Wędlinki_:-/

napisał/a: ~Ikselka 2011-11-09 18:20
Dnia Tue, 08 Nov 2011 20:08:39 +0100, witek napisał(a):

> W dniu 2011-11-08 16:38, Stefan pisze:
>
>>>>
>>>> Padlina to co?, co samo pad?o/zdech?o, a nie zosta?o zabite.
>>> A jak napotkasz w lesie resztki zagryzionej przez wilki sarny, to jak to
>>> nazwiesz?
>> normalnie, ?cierwo.
>> pozdr
>> Stefan
>>
>

Zewłok.
napisał/a: ~Aicha 2011-11-09 21:56
W dniu 2011-11-09 18:20, Ikselka pisze:

>> Ale to tylko półśrodek, bo nie każdy ma:
>> - czas i ochotę, by sterczeć całe popołudnia przy garach
>
> Wolny wybór.
>
>> - smykałkę do tego typu rzeczy
>
> No nie żartuj - maszynka do mięsa jest w każdym domu,

Nie.

--
Pozdrawiam - Aicha

http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku
napisał/a: ~Ikselka 2011-11-09 22:00
Dnia Wed, 9 Nov 2011 18:20:37 +0100, Ikselka napisał(a):

Miało być:

Ależ oczywiście - i dlatego Twoje dzieci jedzą karageny?
napisał/a: ~Aicha 2011-11-09 22:00
W dniu 2011-11-09 18:20, Ikselka pisze:

>>> I taniej wychodzi - można znaleźć dobre źródło zaopatrzenia.
>>
>> Może u ciebie można.
>> Jak się mieszka w aglomeracji miejskiej to raczej trudno o znalezienie
>> takiego źródła.
>
> W sumie to i zwykłe mieso z hipermarketu lepiej wypada (choćby cenowo i pod
> względem pozbawienia trucizn), niż kupna "wędlina".

Ale zapachowo i świeżościowo to już niebałdzo.

--
Pozdrawiam - Aicha

http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku
napisał/a: ~Stefan" 2011-11-09 22:08

Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości
> Dnia Tue, 08 Nov 2011 20:08:39 +0100, witek napisał(a):
>
>> W dniu 2011-11-08 16:38, Stefan pisze:
>>
>>>>>
>>>>> Padlina to co?, co samo pad?o/zdech?o, a nie zosta?o zabite.
>>>> A jak napotkasz w lesie resztki zagryzionej przez wilki sarny, to jak
>>>> to
>>>> nazwiesz?
>>> normalnie, ?cierwo.
>>> pozdr
>>> Stefan
>>>
>>
>
> Zewłok.
Tyz piknie:)
pozdr
Stefan

napisał/a: ~Ikselka 2011-11-09 23:31
Dnia Wed, 09 Nov 2011 22:00:58 +0100, Aicha napisał(a):

> W dniu 2011-11-09 18:20, Ikselka pisze:
>
>>>> I taniej wychodzi - można znaleźć dobre źródło zaopatrzenia.
>>>
>>> Może u ciebie można.
>>> Jak się mieszka w aglomeracji miejskiej to raczej trudno o znalezienie
>>> takiego źródła.
>>
>> W sumie to i zwykłe mieso z hipermarketu lepiej wypada (choćby cenowo i pod
>> względem pozbawienia trucizn), niż kupna "wędlina".
>
> Ale zapachowo i świeżościowo to już niebałdzo.

W sumie to to samo można powiedzieć o "wędlinach". Zwłaszcza (dla
przykładu) a propos niegdysiejszej afery z Constarem...a o ile wiem, tam
się zbytnio nie zmieniło, choć tak się twierdzi.
napisał/a: ~Helena_Świderska 2011-11-18 18:31
W dniu 11-11-07 19:37, Ikselka pisze:
> Dnia Mon, 7 Nov 2011 17:36:44 +0100, Stefan napisał(a):
>
>> Użytkownik "RemeK" napisał w wiadomości
>> news:1j2vkwvg7hzsy$.dlg@hell.heaven...
>>> Dnia Mon, 7 Nov 2011 12:39:23 +0100, Ikselka napisał(a):
>>>
>>>> http://www.agronews.com.pl/pl/0,42,11103,szok_coraz_wiecej_oszukanych_wedlin.html
>>>>
>>>> I chodzi o te z wyższej półki!
>>>
>>> Kolejny powod by rzucic scierwo i zostac wegetarianinem ;-P
>> Ponieważ człowiek między innymi ma kły, więc jest drapieżnikiem.
>> Aby życie było smaczne i zdrowe, najlepsze są domowe wędlinki i przetwory z
>> mięska od zaufanego hodowcy.
>> Jajeczka od kury chodzącej luzaczkiem, śmietana
>> na masełko od prawdziwej krowy, broń Panie Boże z tych tak teraz
>> rozplenionych ekologicznych upraw.
>> Może to i droższe, ale zdrowie jest najcennniejszym darem Boskim.
>
>
> No mniej więcej tak samo bym to określiła

