Kontrowersje ciążowe

Wedle obiegowych plotek, wyprodukowanych zapewne przez mężczyzn, to stan błogosławiony. Kobiety, które sprawę przeżyły, mają zapewne inne zdanie, tym bardziej, że w ciąży kontrowersji jest niemało…
/ 26.06.2012 06:00

Wedle obiegowych plotek, wyprodukowanych zapewne przez mężczyzn, to stan błogosławiony. Kobiety, które sprawę przeżyły, mają zapewne inne zdanie, tym bardziej, że w ciąży kontrowersji jest niemało…

Co wolno a czego nie wolno? Co trzeba a co wypada? Jak powinna wyglądać, czuć się i zachowywać oczekująca matka? Na wszystko jest tysiąc dwieście odpowiedzi z sieci, rodzinnej poradni ciotek i babć, koleżeńskich plotek i od doktorów, którzy, no cóż, w opiniach się różnią niebanalnie…

 

Aktywność

Zasadniczo kobieta ciężarna powinna ćwiczyć, spacerować i żyć, bo przecież to nie choroba, a ruch sprzyja zdrowiu, dotlenieniu, przeciwdziała takim słynnym dolegliwościom jak żylaki, otyłość, hemoroidy czy bóle pleców. Ale już: kiedy, ile, jak… - to inna para kaloszy.
Praktyka wygląda tak, że większość pań idzie na zwolnienie czym prędzej się da i zalega w domu przed telewizorem. W to mi graj są im mądrości ludowe, jakoby się nie miało chodzić na basen (bo infekcje), jeździć na rowerze (bo równowaga), myć okien (po poród przedwczesny), kochać się (bo można nabić dziecku guza). Przy komplikacjach typu krwawienia, nadciśnienie czy kłopoty z szyjką lekarze uwielbiają zaś kłaść nas do łóżka, nawet szpitalnego, choć oficjalne badania na wyraźny związek między leżeniem a ratowaniem ciąży nie wskazują. Zdrowy rozsądek ginie w chuchaniu na zimne…

 

Jedzenie

Ciężarna ma prawo utyć, bo przecież czeka ją rola karmicielki, a przez 9 miesięcy musi odżywiać dwa głodomory. Nie za dużo i nie za mało, w co utrafić jest trudno, bo metabolizm mamy różny i kontrolę apetytu również. Generalnie jednak, mamy skłonność sobie dogadzać, nie tylko kiszonymi z bitą śmietaną, ale też słodyczami, bo przecież kiedy jeśli nie teraz? W efekcie rosną nam dwudziestokilowe nadbagaże, które dziecku wcale nie pomagają.
Z drugiej strony, straszy się nas by sera pleśniowego, orzechów, cytrusów kijem nawet nie tykać. Bo listeria, bo alergie… W rzeczywistości, nie da się określić ilu matkom lepiej zrobiłby pełen wapnia kawałek camemberta niż batonik, tym bardziej, że większość tzw. serów pleśniowych jest w istocie wyrabianych z mleka pasteryzowanego… Podobnie alergeny - według najnowszych badań nie ma żadnego związku między piciem soku pomarańczowego w ciąży, a uczuleniem maluszka!

 

Radość i spokój

I wciąż się nam powtarza, że mamy być szczęśliwe, zrelaksowane, kochające siebie, męża i wszystkich dokoła, bo negatywne emocje źle oddziałują na dzidzię. I jasne, to byłby ideał, o który nietrudno zwykle w drugim trymestrze, gdy hormony wyzwalają w nas energię, radość, libido. Ale jak cieszyć ma się kobieta, którą zapach chleba goni przez trzy miesiące nad sedes albo która nie może oddychać, leżeć, siedzieć ani stać bez bólu, a w lustrze widzi rozstępy, żylaki, przebarwienia i brzuch jak u hipopotama? Czy zamiast torturować się wyrzutami sumienia, że mam być szczęśliwa, nie powinniśmy raczej pozwolić naturze przeprowadzić nas przez te 9 miesięcy? Bo może trochę stresu, smutku i płaczu jest naturalne?

 

Abstynencja

Nie pal, nie pij, wyrzuć kawę z domu. To można wyczytać wszędzie. I tak, jak w przypadku szkodliwości nikotyny nie ma żadnych wątpliwości, tak już alkohol i kofeina mają swoich cichych popleczników. Bo owszem, jest syndrom FAS, który z dzieci pijaczek nałogowych robi niedorozwinięte małe stworzonka o bardzo nierównych szansach na starcie, ale prywatnie jeden na trzech doktorów przyznaje, że lampka wina nie może zaszkodzić, tym bardziej, że przez wiele lat podawano ją na rozkurczenie przy twardnięciu brzucha…
Kofeina również nie jest tak czarna, jak się ją maluje - udowodnione skutki uboczne ma spożycie powyżej siedmiu filiżanek kawy dziennie, do czego i nie ciężarne kobiety trudno zachęcać. Tymczasem, jedna-dwie średniej mocy kawy mogą pomóc na niskie ciśnienie, zawroty głowy, odprężyć i dać powód do wyjścia z domu…

 

Leki

Teoretycznie odradzane ciężarnym z uwagi na nieznane możliwe efekty uboczne, w naszym hipochondrycznym społeczeństwie i tak znajdują dziury do ataku. Bo niby każda przyszła mama powinna pchać w siebie witaminy, aby dziecku nic nie zabrakło. Im droższy, większy zestaw, tym lepiej dla dziecka - przekonują reklamy. Naukowo jest to bzdurą, bo tylko kwas foliowy ma uzasadnione znaczenie jako suplement diety ciężarnych, resztę organizm dostarcza płodowi sam, najwyżej kosztem matki.
Podobnie, gdy pojawiają się komplikacje - wielu doktorów lubi faszerować nas od razu No-Spą, której działanie na płód wywołuje na zachodzie bardzo wielkie kontrowersje powodując utratę napięcia mięśniowego u noworodków, wskutek którego nie potrafią one prawidłowo ssać.