Degustacja kiszonej sałatki.

napisał/a: ~Ikselka 2012-11-14 01:13
Zrobiłam jakiś czas temu sałatke wielowarzywną, nie pamietam, czy
wspominałam o niej tutaj. Sałatka jest w dwóch wersjach: w lekkooctowej
zalewie jak co roku oraz pierwszy raz wersja kiszona.
Składniki: nie całkiem dojrzałe pomidory (żeby się podczas pasteryzacji lub
kiszenia nie rozciapały), papryka czerwona, cebula, ogórki (frakcja lekko
przejrzała, pozbawiona ziaren), marchewka... To chyba wszystko.
Degustacja wypadła wspaniale, wersja kiszona jest świetna, jak się okazuje,
tak zresztą przypuszczałam. Czyli nowy stały punkt w przetworowym
repertuarze.
Nadmiar soku, który się wytworzył przy produkcji i fermentacji wstępnej
schowałam (tak trzeba! nie pozbywac się) do lodówki w szczelnym słoju i
częściowo sukcesywnie wypijałam (poezja!), a częściowo zużyłam do dolewki:
sałatkę po wstępnej fermentacji włożyłam do słoików i to okazało się za
wczesne, bo nadal trwała fermentacja i sporo soku wypłynęło z nich na półkę
w piwnicy, a zawartość słoi w górnej części była przez to pozbawiona soku i
narażona przez to na zepsucie. Zatem po jakimś tygodniu wysypałam wszystko
ze słoi do gara, dolałam zapasowy sok z lodówki, przy okazji dosmaczyłam
sparzonymi suchymi nasionami kopru (poprawia aromat kiszonki) i znowu
zapakowałam w szkło.
Po prostu trzeba było przetwór odgazować, klasyka - tak robi sie z każdą
kiszonką, a wyjęcie i wsadzenie sałatki z i do słoików własnie to
załatwiło. No i teraz jest dobrze

No i co? - pyszota jest oto, aromat się roztacza po otwarciu w całym
pomieszczeniu, aż ślinka leci
I samo zdrowie, bo warzywka nie "zabite", lecz ukiszone, razem z
witaminkami
--
XL Wartością jest autentyczność wnętrza - warto być nawet chamem, ale
takim, żeby każdy szukał twego towarzystwa.
(by XL)