Tłusta pani wypowiada się na temat śmi

napisał/a: ~Paulinka 2012-06-22 22:56
W dniu 2012-06-22 09:26, Stefan pisze:
>
> Użytkownik "Stefan" napisał w wiadomości
> news:js14qo$i9a$1@inews.gazeta.pl...
>>
>> Użytkownik "Paulinka" napisał w
>> wiadomości news:js01bd$tjq$1@node1.news.atman.pl...
>>> Największym obrzydlistwem jakie pamiętam z dzieciństwa był zgliwiały
>>> smażony ser mocno doprawiony kminkiem - przysmak mamy i babci.
>> Na Śląsku to się zwało hauskiejza czyli ser domowy. Pamiętam jak w
>> 11971 roku przyjechałem do pracy w Katowicach, a tam na sklepowych
>> wystawach takie spore tace a na nich rozlewająca się masa, maź,
>> wyglądająca jak womity, przykryta celofanem i prażąca się na
>> słoneczku. Długo trwało, zanim odważyłem się tego spróbować. Ale jak
>> przeszedłem przyśpieszony, wręcz błyskawiczny kurs nauki języka
>> śląskiego to rozumiałem - na tasia i kup dwie rzymuły i kusek
>> hauskiejzy... no i halbe.
>>
>> pozdr
>> Stefan
> Sorry,
nie z przyszłości, naturalnie 1971 (3 styczeń, na dodatek)

:D

Co ciekawe u nas śląskich tradycji nie uświadczysz, bo mama z
Bydgoszczy, a ojciec i jego rodzina z Wołynia.

--
Paulinka
napisał/a: ~Anai 2012-06-22 23:57
W dniu 22.06.2012 22:51, Paulinka pisze:
>
>> a placki na sodzie pieczone na blasze znasz? ;)
>
> A jak to wyglądało? Te dziadkowe ciastka to były właśnie takie małe
> placki pieczone w piecu na blasze. Miały średnicę szklanki.

To te były większe tak co najmniej 10 do 15 cm średnica i raczej miękkie
były.
>
> BTW ktoś z Was jeszcze używa tradycyjnych szklanek? Tylko u babci mam
> się okazję napić kawy w szklance :)
>
>
Ja miałam ostatnio okazję z takiej pić - była na wyposażeniu domku
campingowego :D

--
Pozdrawiam
Anai

*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** http://photo-of-anai.gu.ma/ *****
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
napisał/a: ~Feahisim" 2012-06-24 21:24
Użytkownik "Stefan" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:js14qo$i9a$1@inews.gazeta.pl...


> Na Śląsku to się zwało hauskiejza czyli ser domowy. Pamiętam jak w 11971
roku przyjechałem do pracy w Katowicach, a tam na sklepowych wystawach takie
spore tace a na nich rozlewająca się masa, maź, wyglądająca jak womity,
przykryta celofanem i prażąca się na słoneczku. Długo trwało, zanim
odważyłem się tego spróbować. Ale jak przeszedłem przyśpieszony, wręcz
błyskawiczny kurs nauki języka śląskiego to rozumiałem - na tasia i kup dwie
rzymuły i kusek hauskiejzy... no i halbe.


Sporo wagarowałeś podczas tego kursu

hołskyjza
rzymła
konsek
halba (też w bierniku)

Feah
napisał/a: ~Stefan" 2012-06-25 10:07

Użytkownik "Feahisim" napisał w wiadomości
> Użytkownik "Stefan" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:js14qo$i9a$1@inews.gazeta.pl...
>
>
>> Na Śląsku to się zwało hauskiejza czyli ser domowy. Pamiętam jak w 11971
> roku przyjechałem do pracy w Katowicach, a tam na sklepowych wystawach
> takie
> spore tace a na nich rozlewająca się masa, maź, wyglądająca jak womity,
> przykryta celofanem i prażąca się na słoneczku. Długo trwało, zanim
> odważyłem się tego spróbować. Ale jak przeszedłem przyśpieszony, wręcz
> błyskawiczny kurs nauki języka śląskiego to rozumiałem - na tasia i kup
> dwie
> rzymuły i kusek hauskiejzy... no i halbe.
>
>
> Sporo wagarowałeś podczas tego kursu
>
> hołskyjza
> rzymła
> konsek
> halba (też w bierniku)
Wybacz, ale to było ze 40 lat temu, od tego czasu skleroza itp a poza tym
pisałem ze słuchu. Pamiętam jeszcze że były różnice w dialekcie między
Rozbarkiem a Nikiszowcem.
pozsdr
Stefan
napisał/a: ~Nixe" 2012-06-26 11:53
"Bbjk" napisał w wiadomości

> Świeże mleko, jeszcze ciepłe wprost od krowy ma specyficzny smak i zapach,
> który nie wszystkim odpowiada, ale to wcale nie znaczy, że "krowa była
> brudna".

Bardziej to przypomina smak/zapach siana czy trawy, aniżeli gnoju.
Ja akurat produkty prostoodkrowne uwielbiam, ale moja rodzina też zielenieje
na twarzy, jak ma wypić mleko prosto od krowy. Właśnie ze względu na ten
specyficzny aromat.

N.