- I co teraz? - spytałem, gdy już weszliśmy do pokoju.
- Eee! - kolejny gest nakazujący postawić go na podłogę.
Posłuchałem syna, ciekawym będąc, czemu tak się upiera. A Daniel postawiony na podłodze podreptał pod okno, chwycił w rączki nocnik i postawił go przede mną.
- Chcesz zrobić siku? - domyśliłem się, a ten w odpowiedzi energicznie pokiwał główką. - No, ok! Proszę bardzo. Chodź, zdejmiemy pieluchę.
Zwyczajem zdarzeń niespodziewanych – w tym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi. Dziecko, przestraszone z racji przerwania skupienia, poderwało się z nocniczka i z gołym tyłkiem poleciało w stronę własnego łóżeczka, żeby się „schować”. Ja, jako obecny w domu gospodarz, musiałem pofatygować się do drzwi, zobaczyć, kto tak natarczywie naciska guzik dzwonka.
Kurier z przesyłką! Odebranie paczki, podpisanie się na tym dziwnym elektronicznym pudle, które ledwo rejestruje ruchy plastikowego patyka, zastępującego długopis, zajęło mi jakieś trzy minuty. Odłożyłem pudło na bok i wracam do pokoju, w którym zostawiłem Młodego z gołą pupą...
Patrzę, a Daniel stoi kolo nocniczka i pokazuje palcem do środka. Zaglądam – oczywiście jest siku!
- Brawo, synku! - chwalę malca, który aż promienieje ze szczęścia, bo faktycznie sporo jest w nocniczku. Widzę też plamę na łóżku, ale w myślach buduję obraz, który wbija mnie w dumę. Uciekłszy na łóżeczko po dzwonku dziecko siedziało tam, dopóki nie poczuło, że musi siku. Nie zdążyło co prawda, ale po kilku kroplach dobiegło na nocnik i cała reszta poleciała tam. Tak więc zasłużyło małe na nagrodę!
- Zaraz dostaniesz czekoladkę za taki wyczyn – mówię – tylko założymy pieluchę i body.
- Neee! - krzyczy Daniel i wyrywa mi się, próbując ponownie usiąść na nocniku.
- Daniuś, siku już zrobione – tłumaczę, próbując go przewinąć. - Już nie musisz siedzieć na nocniczku, teraz pójdziemy po czekoladkę.
- Neee... - oponuje Młody nadal, ale już słabiej, bo dotarł do niego sens słowa „czekoladka”. Przewijam go dalej już spokojnie i zabieram do pokoju.
Synek usiadł sobie na kanapie, przyjął podaną czekoladkę i wcinał rozkosznie. W pewnym momencie pociągnąłem nosem...
- Młody... kupa??? - zapytałem, choć przecież znałem odpowiedź.
Ten entuzjastycznie pokiwał głową. Westchnąłem i poszedłem do jego pokoju po pieluchę.
Już wiem, czemu chciał dalej siedzieć na nocniku... Mogłem syna posłuchać...
Rafał Wieliczko