Okiem taty - Znakujemy teren

A konkretnie to było tak, że najwidoczniej Mały uznał, iż sprawiedliwości ma stać się zadość i skoro zrobił malinkę nie tak dawno Mamie na ręce, to i tata musi być „oznakowany”. I tak, w pewnym momencie, korzystając z chwili nieuwagi, gdy rozmawiałem przez telefon, trzymając go na jednej ręce, przyssał się do mojej twarzy.
/ 29.09.2008 23:44
- Skąd to masz? - żona wskazuje palcem fioletową plamę na moim prawym policzku, pod okiem.
- Aaaaa... - mruczę – to Daniel...
- Co? Uderzył cię?
- Nie – odpowiadam. - Wyssał...


A konkretnie to było tak, że najwidoczniej Mały uznał, iż sprawiedliwości ma stać się zadość i skoro zrobił malinkę nie tak dawno Mamie na ręce, to i tata musi być „oznakowany”. I tak, w Okiem taty - Znakujemy terenpewnym momencie, korzystając z chwili nieuwagi, gdy rozmawiałem przez telefon, trzymając go na jednej ręce, przyssał się do mojej twarzy. Nie trwało to długo – pól minuty może, ale gdy po odłożeniu słuchawki obejrzałem się w lustrze – efekt był zgoła ciekawy. Plama wielkości pięciozłotówki, dokładnie po okiem. Pięknie... Kto by pomyślał, że on takiego wsysa ma? Że taką siłę potrafi zebrać? Zdaje się, że ja sam nie dałbym rady z taką samą siłą wessać się w czyjkolwiek policzek.

Ostatnio jednak Żona, po powrocie z pracy, wchodząc do domu spojrzała na mnie, po czym usiadła gwałtownie na szafce, niemalże płacząc ze śmiechu. O ile plamka na prawym policzku zbladła już niemal całkiem, o tyle na lewym pojawiła się druga, nieco mniejsza, ale o wiele intensywniejsza od pierwszej. I w tym przypadku, szczerze powiedziawszy, nie wiem nawet, kiedy Daniel mi to zrobił. Podejrzewam, że podczas którejś wspólnej drzemki. Musiał się przekręcić na bok, przytulić i przyssać...

No i wyglądam teraz, jak jaki menel, albo – nie daj Boże – ofiara przemocy rodzinnej. Z jednej strony wyblakły już siniak, z drugiej świeży, malowniczy. Do tego jeszcze teraz dochodzą świecące z powodu gorączki oczy – wypisz wymaluj ojciec z rodziny patologicznej. Wywiad środowiskowy przyniósłby niejednemu socjologowi teraz ubaw. O ile ktokolwiek by w opowieść o wsysaniu się Daniela uwierzył...

Rafał Wieliczko

Redakcja poleca

REKLAMA