Nasza rozmówczyni przyjmuje porody od 18 lat, od siedmiu także domowe. Jest kierownikiem Zakładu Usług Położniczo-Pielęgniarskich „Zdrowa Rodzina” w Opolu.
Jak w sypialni?
W rzeczywistości w trakcie porodu kobiety wydają z siebie zupełnie inne dźwięki: takie, które kojarzą się nie z salą tortur, ale raczej z... sypialnią.
– Brzmi to trochę dziwnie, ale krzyk (a właściwie jęk czy postękiwanie) podczas parcia przypomina odgłosy, jakie kobiety wydają podczas orgazmu: jest niski, przeciągły, trudny do opisania. To krzyk z wysiłku – ogromnego, ale konstruktywnego. Nie z napięcia, bólu, strachu czy bezradności. I w przeciwieństwie do tego znanego z filmów naprawdę pomaga – mówi położna.
Dzieje się tak, ponieważ krzycząc czy postękując podczas wydechu, pozbywasz się napięcia. Rozluźniasz nie tylko twarz i górną część ciała, ale także mięśnie krocza, otwierając dziecku drogę na świat. Dzięki temu siła skurczu jest wykorzystana bardziej efektywnie.
– Mówiąc obrazowo, dziecko jest wyciskane z macicy jak pestka ze ściskanej dłonią śliwki, a nie popychane z jednej (skurczami partymi) i blokowane z drugiej strony (przez nierozluźnione krocze) – tłumaczy Ewa Janiuk.
Daj się ponieść
Nie wszystkie kobiety wydają z siebie podczas porodu takie dźwięki. Niektóre po prostu tego nie potrzebują. Są jednak i takie, które nie pozwalają sobie na krzyk, ponieważ nadmiernie się kontrolują. Niepotrzebnie.
– Zawsze namawiam przyszłe mamy, żeby wsłuchały się w swoje ciało i zaufały instynktowi. Jeśli krzyk przynosi ulgę, trzeba krzyczeć, a nie zaciskać usta i zastanawiać się, czy wypada i co na to słuchacze. Nasze ciało wie, co robić, tylko często mu w tym przeszkadzamy.
Tymczasem z porodem jest trochę jak z pływaniem na desce surfingowej: jeśli staniemy na niej sztywno i będziemy ze wszystkich sił starali się stawiać opór chybotaniu, woda zmiecie nas w sekundę. A jeżeli poddamy się fali, będziemy na niej łagodnie płynąć...
Postaraj się rozluźnić
Krzyk w czasie porodu powinien rozluźniać, koić, pomagać. A jeśli kobieta krzyczy z bólu i napięcia, a nie dlatego, że to przynosi jej ulgę i ułatwia dziecku wydostanie się na świat? Co może zrobić, żeby sobie pomóc?
– Gdy minie bolesny skurcz, trzeba spróbować się rozluźnić, skupiając się na długim, powolnym wydechu. Wdechem się nie zajmujemy, on „się robi” sam – radzi położna.
– Przerwy między skurczami, nawet najkrótsze, warto maksymalnie wykorzystać na uspokojenie oddechu. Gdy w stresie oddychamy zbyt płytko, denerwujemy się coraz bardziej, przez co oddech staje się jeszcze krótszy. Trzeba przerwać to błędne koło.
Najdziwniejsze zdarzenia podczas porodu - porozmawiaj na forum!