Pokolenie dzisiejszych polskich rodziców, krytykując szkoły, z których wyszło, ich przeciążone programy, obowiązkowe uniformy, stosunki między nauczycielami a ich wychowankami pragnie uchronić swoje pociechy przed tymi negatywnymi doświadczeniami. Chcemy dać swoim dzieciom więcej niż mieliśmy sami, chcemy się z nimi przyjaźnić, traktować po partnersku. Zbyt często jednak "przeginamy", ponosząc klęski wychowawcze.
Ostatnio zapytał mnie uczeń, czy prawdą jest, że kiedy byłam młoda, to dzieci ustępowały miejsca starszym w tramwaju czy autobusie. Skąd biorą się te pytania ? A stąd, że kupujemy dzieciom droższe buty niż sobie, fundujemy im ekskluzywne wakacje, kiedy sami pracujemy, gwarantujemy im tysiące atrakcji na spędzanie wolnego czasu, gdy sami zmywamy, pierzemy, odkurzamy. Myślę, że czasami zdrowo jest powiedzieć sobie nie: "ja nie miałam, więc tobie dam", tylko: "ja mam już mniej czasu, a przed tobą całe życie". Należy dzieciom dawać, zachowując zdrowy rozsądek. Najważniejsze to dawać im miłość, poczucie bezpieczeństwa i więcej swojego czasu. Moje pokolenie w wieku, dla którego charakterystyczny jest bunt, poszukiwanie przygód i wrażeń, skupiało swą uwagę na naruszaniu praw szkolnych (tarcze na agrafce, unikanie stroju szkolnego, ucieczka z lekcji). Obecnie młodzież nie ma takich problemów, nawet wagary rodzice i szkoła traktują z przymrużeniem oka, opowiadając dzieciom przy takich okazjach swoje podobne przygody. Młodzież szuka granic do przekraczania i to jest zgodne z naturalnym ich psychologicznym rozwojem. Im dalej im te granice stawiamy, tym większe popełniają grzechy i przestępstwa.
Źle rozumiane miłość, wyrozumiałość, tolerancja prowadzą do wychowania społeczeństwa bezprawia. Trzymajmy swe pociechy pod swymi opiekuńczymi skrzydłami, powoli je otwierając, zanim zdolne będą decydować o sobie, zanim zdolne będą do dobrze pojętej wolności.
Bożena Ptak
Rodzicielska www
Rodzicielska www