Butelką, czyli gorzej?

Butelką, czyli gorzej?
Czy kobieta, która nie karmi piersią, jest gorsza? To niby pytanie retoryczne, a jednak...
/ 05.02.2008 11:02
Butelką, czyli gorzej?
Tyle słyszałaś o zaletach kobiecego mleka i niepowtarzalnej więzi między mamą a ssącym maluszkiem, że nie miałaś wątpliwości: ty też będziesz karmić piersią. Tymczasem... Nie pomogła książkowa wiedza, herbatki, konsultacje z siostrą laktacyjną... Stało się: zaczęłaś dokarmiać maleństwo mieszanką, a w końcu zupełnie odstawiłaś je od piersi.

Powody nieważne
Przyczyn, dla których kobiety rezygnują z naturalnego karmienia, jest mnóstwo. Jedne wynikają z nieumiejętnego przystawiania do piersi, innym winna jest depresja poporodowa, a jeszcze kolejne to rezultat przerwania na pewien czas karmienia (np. z powodu przyjmowania leków niedozwolonych w czasie laktacji).
Jednak to wszystko jedno z jakiego powodu mama przerwała karmienie, bo i tak najczęściej traktuje ten fakt jako swoją wielką życiową porażkę. „Poddałam się i zrobiłam dziecku mieszankę” – piszą do nas zrozpaczone czytelniczki. „Czułam się tak, jakby podanie mojemu maleństwu butelki dyskwalifikowało mnie jako matkę” – skarżą się.

Osaczona
Właściwie to nic dziwnego, że rezygnując z karmienia piersią, czujesz się fatalnie. Wszędzie przecież czytasz, że mleko mamy to najlepsze, co możesz dziecku ofiarować. Że dzięki naturalnemu karmieniu maleństwo szybciej będzie się rozwijać, będzie zdrowsze, mądrzejsze... No i przede wszystkim, że każda kobieta jest w stanie karmić piersią, bo „chcieć, to móc”. A więc, jeśli tobie się nie udało, to wyłącznie twoja wina. Po takich stwierdzeniach nietrudno o wyrzuty sumienia.

Nabierz dystansu
Nie mamy zamiaru przeprowadzać rewolucji i twierdzić, że mieszanka jest doskonalsza od mleka kobiecego. Bo nie jest. Nie oznacza to jednak, że twój „butelkowy” maluch częściej będzie chorował i gorzej się uczył. I nawet jeśli badania dowodzą, że dziecko karmione mieszanką jest bardziej narażone na otyłość, alergię czy brak odporności, to twoja troska o jego dietę i zdrowie może je przed tymi wszystkimi kłopotami uchronić. Naprawdę nie wystarczy mamine mleko, by do końca życia cieszyć się zgrabną figurą i nigdy nie chorować! Bo na zdrowie, rozwój i zdolności ma wpływ wiele rzeczy, nie tylko karmienie.
Wystarczy przyjrzeć się osobom, które nie zostały wychowane na piersi (na pewno znasz ich mnóstwo). Czy wszystkie są grube, ciągle chodzą przeziębione i nie grzeszą inteligencją? – Pamiętam, jak kiedyś spotkałam drugą mamę na spacerze – wspomina jedna z czytelniczek. – Zapytała, czy karmię piersią. Spuściłam głowę i zaprzeczyłam. Wtedy ona zaczęła się chwalić, jak to dzięki jej mleku córeczka szybko wyszła z poważnego zatrucia. Wtedy odważnie podniosłam głowę i patrząc jej prosto w oczy, powiedziałam, że moje roczne dziecko nigdy jeszcze nie było chore!

Nie taki straszny
Jakość maminego mleka jest niepodważalna. Jednak nowoczesne mieszanki są naprawdę dobre. Producenci mnóstwo czasu i pieniędzy poświęcają na badania i udoskonalanie mleka modyfikowanego. Wszystko po to, by było ono jak najbardziej zbliżone składem do kobiecego. Efekt? Pozytywnie wpływa na rozwój malucha, dba o jego przewód pokarmowy, czasem nawet pomaga małym alergikom. Skoro już tyle dzieci z powodzeniem piło mleko z proszku (i to o wiele mniej doskonałe od tego dzisiejszego), to dlaczego twój malec miałby nie wyrosnąć na dzielnego zucha?
Pamiętaj również, że nowoczesne butelki i smoczki są tak projektowane, by maluch, pijąc z nich, jak najdokładniej naśladował ssanie z kobiecej piersi. Dzięki temu dziecko może uniknąć kolek czy wad zgryzu.

Argument miłości
Moja koleżanka ma dwie córeczki. Starszą karmiła tylko kilka tygodni, a młodszą – dwa lata. Teraz, patrząc z perspektywy, twierdzi, że niepotrzebnie mnóstwo czasu spędziła, „produkując” swoje wyrzuty sumienia. Ciągle wmawiała sobie, że to jej wielka porażka, że ze starszą córką na pewno nie uda jej się nawiązać tak silnej emocjonalnej więzi. Bo niby jak, skoro zamiast piersi podawała jej zwykłą butelkę? Starała się więc za wszelką cenę wynagrodzić małej brak piersi: podczas karmienia pochylała nad nią głowę, czule szeptała w uszko i przede wszystkim mnóstwo czasu poświęcała na pieszczoty.
Dziś dziewczynka chodzi już do szkoły. Dobrze się uczy, jest radosna, mądra i bardzo kocha swoją mamę. Lubi jej o tym przypominać. Podobnie jak młodsza córeczka. Moja koleżanka kocha obie dziewczynki bardzo mocno, bez wyróżniania, klasyfikowania, porównywania... Po prostu jak każda mama. Czy dalej chcesz tracić czas na wyrzuty sumienia?

Aleksandra Sokalska

Redakcja poleca

REKLAMA