Dlatego mój tato poszedł po rozum do głowy i wybudował nam na działce
wędzarnie :)
Raz na kilka miesięcy, pół rodziny składa na się na mięso (schab,
szynka, boczek, pierś z kurczaka, kurczaki i inne kawałki) i jedną
sobotę poświecą się na wędzenie (wędzenie, grillowanie, picie wódki w
zimie :)).
Takie wędliny można spokojnie potem zamrozić w sensownych kawałkach i
przez kilka miesięcy jest spokój - jak potrzeba to się wyjmuje,
rozmraża, i jest w lodówce.
Smak jest 100 razy lepszy od tych kupnych. Jak są mocno uwędzone, tak na
krucho (ja takie uwielbiam wręcz) to się nie psują tak szybko jak te
sklepowe.
I co najważniejsze, to nie robią się takie śliskie i bueee.

Ja wciąż eksperymentuje ze ziołami i przyprawami do marynat.

I nawet kiełbasy można samemu zrobić - jak napisała Ikselka, potrzebna
maszynka do mięsa, mięso (ja dostaje prosto z masarni) i sól.

pozdrawiam
--
Bastet_Milo
napisał/a: ~Stefan" 2011-11-18 21:30

Użytkownik "Helena Świderska" napisał w wiadomości
>
> Dlatego mój tato poszedł po rozum do głowy i wybudował nam na działce
> wędzarnie :)
> pozdrawiam
> --
> Bastet_Milo

Bardzo mądry Tato.
pozdrawiam
Stefan

napisał/a: ~Aicha 2011-11-19 00:49
W dniu 2011-11-18 21:30, Stefan pisze:

>> Dlatego mój tato poszedł po rozum do głowy i wybudował nam na działce
>> wędzarnie :)
>
> Bardzo mądry Tato.

A ja zapytam przewrotnie: czy jest jakiekolwiek uzasadnienie
KONIECZNOŚCI jedzenia wędlin oprócz zachcianki podmiotu jedzącego?

--
Pozdrawiam - Aicha

http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku
napisał/a: ~czeremcha 2011-11-19 10:24
A sama zachcianka to nie wystarczy?

Ania
napisał/a: ~Stefan" 2011-11-19 10:54

Uzytkownik "czeremcha" napisal w wiadomosci
>A sama zachcianka to nie wystarczy?
>
> Ania
nie, sama zachcianka nie wystarczy, musi byc CHCICA!!!!. Jak sie ma chcice,
to sie jedzie 300 km po polówke swiniaka opasanego ziemniakami, otrebami,
pokrzywami, nie znajacego smaku karmy przemyslowej, po sliwki wegierki nie
znajace opyln, oprysków, robaczywki, slodziutkie,wedzone w domowej
wedzarence na kompot wigilijny, po jajeczka od kurki....
CHCICA jest motorem postepu, bo komus sie CHCE!!!!
pozdrawiam
Stefan
PS. moja szyneczka na swieta powoli sie pekluje, od 2 grudnia zacznie byc
owedzana, potem sobie odpocznie i na stól Pierwszodniowoswiateczny
zawedruje. A karpik - nie ten z przechwalonych zatorskich stawów, nie, tylko
z zaprzyjaznionego stawiarza z Krainy Latajacych Scyzoryków.

napisał/a: ~czeremcha 2011-11-19 12:07
On 19 Lis, 09:54, "Stefan" wrote:

> nie, sama zachcianka nie wystarczy, musi byc CHCICA!!!!. Jak sie ma chcice,
> to sie jedzie 300 km /.../

Takiej chcicy to ja jeszcze nie mam

Ania