego, ze bezmyślnosci młodzieńczej,
kiedy ona do dziś jest przyczyną mego dorosłego żalu, ze zrobiłam to MATCE.
Na tym się skup.
--

XL wiosenna
napisał/a: ~Ikselka 2012-03-30 00:05
Dnia Thu, 29 Mar 2012 22:31:48 +0200, Nixe napisał(a):

> W dniu 2012-03-29 22:01, Ikselka pisze:
>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:40:57 +0200, Nixe napisał(a):
>>
>>> W dniu 2012-03-29 21:21, Ikselka pisze:
>>>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 21:12:40 +0200, Nixe napisał(a):
>>>>
>>>>> W dniu 2012-03-29 20:25, Ikselka pisze:
>>>>>> Dnia Thu, 29 Mar 2012 11:39:31 +0200, Nixe napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Może zamiast tego warto pogadać z kolegą, zapytać, czy ma problemy, czy
>>>>>>> można mu pomóc, wyjaśnić z nim, dlaczego ucieka z lekcji.
>>>>>>
>>>>>> Ty wierzysz w to, co mówisz?
>>>>>> Naprawdę???
>>>>>
>>>>> Nie, nie wierzę, więc tym bardziej trudno mi zakładać, że donos do
>>>>> nauczyciela, że Józia nie było na lekcjach jest spowodowany troską
>>>>> kolegi. Nie jest, bo dzieciaki w wieku gimnazjalnym nie kierują się w
>>>>> takich gestach empatią, tylko albo głupotą, albo złośliwością albo
>>>>> chęcią odwetu. Zwłaszcza, gdy jest już post factum i donos w żaden
>>>>> sposób już Józiowi nie pomoże.
>>>>> Dlatego dla mnie latanie z jęzorem w takich sprawach nigdy nie będzie
>>>>> zasługiwało na usprawiedliwienie.
>>>>>
>>>>
>>>> Ja nie szukam usprawiedliwień, tylko sensu.
>>>
>>> Jak zwał, tak zwał.
>>> Sensu też w tym nie ma kompletnie żadnego.
>>
>>
>> Ja jako matka widzę go.
>
> To jeszcze raz - jak jest sens doniesienia nauczycielowi, że Józia
> nie_BYŁO_na lekcji, zakładając, że Józio jest cały, zdrowy, a z lekcji
> urwał się, bo nie przygotował się na klasówkę?
>

Taki, że Józio zostanie ukarany (ach nie, niekoniecznie biciem!)i na drugi
raz niekoniecznie ucieknie.
Jak dla mnie wystarczy - gdybym była matką Józia.


--

XL wiosenna