Mama nie sama ale samotna:(

napisał/a: vicia 2008-04-10 15:21
sorrow napisal(a):Faceci jak kochają, to dbają o formę psychiczną swojej wybranki.

Co masz na mysli piszac o tej "formie psychicznej"bo nie bardzo rozumiem no i skad sie tak znasz na kobietach i mezczyznach
napisał/a: sorrow 2008-04-10 16:47
Mam na myśli właśnie formę psychiczną. Wiesz co to byc w dobrej formie? Zazwyczaj odnosi się to do kondycji fizycznej, a mi chodziło o psychiczną. Rozwijając zdanie mężczyzna, który kocha kobietę dba o to, żeby nie była przytłamszona codziennością, żeby mogła oderwac się od zajęć, po prostu myśli o niej jak ona może się czuć. Jeśli tego nie robi, to po prostu o niej nie myśli, więc ta miłość jest taka trochę wybrakowana. Nie wiem czy to wyjaśnia twoje wątpliwości.
napisał/a: vicia 2008-04-10 22:04
Dzieki sorrow, powiedzmy ze cie rozumiem bo tak na prawde nie wierze ze faceci to tacy psycholodzy jak ty twierdzisz. Facet przede wszystkim martwi sie o strone materialna rodziny, dlatego pracuje, pracuje, pracuje...
Ja jestem z corka bardzo czesto sama, wychowuje ja i to jak na razie jest moje podstawowe zajecie a zeby sie oderwac, odpoczac itp.chodze na aerobik i nie pytam sie mojego meza czy by znalaz mi dodatkowe zajecie bym mogla sie przekonac czy o mnie mysli i czy ta milosc nie jest "wybrakowana".
Nie wiem czym ty sie zajmujesz sorrow i nie wiem czy samotnosc jest ci znana i czy wiesz co to znaczy przeczytac malenstwu ksiazeczke na dobranoc polozyc je spac a samej niemoc zasnac w duzym pustym lozku..?wtedy to tylko lampka wina pomaga albo kufelek piwa
napisał/a: sorrow 2008-04-11 12:43
vicia napisal(a):nie wierze ze faceci to tacy psycholodzy jak ty twierdzisz

Czy wykazanie odrobiny podstawowych ludzkich uczuć i zachowań ogranicza się do psychologów? Ja się nie martwię przede wszystkim o materialną stronę. Już dawno zauważyłem, że problemy jakie człowiek w życiu ma głównie pochodzą raczej od tej duchowej strony, więc to na tym raczej trzeba się skupić i poświęcić temu czas. nie życzę nikomu nagle zauważyć, że nie ma go na prawie żadnym zdjęciu z małym dzieckiem, bo wtedy przychodzi ten żal... ale dowrócić czasu się jednak nie da.

Wiem co to samotność, chociaż nie jestem samotną matką :). Lampka wina może i pomaga, ale z czasem staje się niepotrzebnym przyzwyczajeniem jeśli samotność trwa zbyt długo. Nie wiem... może po prostu przyjmujesz sytuację jaką jest... może myślisz, że mąż musi pracować w takim trybie "bo tak to już jest". Jest ci trudno, ale zaakceptowałaś ten styl pracy... wtedy dogadujecie się z mężem, bo i jemu to odpowiada. Chcę tylko powiedzieć innym "nie samym", ale samotnym, że tak być nie musi. Na prawdę warto postarać się, żeby trochę z tego mężowskiego czasu nagiąć w kierunku rodzinnym. Pokazać mu to piękno częstego obcowania z dzieckiem i żoną, i to, że coś mu bezpowrotnie w życiu umyka. Niektórzy są na tyle otwarci, że im klapki z oczu spadają i samotność mamy znika :).
napisał/a: vicia 2008-04-11 13:51
...ale komedia romantyczna zalecialo ...w zyciu realnym nie wszystko jest takie poukladane jak tobie sie wydaje...wiesz co, denerwujace jest troche ze tak wszystko wiesz i zadnych problemow nie masz, bo nic o swoim zyciu nie piszesz.A lampka wina nie jest "niepotrzebnym przyzwyczajeniem" ale mila chwila, relaksem.Sprobuj a sam sie przekonasz bo czasem piszesz tak jak z klasztoru
napisał/a: MonikaDaria 2008-04-11 16:35
Vicia, co do kolegi Sorrow nie masz racji, ale nie będę tłumaczyła dlaczego. Widać niedokładnie czytasz jego posty, albo nie potrafisz czytać między wierszami.


