Życie na gigancie

Większość z nas kiedyś "uciekła" z domu. Niektórzy na jedną noc, inni na całe życie...
/ 25.05.2012 05:25

Wiele osób ucieka z domu. Niektórzy tylko na jedną noc, inni na całe życie...

Scenariusze są różne. Nie wszytko zaczyna się w domu przesiąkniętym zapachem alkoholu, gdzie agresja jest na początku dziennym. Wprawdzie jest to częsta przyczyna, ale kolejną jest brak zrozumienia w komórce rodzinnej "osób najbliższych". Kiedy zostaje się pozbawionym podstawowych praw, obdartym z godności i prawa wyboru pozostaje kilka rozwiązań. Po odrzuceniu nie dającej skutków rozmowy, można uciec do innego życia.

Jak się okazuje co roku na ucieczkę z domu decyduje się około 10 tysięcy nastolatków. Co gorsze z roku na rok liczba wzrasta o około 200 osób. Ulubioną porą na tak drastyczne decyzje jest lato, z prostych przyczyn-można wtedy łatwiej przetrwać.

Rodzice, którzy nie potrafią zapewnić swojemu dziecku bezpieczeństwa, krzywdzą psychicznie nie należą do rzadkości. Stres, szybkie życie ogrom problemów motywują do znieczulicy.

"W moim domu nie było alkoholu, zawsze miałam się w co ubrać, zawsze miałam co zjeść... ale za zbyt wysoką cenę. Ojciec lubił wydawać kary cielesne, za czwórkę z historii - 10 uderzeń kijem, za nie dobiegnięcie do siatek z zakupami matki - 20 uderzeń pasem itd. Na wf-ie zawsze musiałam mieć długie spodnie bo od pasa w dół miałam krwiaki, iktoś mógłby się dopytywać skąd one są.
Takie problemy nie pasowały do mojej idealnej dla innych rodziny. A "lanie" było codziennie, czasem lądowałam w tym czym byłam za drzwiami. Grzecznie siadałam pod klatką i czekałam niezależnie od pogody aż usłyszę błogi dźwięk otwierających się drzwi bym mogła wrócić.
Kiedy zostałam pobita i wyrzucona za trójkową ocenę po raz tysięczny, postanowiłam iść przed siebie. Zapłakana trafiłam do domu koleżanki, a tam był inny świat. Jakieś pól roku temu zadzwoniłam do nich by spytać co się u nich dzieje, gdy usłyszeli mój głos w słuchawce natychmiast się rozłączyli...
" - Natalia, 18 lat

"Od kiedy moja matka sprowadziła do domu nowego faceta, zaczęło się piekło.
On przynosił kasę do domu, więc  w nim rządził. Przychodził do mnie w nocy i nagabywał. Dotykał mnie i wkładał ręce pod piżamę. Bałam się naprawdę mocno. Płakałam kiedy w końcu wyszedł. Uciekłam po tym jak pobił matkę. Policja znalazła mnie na dworcu. Okazało się, że zgłosili zaginięcie. W zasadzie to nawet nie on tylko mama. I chociaż wcale się o mnie nie martwił, nie bał się wymierzyć mi kary. Nie wytrzymałam, postanowiłam porzucić wszytko i zacząć od tego czym byłam - zera. Żyje pod fałszywym imieniem i nazwiskiem, nie tęsknię za matką, bo ona na to wszytko pozwoliła...
" - Zuzanna, 30 lat

Redakcja poleca

REKLAMA