Poród rodzinny

napisał/a: aneczka98 2012-12-15 14:43
candela napisal(a):biedny mężczyzna może mieć traumę i niechęć do kobiety po porodzie
mąż mojej koleżanki właśnie tak twierdzi...

candela, to tylko pogratulować starszemu bratu, że się tak dobrze spisał :)

Ja wiem, że gdyby było tak, żebyśmy nie zdążyli, to P. też bym na pewno stanął na wysokości zadanie. Ale jeśli wszystko odbędzie się w szpitalu, to nie chcę, żeby P. był ze mną na sali. Ma czekać na korytarzu, żeby od razu po porodzie zobaczyć dzidzię. Wydaje mi się, że by mnie za bardzo dekoncentrował :P Chociaż pożyjemy - zobaczymy ;)
napisał/a: Agusiek 2012-12-15 17:12
aneczka98 napisal(a):Wydaje mi się, że by mnie za bardzo dekoncentrował :P

tylko w czym miałby dekoncentrować? w parciu? raczej nie ma takiej opcji aby się wtedy zdekoncentrować :P
napisał/a: aneczka98 2012-12-15 17:21
Agusiek napisal(a):tylko w czym miałby dekoncentrować? w parciu? raczej nie ma takiej opcji aby się wtedy zdekoncentrować :P
domyślam się i wiem, ze w sumie jak już będę w ciąży to może mi się punkt widzenia zmienić. Chyba, że P. bardzo nie będzie chciał być przy porodzie, to go zmuszać nie będę ;)
napisał/a: Lenka111 2012-12-16 21:18
Opowiem Wam jak było u nas. Mój szanowny mąż jeszcze zanim byłam w ciąży zarzekał się, że absolutnie nie będzie przy porodzie i miał milion powodów. Gdy zaszłam w ciążę tłumaczyłam mu, że się boję i nie chcę być sama w szpitalu. Przez całą ciążę zastanawiał się czy da radę, czy właśnie potem nie będzie miał "traumy", bał się, że ja będę cierpiała a on nie będzie umiał mi pomóc i to doprowadzi go do przysłowiowiego obłędu. Gdy zbliżało się roziwązanie stanął jakby przed faktem dokonanym (w mojej własnej osobie) ponieważ ja nie wyobrażałam sobie porodu samej - bez niego. W końcu gdy rodziłam mąż był ze mną. Nie powiem, że rodziliśmy razem, ale napewno pomógł baaaardzo. Był moją ostoją, miałam komu maltretować rękę podczas skurczu, miał mnie kto zaprowadzić do toalety czy pomasować plecy podczas skurczu. Choć bał się bardzo - dał radę. Widział jak cierpię i myślę, że dzięki temu kocha bardziej i mnie i naszą córeczkę bo gdyby go przy tym nie było - chyba nie potrafiłby tak w pełni docenić tego, że byłam dzielna Teraz mówi, ze poród to nie taki straszny i że przy ewentualnym następnym też może być. W sumie skoro był przy początku to niech tez uczestniczy w rozwiązaniu
napisał/a: mnpszmer 2012-12-17 23:06
candela napisal(a):A mi się przypomniało, że mój brat miał niezłą akcję (starszy brat oczywiście nie ten 18latek ). Jego żona obudziła się w nocy z ostrymi skurczami i nawet nie zdążyli się dobrze wyszykować do szpitala jak młody był na świecie
Także mój młodszy brat obawia się traumy poporodowej a starszy własnoręcznie odbiera porody i traumy nie ma...
wow Podziwiam, super sie spisal.Skad wiedzial jak sie zachowac, co robic? Jejku jaka panika musiala byc w domu
napisal(a): Teraz mówi, ze poród to nie taki straszny i że przy ewentualnym następnym też może być.

aneczka98 napisal(a):domyślam się i wiem, ze w sumie jak już będę w ciąży to może mi się punkt widzenia zmienić. Chyba, że P. bardzo nie będzie chciał być przy porodzie, to go zmuszać nie będę ;)
mam nadzieje, ze sie dogadacie w razie co.
napisał/a: Kinia 2012-12-19 22:38
Moj porod był taki pól na pól. Na początku go nie było ze mną, bo lezalam w szpitalu i była noc, więc dopiero po pól godzinie na porodówce zadzwoniłam do niego i był ze mną za kolejne 20 minut strasznie przejęty... Polozna jak mnie badała to go wypraszala i tak samo na sama końcówkę na parcie tez go wyprosila, ale uważam, ze to na plus, bo bardziej mogłam sie skupić na tym. Potem został juz poproszony o przecie ie pępowiny, a podczas szycia tez go nie było ze mną.
napisał/a: Agusiek 2012-12-20 18:33
Kinia, a dlaczego położna męża wypraszała na badania i na parcie?
napisał/a: mnpszmer 2012-12-20 23:30
Kinia, a to dziwne, ja bym sie wkurzyla jakby polozna mojego meza wyprosila. Rozumiem, ze Tobie bylo to na reke, ale mogla przynajmniej zapytac cie o zdanie, a nie decydowac za ciebie
napisał/a: Kinia 2012-12-21 00:28
Generalnie był to szpital rzadko pozwalający na porod rodzinny więc i tak byłam wdzięczna, ze na chociaz tyle mi pozwolono... Polozna uprzedzila mnie, ze na sam moment parcia wola jak nie ma osób towarzyszących, więc musiałam sie zgodzić, ale wtedy było mi wszystko jedno i trwało to moze z 10 minut, ale np gdybym sie zesr...a to byłoby mi głupio, na szczęście nie spotkało mnie to...więc moze na jedno dobrze, a wolałem sie zgodzić na takie warunki ze względu, ze polozna mogła sie w ogole nie zgodzić na pobyt męża w żadnym momencie. A czemu go wyganiala jak mnie badała to nie wiem. Ale nawet wiedząc ze jest gdzieś za drzwiami, stosunkowo blisko tez czułam wsparcie...
napisał/a: Agusiek 2012-12-21 13:20
Kinia napisal(a):był to szpital rzadko pozwalający na porod rodzinny

to są jeszcze takie szpitale
napisał/a: Kinia 2012-12-21 13:50
Niestety jest tam jedna sala porodowa z 4 stanowiskami oddzielonymi tylko parawanami z zasłonek, wszystko słychać itd, więc jeśli dużo kobiet rodzi to wtedy nie wpuszczają, na szczęście rodziłam w nocy, a i tak później jedna dziewczyna dojechała i 2 z mojej sali, także we 3 urodziłyśmy jednego dnia...Na szczęście zanim u nich się zaczęło to ja już byłam po wszystkim...
napisał/a: Agusiek 2012-12-21 14:57
Kinia napisal(a):Niestety jest tam jedna sala porodowa z 4 stanowiskami oddzielonymi tylko parawanami z zasłonek,

słyszałam że tak samo jest w jednym ze szpitali w naszym mieście i dlatego nawet go pod uwagę nie braliśmy. pomimo, że to podobno najlepszy szpital w województwie;)