Sorrow masz rację, mój narzeczony tez ma takie zdanie, choć praca na wyjazdach wiele zmienia, to widzę że stara się jak tylko może być ze mną i z moją córką (nie jego). Nie oszczędza na kosztach przyjazdów z drugiego końca Polski. Ale znowu w innym temacie pisałam o tym, że nie chce swojego dziecka, nie chce bo nie ma na nie czasu póki co, nie chce pzeoczyć niczego w jego rozwoju, wychowaniu i ważne jest dla niego właśnie być z rodziną. To są dwie strony medalu i niestety czasem to, że jest dobrym odpowiedzialnym człowiekiem, wrażliwym i kochającym sprawia że nie jest w stanie spełnić moich pragnień.


Vicia, odnośnie relaksu polecam zamiast lampki wina i wpatrywania się w szkoło ze łzami, gorącą kąpiel, olejki, balsamy, maseczka na włosy, kremy itd. Potem taka piekna pachnąca dzwonię na dobranoc do mojego Skarba i opowiadam mu o tym, jego zmysły szaleją... taki wirtualny seks
napisał/a: vicia 2008-04-11 22:02
Owszem Monis, gorca kapiel w aromatycznych olejkach czemu nie?Ja osobiscie bardzo lubie tego typu relaks...a co do tej lampki wina to nie wypijam jej ze lzami.Nie naleze do tych co placza w poduszke, czy pija do lustra.Brakuje mi mojego meza jako mezczyzny i tyle.
Nie jestem w stanie zmienic pracy mezowi bo jest ona dochodowa i on ja lubi.Ale nie moge powiedziec ze nie teskni jak jest poza domem, tylko to co sie czuje jest jedno a to co sie robi to drugie...
Jestem czasem bardzo zmeczona bo moja corenka jest zywiolowym i absorbujacym dzieckiem wymaga ode mnie takiej samej energii jaka ma ona.Wlasnie przed chwila usnela a ja teraz z checia przytulilabym sie do mojego faceta...
napisał/a: MonikaDaria 2008-04-12 11:45
Czujemy to samo. Z jednej strony szanuję pracę swojego Skarba, bo wiem że ją kocha, że zrobi tam karierę, a po długich studiach to trzeba szybko zdobyć doświadczenie i prestiż więc mu na tym zależy. Z drugiej jestem wściekła że musi być tak daleko ode mnie przez nią, że nie możemy niczego zapanować. Wy chociaż jesteście małżeństwem i wraca do ciebie inaczej niż mój narzeczony, który nie tyle wraca co przyjeżdża. To tez jest wielka różnica. Nie mam pewności co będzie dalej...
napisał/a: vicia 2008-04-13 22:24
Jak tam mija wam weekend? Rodzinnie ?
Bo ja zaliczylam kolejny samotny weekend bez meza i rodziny, ( ktora mieszka dosc daleko co nie sprzyja rodzinnym niedzielnym obiadkom )no coz...na szczescie z moja corenka nudzic sie nie moge szkoda tylko ze ta radoscia ktora daje dziecko moge sie podzielic jedynie telefonicznie ...
napisał/a: MonikaDaria 2008-04-14 06:14
Weekend w domu, troszkę w łóżku, troszkę przed kompem, przed tv...
Wyszłam na balkon na pare minut i upiekłam ciasto - sukces normalnie.
A teraz do pracy i tak cały tydzień do kolejnego weekendu... samotnego

Potem będzie następny, z przyjaciółmi,którzy mnie odwiedzą a dwa dni później mój ukochany przjeżdża i jedziemy na Mazury na majówkę.

I jakoś się trzymam, żyję nadzieją na to spotkanie, planuję już co i jak (spakowana będę chyba z tydzień wcześniej)
Kiedyś może będzie lepiej... inaczej...



Vicia skąd ty jesteś?
napisał/a: agucha44444 2008-06-30 14:04
Witam mam na imie Anna i mieszkam w Niemczech od 1,5 roku jestem mezatka,obecnie jestem 23tc i tez czuje sie samotna,kolezanek nie mam duzo a meza pochlania praca dobrze,ze jest takie forum gdzie mozna poklikac